Rozdział V (cz. I)
~Po dość długiej przerwie wracamy do przerwanej historii. Wszystko powoli zacznie składać się w całość, a Layla pokaże swoje prawdziwe "ja". Miłej lektury~
Siedząc
w kuchni popijałyśmy krew. Jednak nim skończyłyśmy przyszedł po nas Sebastian.
Ponaglał nas. W końcu skończyłyśmy i wyszłyśmy z przyjacielem przed dormitorium.
Czekał tam na nas Damien. W pośpiechu się przywitaliśmy i ruszyliśmy do doku.
Tam dostaliśmy się na prywatną łódź moich rodziców. Płynąc luksusowym jachtem
rozkoszowaliśmy się morską bryzą smagającą nasze twarze. Kiedy wreszcie
dostaliśmy się na ląd, wsiedliśmy do samochodu przygotowanego przez dyrektora
Nuss’a i udaliśmy się na lotnisko. Samolotem odbyliśmy lot do Londynu, potem
lecieliśmy na wiejskie lotnisko w Szkocji. Do małego nadbrzeżnego miasta, z
którego płynęliśmy na Wyspy Owcze, dostaliśmy się samochodem przygotowanym
przez rodziców Damiena. I w końcu po dopłynięciu do celu udaliśmy się do
stolicy. Gdy wreszcie przyjechaliśmy do miasta zaczęło się ściemniać. Byliśmy
tak wykończeni całodniową podróżą, że nie zwracaliśmy uwagi na krajobrazy.
Ożywiliśmy się dopiero w czterogwiazdkowym Hotelu Eliabi, gdzie mieliśmy być
zakwaterowani przez najbliższe dwa tygodnie. Później mieliśmy zamieszkać w willi
rodziców Inez.
W
hotelu przydzielono nam czteroosobowy apartament. Po odebraniu kluczy udaliśmy
się tam.
Apartament
podzielony był na dwie części – dzienną i sypialnianą. Na początek mieliśmy
szansę zachwycać się wystrojem salonu. Skórzane fotele i sofa były czarne, a
szklana ława była uzupełnieniem zestawu. Kontrastowały one z beżowym odcieniem
ścian. Naprzeciw dużego okna przez, które wpadały promienie zachodzącego słońca
stała długa komoda, a na niej ogromny telewizor. Tuż pod naszymi stopami leżał
czarno-biały dywan. W oknach wisiały zasłony, a w prawej części pokoju był
kącik zieleni. Po lewej znajdowały się nasze sypialnie. Należało wejść na niski
podest i stawało się przed parą drzwi. Zajrzeliśmy do jednego z pokojów.
Sypialnia
była dwa razy większa od mojego pokoju w dormitorium. Po prawo jak i lewo stały
dwie szafy. Pod równoległą ścianą były dwa, duże łóżka, a na każdym z nich
leżały ręczniki, szlafrok i zestaw pod prysznic. W sypialni była również komoda,
telewizor oraz dwie szafki nocne z lampkami. Na ścianie po lewej wisiała półka
oraz kilka nastrojowych zdjęć. Byliśmy pod wrażeniem. Wróciliśmy do salonu i na
prośbę Inez oraz Sebastiana, wylosowaliśmy z kim będziemy dzielić sypialnię
przez najbliższy tydzień. Po tym zanieśliśmy nasze bagaże do pokojów.
Myślałam,
że będę dzielić pokój z Inez, jednak ona i Sebastian uparli się aby grać w papier-kamień-nożyce.
Nie rozumiałam, po co to było, ale nie miałam nic przeciwko. Po trzech próbach
ustaliliśmy przydział.
-Nareszcie
spokój i cisza. - Szepnęłam do Damiena stojącego przy dużym oknie - Jak ci się
podoba pomysł dzielenia pokoju ze mną?
-Może
to nieco niekomfortowe, ale poradzimy sobie. - Chłopak odwrócił się do mnie i
uśmiechnął - Czy ty też miałaś wrażenie, że Inez i Seba uknuli między sobą
przegraną i tym samym zajęli wspólny pokój, nie dając nam wyboru?
Uśmiechnęłam
się i podeszłam do Damiena. Objęłam go w pasie i wyjrzałam przez jego ramię. Z
naszego okna rozciągał się cudowny widok na wybrzeże. Plaża była spowita mgłą,
co dodawało jej uroku i tajemniczości. Westchnęłam i spojrzałam na niego.
-Wiesz
ja odniosłam wrażenie, że oni to planowali już od bardzo dawna. – Puściłam chłopaka,
przeciągnęłam się i z podniesionymi rękoma zrobiłam piruet. Kiedy się zatrzymałam
w odpowiednim miejscu opadłam na łóżko. - Ta ich pewność w tym co robią i ten
sztuczny uśmiech oraz zawód po przegranej. Od razu wydało mi się, że coś nie
gra. No, ale musimy pogodzić się z tym faktem, ponieważ Inez za nic nie odda
nam pokoju z tarasem.
-Ahh,
no tak. - Na twarzy Damiena malowało się teatralne zrozumienie. - Balkon jest
przenajświętszym dobrem, jakie może istnieć.
Po tych
słowach wybuchnęliśmy śmiechem. Wstałam z łóżka i zaczęłam szukać w walizce
kosmetyczki i piżamy. Było dość późno, a chciałam wziąć prysznic przed snem.
Kiedy
znalazłam szukane rzeczy przeprosiłam Damiena i udałam się do łazienki. Po
drodze minęłam pokój Inez i Sebastiana. Śmiali się i wyglądali na rozluźnionych.
Pewnie wszystko byłoby dobrze, gdyby nie rana na policzku Seby. Co prawda
zaczęła się już goić i nie wyglądała tak okropnie jak wcześniej, ale i tak
ścisnęło mnie w żołądku. Westchnęłam i poszłam do łazienki. Na miejscu nie
zwracałam specjalnie uwagi na jej wystrój. Byłam zmęczona i marzyłam tylko o
ciepłym łóżku. Więc szybko uwinęłam się z wieczorną toaletą, założyłam
dwuczęściową piżamę w żaby i wróciłam do pokoju.
Kiedy
weszłam do sypialni, Damien ustawiał nasze walizki przy szafach, aby móc je rozpakować
następnego dnia. Kiedy zobaczył mnie w piżamie w małe, zielone żabki cicho parsknął
śmiechem. Lekko szturchnęłam go w ramię i pomogłam mu. Kiedy skończyliśmy położyłam
się do łóżka. Damien powiedział, że idzie się odświeżyć i zaraz wróci. Potaknęłam
i osunęłam się na poduszkę. Chciałam poczekać aż Damien wróci, ale moje powieki
stawały się coraz cięższe. W końcu usnęłam. Ostatnim co pamiętam był zimny
dotyk palców na moim policzku i równie chłodny pocałunek na czole.
Zapadłam
w sen. Na początku nie było to nic nadzwyczajnego. Śniłam o wakacjach z
zeszłego roku. Jednak po dłuższej chwili sen zaczął przeradzać się w coś na
kształt wspomnienia, które mi umknęło.
Byłam
sama na terenie Akademii. Stałam przed dziekanatem. Wszystko wokół było
spokojne i ciche. Za ciche. W końcu dostrzegłam jakiś ruch w oddali. Byłam
zaniepokojona. Moje ciało czuło się dziwnie. Słyszałam najcichszy szmer. Moje
oczy widziały wszystko bardzo dokładnie. Wewnątrz również czułam się inaczej.
Serce biło zdecydowanie za mocno, a oddech był zbyt szybki i płytki. Moje żyły
paliły, a żołądek skręcał się od skurczów. Byłam podenerwowana i przestępowałam
z nogi na nogę. Wreszcie moim oczom ukazał się Sebastian. Wyglądał niby
normalnie, ale spostrzegłam że trzyma rękę na policzku. Im podchodził bliżej
tym wyraźniej czułam ten sam specyficzny, słodki zapach. Krew. Nim się
obejrzałam moje kły były wysunięte, a głowę opętała żądza krwi. Coś we mnie
walczyło aby pokazać Sebastianowi, żeby nie podchodził. Niestety zdrowy
rozsądek przegrał walkę. Przyjaciel był już obok mnie i chciał się przywitać,
ale mu na to nie pozwoliłam. Z zadziwiającą szybkością i siłą wepchnęłam go za
ścianę budynku. Miałam zamiar wgryźć mu się w szyję i wyssać do ostatniej
kropli krwi, ale wróciło do mnie poczucie rzeczywistości. Uświadomiłam sobie,
że trzymam przyjaciela w uścisku śmierci. Zaczęło przejaśniać mi się w umyśle,
ale nie na tyle by niczego nie zrobić. Puściłam go i upadł na ziemię. Pochyliłam
się nad nim i polizałam jego ranę. Musiałam przyznać, że wampirza krew była
bardzo smaczna. Spojrzałam Sebastianowi w oczy i złowieszczo się uśmiechnęłam.
Chłopak był zdezorientowany. Znów się nad nim pochyliłam, ale tym razem
zahaczyłam kłami o jego policzek. Szybko szarpnęłam głową i zostawiłam po sobie
paskudną ranę. Wstałam i z szybkością światła umknęłam do dormitorium.
Obudziłam
się ze łzami na policzkach. Ciężko oddychałam. Nie wiem kiedy obok mnie znalazł
się Damien. Jego ruchy były bardzo szybkie. Stanął przy moim łóżku i zapalił
lampkę nocną. Spojrzałam na niego zamglonym wzrokiem i zaniosłam się szlochem.
Chłopak przysiadł, objął mnie i mocno przytulił. W między czasie głaskał mnie
po plecach i szeptał uspokajające słowa. Po piętnastu minutach zaczęło mi przechodzić.
Nadal ciężko oddychałam. Damien lekko mnie od siebie odsunął i spojrzał mi
oczy.
-Co się
stało kochanie? – W jego głosie słyszałam troskę i zaniepokojenie.
-Mi...
miałam... zły sen. – Mówiłam do niego między krótkimi oddechami.
-Ale
już się skończył i jesteś ze mną. – Chłopak pogłaskał mnie po głowie. - Nic ci
nie grozi.
-Tylko,
że to było takie...
Mój
oddech prawie wrócił, gdy znów zaniosłam się płaczem. Widząc mój stan, położył
się przy mnie i mocno przytulił. Płakałam w ramię chłopaka przez godzinę. W
końcu dopadło mnie zmęczenie i usnęłam w ramionach mojego Damiena. Były przyjemnie
chłodne i pozwoliły mi się odprężyć. Poczułam się bezpieczna.
Obudziłam
się rano, a Damiena przy mnie nie było. Z lekkim bólem głowy podniosłam się z
łóżka i poczłapałam do salonu. Kiedy się tam znalazłam nikogo nie zastałam.
Pewnie zeszli na śniadanie. Wzruszyłam ramionami i poszłam do łazienki.
Stanęłam
przed lustrem i się przestraszyłam. Miałam czerwone i opuchnięte oczy, brudną
od łez twarz i strasznie skołtunione włosy. Gorzko się zaśmiałam z własnego
położenia. Byłam z przyjaciółmi i chłopakiem na wakacjach. Powinnam się tym cieszyć,
a nie zamartwiać się przeszłością.
-Layla,
ty idiotko. Nie myśl o tym co się stało. Było minęło. Przecież Seba i tak ci wybaczył.
– Mój wewnętrzny głos był bardzo gorzki. - Ciesz
się chwilą, cudownymi wakacjami i swoim życiem. A jak dobrze pójdzie to może do
czegoś dojdzie między tobą a Damienem. – Słowa w mojej głowie teraz
przepełnione były nadzieją i radością. - I więcej się nie zamartwiaj. Lepiej
idź na polowanie. Po całej nocy płakanie jesteś wykończona. Żeby sobie pomóc
musisz zatopić kły w czyjejś słodkiej, wampirzej szyi. Nie powstrzymuj się.
Morduj!
Mój
wewnętrzy głos miał rację. Nie powinnam się przejmować tym co się stało. W
tamtej chwili podjęłam decyzje, które zawarzyły o mojej całej przyszłości.
Postanowiłam się śmiać, odprężyć i dobrze zabawić. Najważniejsze i tak było to,
że mogłam bezkarnie bawić się w bycie łowczynią.
Powróciłam
do rzeczywistości. Nie stałam już w łazience, a leżałam na łóżku. Byłam ubrana,
umyta i nasycona. Żadnego palenia w żyłach i ssania w żołądku. Dziwne. Nie
pamiętałam, abym brała prysznic. Potrząsnęłam głową i wstałam z łóżka. Wyszłam
z pokoju i postanowiłam poszukać przyjaciół. Nim zdążyłam gdziekolwiek pójść
mój telefon zawibrował. Wyjęłam go i sprawdziłam kto dzwonił. Inez. Bez chwili
zastanowienia odebrałam.
-Hej
Inez, gdzie jesteście?
-Siemka.
Poszliśmy na basen. Przepraszam, że cię nie zabraliśmy, ale po powrocie ze śniadania
nie było cię w pokoju i nie odbierałaś telefonu. – Zdziwiły mnie słowa dziewczyny,
ponieważ nigdzie nie wychodziłam. Byłam o tym przekonana. - Postanowiliśmy, że
któreś z nas później pojedzie sprawdzić czy już jesteś. Damien miał właśnie się
właśnie zbierać, ale zdecydowałam jeszcze raz do ciebie zadzwonić. No i
wreszcie odebrałaś. A tak właściwie to gdzie byłaś?
-Yyy...
byłam na spacerze. – Tak mi się
przynajmniej wydawało. Musiałam skłamać. - Gdzie jest ten
basen?
-Basen
jest po drugiej stronie miasta. Wyślemy po ciebie samochód.
W
czasie rozmowy z Inez weszłam do łazienki. Odruchowo spojrzałam w lustro. To co
zobaczyłam przeraziło mnie. Ze strachu krzyknęłam do słuchawki telefonu.
-Ej co
się stało? – W głosie przyjaciółki słychać było troskę. - Layla słyszysz mnie?
-Tak
słyszę. – Przełknęłam ślinę. - To nic wielkiego, zwykły pająk.
-Może
Seba albo Damien po ciebie pojadą, co? – Głos Inez wydawał się trochę rozluźniony.
-Nie,
nie trzeba. – Zaprzeczyłam, ale za szybko. - Wyślij sam samochód.
-No dobra.
– Ton głosu Inez przybrał nutę podejrzliwości. - Już to załatwiam i zaraz się
zobaczymy.
-Dzięki.
Do zobaczenia.
-Pa.
Rozłączyłam
się i odłożyłam telefon na półkę w łazience. Na powrót spojrzałam w lustro. Było
całe wymazane krwią, która zdążyła już zaschnąć. Sam jej widok nie był taki
straszny. Gorsze było to, że krew na lustrze nie była ludzką, a wampirzą.
Ludzka
krew, którą się żywię ma bardzo ciemny kolor. Wręcz bordowy. Krew wampirów również
jest ciemna, ale ma substancję zwaną "złotym płynem". W moim
krwioobiegu płynie coś podobnego do środka usypiającego. Złoty płyn ma za
zadanie otumanianie lub usypianie naszych ofiar. Było to przydatne w czasach zamierzchłych
kiedy polowania na ludzi były tak powszechne jak oddychanie i nigdy nie
zniknęło. Właśnie dlatego mogłam poznać, że w łazience była krew wampira. W
odpowiednim świetle można było zauważyć, że mieni się odcieniami złota. Ludzka
krew nie posiada takiej właściwości.
Westchnęłam
i zaczęłam myć lustro. W międzyczasie zastanawiałam się, skąd w naszym apartamencie
wzięła się krew. Najgorsze, że miałam świadomości o mojej winie, ponieważ na
lustrze odciśnięto dłoń. Kształtem przypominała kobiecą dłoń. Przyłożyłam swoją
do odcisku na lustrze. Miałam nadzieję, że moje przypuszczenie się nie sprawdzą.
Niestety. Odciski były identyczne.
Kiedy
skończyłam nie zostało ani śladu mojej winy. Chciałam usiąść w fotelu, ale
zadzwonił telefon. Przyjechał po mnie samochód. W zdecydowanie za szybkich ruchach
spakowałam do torby kostium kąpielowy, ręczniki, klapki i kosmetyczkę. Wyszłam
z pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do windy. Zjechałam na dół i
pobiegłam do samochodu. Kiedy już się usadowiłam szofer ruszył.
Po
piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Podziękowałam kierowcy i wyszłam z
samochodu. Przed basenem przywitał mnie szeroki uśmiech Damiena. Podeszłam do
niego i również się uśmiechnęłam. Chłopak położył mi rękę na biodrze i
wprowadził do budynku. W międzyczasie rozmawialiśmy. Damien doprowadził mnie do
damskiej szatni. Przez pięć minut siłowałam się z nim, ponieważ uparł się, że
musi mi pomóc zawiązać górę od bikini. Pogroziłam mu palcem, zrobił minę
zbitego szczeniaka i zaczął się powoli wycofywać. Nim odszedł uśmiechnął się do
mnie i powiedział, że mnie kocha. Odwzajemniłam uśmiech i weszłam do szatni.
Kiedy
się przebrałam poszłam pod prysznic. Dopiero po opłukaniu się wodą wyszłam z
szatni. W oddali zauważyłam Inez leżącą na leżaku. Chłopaków nie widziałam.
Podeszłam do przyjaciółki i usiadłam obok niej. Wyjrzała zza gazety i promiennie
się uśmiechnęła.
-No
nareszcie jesteś. Już nie mogłam wytrzymać z tymi dwoma... Gdzie oni znów
poleźli?
Inez
wskazał ręką powietrze. Wyglądała na wkurzoną. Musieli jej nieźle zajść za
skórę.
-To co
zrobili, że jesteś taka zła? – Rzuciłam ręcznik na leżak obok.
-Zachowują
się jak dzieci. Jak tu weszliśmy zaczęli wrzeszczeć i głupkowato się śmiać.
Chciałam ich uciszyć, ale obaj mnie zbyli. – Inez była tak zła, że mocnie zacisnęła
dłoń na gazecie, którą trzymała. - Po mniej więcej pół godzinie pobytu na tym
basenie postanowiłam iść do sauny. Niestety głupi i głupszy też się zabrali. Tam
hałasowali tak bardzo, że wyprosiła nas kobieta od ręczników.
Inez
nagle zmieniła się twarz. Z poirytowania gwałtownie wykrzywił ją strach.
Dziewczyna patrzyła na mnie z przestrachem. Nie bardzo wiedziałam o co jej chodzi.
Popatrzyłam na nią pytająco.
-Twój
znak. Nie możesz ot tak go eksponować. – Inez sięgnęła po mój ręcznik i cisnęła
nim w moja twarzy. - Zakryj go. Szybko.
No tak.
Zapomniałam o tym cholernym znaku. "Emblemat krwi" bardzo skomplikował
mi życie. Nawet nie mogłam sobie popływać.
Westchnęłam
z rezygnacją i owinęłam się ręcznikiem. Położyłam się na leżaku stojącym obok
Inez. Moja przyjaciółka popatrzyła na mnie zbolałym wzrokiem i wróciła do
swojej gazety. Wlepiłam wzrok w taflę wody w najbliższym brodziku. Lekko falowała.
Przyjemny widok. Wsłuchałam się w muzykę płynącą z radia. Leciała właśnie
piosenka Rihanny. Kiedy się skończyła rozpoczęły się wiadomości. Miły głos
kobiety mówił o ostatnich wydarzeniach. Nie byłoby w nich nic niezwykłego,
gdyby nie wiadomość o śmierci jednego z mieszkańców.
Zmarłym
był niejaki Ole Petersen. Trzydziestosiedmioletni Duńczyk pracujący w firmie
ogrodniczej. Znaleziono go martwego w parku nieopodal plaży. Został osuszony z
krwi. Podejrzewają robotę jakieś sekty.
Usłyszana
wiadomość wstrząsnęła mną tak bardzo, że zaczęłam drżeć. Czyżbym to ja go tak
załatwiła? Nie chciałam tego, ale odpowiedź nasunęła mi się sama. Tak, ty to
zrobiłaś.
Z
mojego stanu wyrwała mnie czyjaś zimna i mokra ręka. Spojrzałam na stojącą nade
mną osobę. Damien. Odetchnęłam z ulgą.
-Hej
słońce. Dobrze się czujesz? – Chłopak usiadł obok mnie i czule pogłaskał mnie
po nodze. Nie wyglądasz najlepiej.
-Wszystko
w porządku. – Skłamałam. – Po prostu jestem zła.
-Na co?
-Na mój
znak. – Na chwilę zacisnęłam zęby, aby po chwili żałośnie odetchnąć. - Nie mogę
sobie nawet popływać bo muszę go ukrywać.
-No to
masz powód by się złościć. – Damien wstał i przeciągnął się. - Ta woda jest
taaaaka ciepła.
Drażni się ze mną. Chciał
mnie zirytować i podpuścić do zdjęcia ręcznika. Ale się nie dałam. Odwróciłam
od niego głowę i zrobiłam naburmuszoną minę. Wzrokiem powędrowałam do
Sebastiana stojącego z Inez przy jej leżaku. Bardzo podejrzanie się uśmiechał.
Zanim
się obejrzałam Damien złapał mnie wpół i podniósł z leżaka. Przerzucił mnie
przez swoje ramię. Nic nie widziałam, ale słyszałam piski Inez. Co oznaczałoby,
że razem wylądujemy w wodzie. Zaczęłam się wiercić w uścisku Damiena, ale to
nie podziałało. Chłopak mocno mnie trzymał. Po chwili stanął. Zobaczyłam
również stopy Seby. Słyszałam też Inez.
I nim się obejrzałam Damien wrzucił mnie do wody, a Sebastian idąc w jego ślady
zrobił tak z przyjaciółką.
Gdy się
wynurzyłam miałam zamiar krzyczeć, ale do głowy wpadł mi inny, lepszy pomysł.
Skorzystałam z tego, że chłopcy zaśmiewają się w niebogłosy. Podpłynęłam do
wzburzonej Inez i wyszeptałam jej do ucha swój plan. Dziewczyna się uśmiechnęła.
Na mój znak razem podpłynęłyśmy do krawędzi basenu.
-Ej
pomóżcie nam. – Wyciągnęłam rękę w stronę Damiena. - Jak już nas wrzuciliście
to chociaż pomóżcie wyjść.
-Właśnie.
– Inez wyciągnęłam swoją dłoń do Sebastiana. - Mogłyśmy się utopić a was to
bawi.
-No już
spokojnie, nic wam nie jest. – Damien otarł łzę z policzka i spojrzał na mnie.
-Dobra
pomożemy.
Damien
wyciągnął do mnie rękę. Seba swoją podał Inez. Kiedy już każda z nas była jedną
nogą na krawędzi basenu, krzyknęłam i z całej siły pociągnęłam Damiena do
siebie. Inez zrobiła to samo. Chłopcy się zachwiali i wpadliśmy we czwórkę do
basenu.
Przez
całą to zabawę całkiem zapomniałam o swoich problemach.
Przez
połowę popołudnia siedzieliśmy na basenie. Dopiero koło czwartej zdecydowaliśmy
się wrócić do hotelu. Byliśmy tak wykończeni, że po powrocie do apartamentu
padliśmy na swoje łóżka.
-Świetnie
się bawiłam. – Nadal czułam chlor, który osiadł na moich włosach.
-Taaa
ja też. – Damien przeciągnął się i padł twarzą na poduszkę. - Jestem skonany.
-Uhm,
ja również. – Usiadłam na łóżku i lekko potarłam policzek. - Chyba wcześniej
położę się spać.
-To ja
też położę się wcześniej.
Uśmiechnęliśmy
się i poszliśmy przebrać w piżamy. Po drodze do łazienki poszłam po Inez. Dziewczyna
była już przebrana. Powiedziała mi na ucho, że ze względu na orientację
Sebastiana może się spokojnie przebrać w pokoju. Wzruszyłam ramionami i poszłam
do łazienki. Umyłam się, założyłam piżamę i wróciłam do pokoju.
Damien
leżał na łóżku i czytał książkę. Postanowiłam pójść w jego ślady. Weszłam pod
swoją kołdrę i wygodnie się ułożyłam. Sięgnęłam po swoją książkę i zaczęłam
czytać. Tekst bardzo mnie wciągnął, ale po godzinie czytania byłam tak
zmęczona, że musiałam się położyć. Odłożyłam książkę i zgasiłam lampkę nocną.
Usnęłam i spałam jak zabita ze świadomością, że czeka mnie cudowne lato.
Komentarze
Prześlij komentarz