Rozdział VI (cz. III)



… i obudziłam się.
Podniosłam się i złapałam za głowę. Usłyszałam za sobą kroki i odwróciłam się. Wstałam, a Damien pospiesznie do mnie podszedł i bacznie mi się przyglądał. Inez ostrożnie stanęła nad nieprzytomną blondynką, a Seba ukucnął przy ciemnowłosym chłopaku.
-Nic ci się nie stało? – W oczach Damiena widziałam troskę i zmartwienie. - Jesteś cała we krwi.
-Nic mi nie jest Damien, żyję i mam się dobrze. - Wyrwałam ręce z uścisku chłopaka i w ułamku sekundy klęczałam przy Sebastianie. - Trzeba zająć się tym wampirem.
-Dobra, ale co mamy robić? – Chłopak pokręcił głową w geście bezradności.
-Razem z Damienem zanieście go do samochodu, a ja zajmę się Dziką.
-Ok.
Chłopcy wypełnili moje polecenie i po minucie szli w stronę parkingu. Ja natomiast wzięłam nieprzytomną blondynkę na ręce i ruszyłam przed siebie. Będąc już przy wyjściu z plaży zauważyłam, że Inez za mną nie idzie. Odwróciłam się i spojrzałam na nią.
-Inez, idziesz?
-Tak, już idę. - Dziewczyna powoli szła w moim kierunku. - Mogę mieć do ciebie pytanie?
-Uhm.
-Kto do cholery jest?
-Wiesz to trochę długa historia. – Idąc przed siebie nie patrzyłam przyjaciółkę. Czułam jednak jej spojrzenie na plecach. - Opowiem wam jak wrócimy do hotelu.
Inez westchnęła i przyspieszyła kroku. Po chwili siedzieliśmy w samochodzie i zmierzaliśmy do hotelu. Nim dojechaliśmy ustaliśmy plan działania. Postanowiliśmy, że Inez wejdzie pierwsza i otworzy windę, później wejdą Damien z Sebą i wniosą nieprzytomnego chłopaka. Ja natomiast miałam wejść na górę po schodach przeciwpożarowych.
Kiedy samochód zatrzymał się wszyscy wysiedliśmy. Inez otworzyła drzwi hotelu, a ja puściłam się pędem do schodów. W sekundę byłam w apartamencie. Posadziłam Dziką na fotelu i związałam ją. Sprawdziłam węzły i czekałam na przyjaciół. Po chwili drzwi apartamentu otworzyły się i weszła przez nie Inez. Zaraz za nią podążali Seba i Damien. Pokazałam im aby położyli chłopaka na kanapie.
-Dzięki wam wielkie za pomoc. – Odetchnęłam i oparłam dłonie na biodrach. - Sama nie dałabym sobie rady.
-Podziękowania przyjmujemy w postaci nagród rzeczowych. - Inez spojrzała na mnie wymownie. - Wyjaśnisz nam kto to jest?
-Może najpierw dajcie mi się przebrać, umyć. - Stanęłam w drzwiach sypialni i rzuciłam przez ramię. - Odpocznijcie.
Zamknęłam drzwi, usiadłam na łóżku i odetchnęłam. Zaczęłam myśleć nad całą zaistniałą sytuacją. W niecałą godzinę zabiłam cztery osoby, obezwładniłam Dziką i uratowałam dziwnego chłopaka. Dodatkowo martwiła mnie inna strona dzisiejszego poranka. Przez godzinę na plaży zdarzyło się tak wiele, a nie pojawił się tam żaden policjant czy choćby spacerowicz. Było w tym coś dziwnego co bardzo mnie niepokoiło. A do tego musiałam dowiedzieć się kim byli ci "kaci".
Nie zdążyłam pomyśleć o niczym innym. Na ziemię sprowadził mnie krzyk Inez. Szybko wstałam i pobiegłam do salonu. Zastałam tam dość nietypową sytuację. Moja przyjaciółka stała w drzwiach od łazienki i trzymała się za usta, Damien i Sebastian zastygli w pół kroku, a najdziwniejsze było zachowanie chłopaka, który był nieprzytomny. Stanął przy fotelu, na którym siedziała Zami i zatopił rękę w jej klatce piersiowej. Nim zdążyłam się ruszyć dziewczyna została pozbawiona serca.
Potem wszystko potoczyło się dość szybko. Inez zemdlała, Seba poszedł jej pomóc, Damien odciągnął ciemnowłosego mordercę w tył, a ja go złapałam i przytrzymałam. Chłopak szarpał się w moim uścisku. Myślałam, że go utrzymam, ale się przeliczyłam. Wampir wyrwał się, okrążył mnie i złapał za włosy. Szarpnął nimi i upadłam na ziemię. Chłopak nachylił się i szepnął mi do ucha: „Dzięki za pomoc, ale była zbędna. Następnym razem sama zginiesz. Jeżeli będziesz mnie szukać, to pytaj o Blaze' a. Czekam Laylo”. Nim się obejrzałam wampir zniknął. Wstałam.
-Damien zostaw tą blondynkę, ja się nią zajmę. – Podeszłam do chłopaka i położyłam dłoń na jego ramieniu. - Ty pomóż Sebie.
-Ale co ty z nią zrobisz? – Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek.
-Oddam ją "katom". – Wzruszyłam ramionami.
-Ale...
-Damien nie czas teraz na kłótnie. Rób co mówię.
Odwrócił wzrok i bez słowa odszedł. Ja rozwiązałam Dziką i przeszukałam jej kieszenie. Znalazłam komórkę. Przeszukałam listę kontaktów w poszukiwaniu numeru Sevila. Z rozmów na plaży wnioskowałam, że musiał on być jakimś przywódcą. Zanim zadzwoniłam, zabrałam blondynkę i wyskoczyłam przez okno. Postanowiłam znieść ją na plażę.
Po krótkiej chwili byłam na miejscu. Zauważyłam, że po brzegu morza spacerowało kilkoro ludzi. Podejrzewałam, że nikt mnie nie zauważy, więc pobiegłam pod zwaloną sosnę. Położyłam blondynkę na ziemi i przeszłam dookoła pnia w poszukiwaniu wcześniej pozostawionych tam trupów. Znalazłam je. Aby nie ryzykować przeciągnęłam je do ciała blondynki. Ułożyłam je obok siebie i wyjęłam komórkę Zami. Zadzwoniłam do Sevila.
-Zamii? – W głosie Sevila słychać było oburzenie. - Gdzie wy się do jasnej cholery podziewacie?
-Muszę cię rozczarować, ale nie rozmawiasz z Zamii. – Oparłam się o klif.
-Kim jesteś i dlaczego masz jej komórkę? – Wampir mówił do mnie zdecydowanym i twardym głosem.
-Spotkajmy się plaży pod sosną to wszystko ci wyjaśnię. Masz być sam.
Nie dałam mu dojść do głosu. Rozłączyłam się i schowałam komórkę do kieszeni. Wiedziałam, że Sevil nie zjawi się sam. Osunęłam się i usiadłam na ziemi, opierając się o klif. Podkuliłam nogi i schowałam głowę między kolanami. W ciszy czekałam w raz z czterema trupami na przybycie Sevila.
Po dwudziestu minutach usłyszałam kroki czterech osób. Tuż przy drzewie ustały. Jedna osoba ruszyła w moim kierunku. Po chwili zza gałęzi wyłonił się wysoki umięśniony mężczyzna. Jego wzrok najpierw powędrował na mnie, a później na cztery trupy. W oczach wampira zapłonął dziki gniew. Ruszył w moim kierunku, ale powstrzymałam go ruchem ręki. Wstałam i zaczęłam rozmowę.
-Sevil jak mniemam.
-Tak. – Wampir zatrzymał się, a jego dłonie zacisnęły się w pięści. - A ty kim jesteś?
-Jestem Layla. – Oparłam rękę na biodrze.
-Dlaczego zabiłaś moich przyjaciół? – Mężczyzna zmrużył oczy, a jego pięści pobielały. - Co oni ci zrobili?
-Set i Johan chcieli mnie zabić, więc się broniłam. – Wskazałam ruchem głowy na trupy leżące bliżej pnia.
-A co z Vicky i Spencerem? – Sevil zacisnął szczęki.
-Ich zabiłam w obronie Blaze' a, który okazał się niewdzięcznym sukinsynem. – Ja również zacisnęłam szczęki.
-Gdybyś nas wysłuchała pewnie nikt nie musiałby zginąć. - Sevil przestąpił z nogi na nogę. - A czemu zabiłaś Zami i Luke?
-Tej dwójki nie zamordowałam. Zrobił to Blaze. - Podeszłam do Seta i odsłoniłam jego szyję. - Jak widzisz Seta i Johana wyssałam. - Po twarzy Sevila przemknął dziwny grymas. - A Vicky i Spencerowi rozerwałam tętnice. Nie byłabym w stanie wyrwać komuś serca.
-Skąd mam mieć taka pewność? – Sevil jeszcze bardziej przymrużył powieki.
-Mogę spróbować wyrwać twoje serce. – Spojrzałam na mężczyznę i postąpiłam krok do przodu. - Podejrzewam, że narobiłabym ci sporo ran, ale serca bym nie tknęła.
-Dobra. – Sevil zatrzymał mnie gestem ręki i cofnął się do tyłu. - Uwierzę ci na słowo. Po co mnie tu ściągnęłaś?
-Chciałam ci oddać ciała twoich przyjaciół. - Przysunęłam się jeszcze bliżej do Sevila - I potrzebuję informacji.
-Jakich informacji? – Dziki znów się cofnął i zrobił podejrzliwą minę.
-O was. – Wskazał na Sevila, a potem na martwe ciała. - Kim są "kaci" i kim jest ten cały Blaze. I skąd zna moje imię.
-Nie powinienem z tobą w ogóle rozmawiać, ale opowiem ci pokrótce kim jesteśmy. – Wampir zrobił zrezygnowaną minę. - Ale nie tu i nie teraz. Pozwól nam najpierw zabrać przyjaciół. Potem spotkamy się w klubie "Krwiści". To pub dla...
-Wiem co to za klub i gdzie jest. – Stanęłam obok Sevila i poczułam jak się trzęsie. - Daję wam trzy godziny.
-Dobrze. Do zobaczenia.
-Cześć.
Pożegnałam się i pognałam do hotelu. Znów musiałam wspinać się fasadzie budynku, ponieważ wciąż byłam umazana krwią. Czekał mnie długi dzień. Najpierw tłumaczenie przyjaciołom czego byli świadkiem i w co się wplątałam, a później spotkanie z Sevilem.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział III (cz. II)