Rozdział XIII (cz. II)
Po niecałych dziesięciu minutach słońce schowało
się za ciemnymi chmurami, a ciężkie krople deszczu zaczęły uderzać w okno.
Najciszej jak potrafiłam wstałam i poszłam do łazienki. Tam znalazłam walizkę ze
swoimi ubraniami. Wyjęłam z niej dresy i powoli zaczęłam się ubierać. Nie mogłam
narobić hałasu, ponieważ mogłabym się zdradzić. Kiedy już byłam gotowa,
uczesałam włosy i związałam je w kucyk. Z walizki wyjęłam jeszcze buty od
swojego munduru i wyszłam z łazienki. Na palcach podeszłam do okna i powoli
rozsunęłam zasłony. To co zobaczyłam za oknem bardzo mnie ucieszyło. Zero
słońca i deszcz. Wprost idealna pogoda na polowanie.
Uśmiechnęłam się do siebie i otworzyłam drzwi na
balkon. Wyszłam z pokoju i zasunęłam za sobą zasłonę. Założyłam buty. Wzięłam
głęboki oddech i weszłam na barierkę. Potem wdrapałam się po fasadzie domu na
jego dach. Był dość stromy i śliski więc ciężko było mi dostać się na jego
szczyt. Kiedy wreszcie udało mi się osiągnąć cel poczułam wolność. Wzięłam
jeszcze jeden głęboki wdech
i mogłam śmiało powiedzieć, że byłam już w pełni sprawna. Zero bólu i duszności, żadnego rwania
w brzuchu. Czułam się wyśmienicie.
i mogłam śmiało powiedzieć, że byłam już w pełni sprawna. Zero bólu i duszności, żadnego rwania
w brzuchu. Czułam się wyśmienicie.
Wzięłam największy rozbieg na jaki mogłam
pozwolić sobie na śliskim dachu. Będąc na jego krawędzi wybiłam się wysoko w
górę i poszybowałam na odległe drzewo. Podczas lotu adrenalina
w moim organizmie zaczęła rosnąć, a krew Sebastiana zawrzała w moich żyłach. Serce zaczęło bić jak oszalałe. We włosach czułam wiatr, a na twarzy ciepłe krople deszczu. W uszach szumiała mi krew.
w moim organizmie zaczęła rosnąć, a krew Sebastiana zawrzała w moich żyłach. Serce zaczęło bić jak oszalałe. We włosach czułam wiatr, a na twarzy ciepłe krople deszczu. W uszach szumiała mi krew.
Gdy mój lot zaczął się obniżać, naprężyłam ciało
i zanurkowałam w koronie drzewa. Wylądowałam na najstabilniejszym konarze tuż
przy pniu, po drodze wielokrotnie chwytając się mniejszych gałęzi. Delikatnie
zeskoczyłam na ziemię. Gdy tylko moje stopy dotknęły runa, pomknęłam z
prędkością światła w głąb lasu. Polowanie się zaczęło.
Moje zmysł lekko się stępiły, ale nadal były
ostrzejsze niż u większości wampirów. Lawirując między drzewami nasłuchiwałam
jakichkolwiek odgłosów życia. Po około piętnastu kilometrach usłyszałam szybkie
bicie serca dochodzące ze wschodu. Gwałtownie skręciłam w lewo i mknęłam w poszukiwaniu
źródła dźwięku.
Po chwili dotarłam do sporej polany. Na jej
środku klęczał młody chłopak. Nie miał więcej niż siedemnaście lat. Na jego
kolanach leżała półprzytomna sarna. Młodziutki wampir był tak pochłonięty
posiłkiem, że nie usłyszał kiedy za nim stanęłam. To było z jego strony bardzo głupie.
Mogłabym bez większego problemu skręcić mu kark i pozbawić życia, gdybym tylko
uznała, że łaknę jego posiłku.
Jednak ja nie potrzebowała sarny, a samego
wampira. Podeszłam do niego jeszcze bliżej i specjalnie nadepnęłam na leżącą na
ziemi gałąź. Chłopak wreszcie mnie usłyszał i gwałtownie się do mnie odwrócił.
Na mój widok wyskoczył w powietrze i wylądował na skraju polany. Przyjął pozę
do ataku
i zawarczał. Lekko się uśmiechnęłam i przewróciłam oczami. Chłopak myślał, że może wygrać. Głupiutkie dzieciątko.
i zawarczał. Lekko się uśmiechnęłam i przewróciłam oczami. Chłopak myślał, że może wygrać. Głupiutkie dzieciątko.
-Nie wydurniaj się. – Podeszłam o krok bliżej, a
młody wampirek cofnął się pod spore drzewo. –
I tak nie wygrasz… Jestem za silna, dziecino.
I tak nie wygrasz… Jestem za silna, dziecino.
-Uważaj do kogo mówisz laluniu. – Jasnowłosy
chłopak pokazał kły i warknął. – Nie zadzieraj ze mną.
-Tylko nie laluniu głupcze. – Postąpiłam jeszcze
jeden krok do przodu, a chłopak wpadł na pień drzewa. – Jeśli nie wiesz z kim
masz do czynienia lepiej się pilnuj.
Chłopak spojrzał na mnie rozbawiony. Uśmiechnął
się do mnie i chciał uciekać. Jednak dał się złapać przez własną głupotę. Postąpił
krok w lewo. Popełnił błąd. Powinien mnie zmylić i po kroku
w lewo zacząć biec z przeciwnym kierunku. Jednak zważając na młody wiek, jego posunięcia były do przewidzenia. Nim zdążył choćby przebiec pięć kroków stanęłam na jego drodze. Wampir zrobił przerażoną minę gdy chwyciłam go za gardło i lekko pchnęłam. Upadł na ziemię. Stanęłam nad nim
i chwytając jego żuchwę sprawiłam, aby na mnie spojrzał.
w lewo zacząć biec z przeciwnym kierunku. Jednak zważając na młody wiek, jego posunięcia były do przewidzenia. Nim zdążył choćby przebiec pięć kroków stanęłam na jego drodze. Wampir zrobił przerażoną minę gdy chwyciłam go za gardło i lekko pchnęłam. Upadł na ziemię. Stanęłam nad nim
i chwytając jego żuchwę sprawiłam, aby na mnie spojrzał.
-Przestań uciekać, idioto. – Patrzyłam
chłopakowi głęboko w oczy i pozwoliłam, żeby złoty płyn zaczął działać. – Rób,
co mówię, a nie zginiesz… jeszcze.
-Dobrze, moja pani. – Oczy wampira stały się
puste i zaszły mgłą. Uśmiechnęłam się i puściłam szczękę blondyna. – Co mogę
dla ciebie zrobić, pani?
-Wstań. – Chłopak posłusznie wykonał rozkaz. –
Dobrze. A teraz powiedz jak masz na imię.
-Chris, pani.
-Hmmm… nieprzeciętnie jak na te okolice, no ale
nie będę się zagłębiać w twoją historię. – Gestem ręki nakazałam wampirowi
usiąść. – Po pierwsze, nie obchodzi mnie to. Po drugie, nie po to tu jestem.
-Czego sobie życzysz moja pani?
-Tylko jednego. – Uklęknęłam przed chłopakiem i
delikatnie chwyciłam jego żuchwę przekręcając jego głowę na bok. Musiałam
dokładnie widzieć jego szyję. – Zostaniesz moją kolacją.
Bez chwili zwłoki zatopiłam kły w ciele młodego
wampira. Jego krew wlała się gorącym strumieniem do moich ust. Metaliczny,
życiodajny płyn wypełnił moje ciało nową siłą. Moje zmysły wyostrzyły się, a
paznokcie stały się ostrzejsze i mocniejsze. Szybki oddech Chrisa nie
przeszkadzał mi,
a wręcz przynosił mi pewną satysfakcję.
a wręcz przynosił mi pewną satysfakcję.
Przez przyjemność jaką czerpałam z krwi wampira
całkiem zapomniałam o swoim życiu. Z głowy wyparował mi Damien, Inez i
Sebastian. Wraz z nimi odpłynęły bóle, cierpienia i przykrości. Czułam się
wolna i nie martwiłam się o nic.
Pijąc krew Chrisa coś zaczęło ściągać mnie, a w
zasadzie moją moralną stronę na dno świadomości. Po krótkiej chwili po zwykłej
elitarnej wampirzycy nie było śladu. Moim ciałem zawładnęła Łowczyni. I właśnie
przez to między mną a moją kolacją doszło do niewybaczalnej rzeczy. Zdradziłam
Damiena. To na zawsze odmieniło moje życie.
Obudziłam się w swoim łóżku. Położyłam się na
plecach i uświadomiłam sobie, że znów straciłam pamięć z polowania. Ostatnim
obrazem była uśmiechnięta twarz młodego wampira. Odetchnęłam
i potarłam twarz dłońmi. Łowczyni odeszła i zostawiła mnie, Laylę z ogromnym kacem moralnym. Uświadomiłam sobie co zrobiłam i zaczęłam myśleć nad konsekwencjami mojej głupoty. Usiadłam na łóżku i opuściłam głowę wlepiając wzrok w podłogę. Zastanawiałam się co począć. Miałam tylko kilka bramek ewakuacyjnych. Musiałam tylko zdecydować, którą z nich wybrać.
i potarłam twarz dłońmi. Łowczyni odeszła i zostawiła mnie, Laylę z ogromnym kacem moralnym. Uświadomiłam sobie co zrobiłam i zaczęłam myśleć nad konsekwencjami mojej głupoty. Usiadłam na łóżku i opuściłam głowę wlepiając wzrok w podłogę. Zastanawiałam się co począć. Miałam tylko kilka bramek ewakuacyjnych. Musiałam tylko zdecydować, którą z nich wybrać.
Po pierwsze, mogłam się do wszystkiego przyznać
i stracić Damiena. Mogłam również wrócić do Chrisa, którego zostawiłam
nieprzytomnego na polanie i stracić Damiena oraz przyjaciół. Ostatnią opcją,
jaka przyszła mi na myśl było kłamstwo. Musiałabym odkładać powiedzenie prawdy
aż do przyjazdu Nussa. Potem do wszystkiego się przyznać i stracić przyjaciół
oraz Damiena.
Każda opcja wydawała się beznadziejnym
rozwiązaniem, ale nie mogłam wpaść na nic innego. Postanowiłam wybrać bramkę
numer trzy. Moje plany jednak zniweczył Chris. Gdy starałam się zmyć brud
zdrady i obrzydzenia ze swojego ciała wampir zakradł się do mojego pokoju. Po
wyjściu
z łazienki zastałam go siedzącego na łóżku. Kiedy usłyszał moje kroki odwrócił się w moją stronę.
z łazienki zastałam go siedzącego na łóżku. Kiedy usłyszał moje kroki odwrócił się w moją stronę.
-Witaj moja pani. – Wampir nisko się skłonił. –
Przybyłem, aby dotrzymać ci towarzystwa w tym ponurym domu.
-Wi… Witaj Chris. – Przełknęłam ślinę i nerwowo
przestąpiłam z nogi na nogę. – Nie powinieneś tu przychodzić.
-Dlaczego? Chciałem tylko znów ujrzeć twoją piękną
twarz, moja pani.
-No to zobaczyłeś. - Fałszywie się uśmiechnęłam.
– Teraz już idź.
-Nie mogę cię tu zostawić, pani. – Chris wciąż
miał nieprzytomny wzrok i wyglądał jakby cały czas był pod moim wpływem.
-A jeśli pójdę z tobą to odejdziesz? – Zdjęłam
ręcznik z włosów i zaczęłam je suszyć.
-Tak, moja najdroższa pani.
-Dobrze więc. Poczekaj tu, a ja zaraz wrócę. Nie
waż się stąd wychodzić.
Wampir nisko mi się ukłonił i wrócił na swoje
dawne miejsce. Nie dbałam o niego tylko o siebie. Doskonale wiedziałam, że on
nie może tu zostać, jak również, że muszę się go pozbyć. Mogłabym go znów
zahipnotyzować, ale to nic by nie dało. Jako moja „kukła” podążałby za mną jak
cień. Nawet kiedy kazałabym mu odejść. Jego przybycie skomplikowało wszystkie
scenariusze jakie wcześniej obmyśliłam.
Wróciłam do łazienki. W pośpiechu ubrałam się i
związałam mokre włosy w kucyk. Cały czas zastanawiało mnie jak się go pozbyć. Hipnoza,
którą spowodował złoty płyn wydawała się zbyt głęboka, co bardzo mnie zdziwiło.
Często jej używałam, ale zawsze znikała. Jednak nie tym razem. Nie wiedziałam
tylko z jakiego powodu. Czy powodem mogło być… W głowie miałam pustkę.
-Gotowa, moja pani? – Chris był tam, gdzie
kazałam mu zostać. Zachowywał się lalka wypełniona moją wolą.
-Tak… Chodźmy.
Złapałam chłopaka za nadgarstek i wyprowadziłam
na balkon, zamykając za sobą drzwi. Nim jednak kazałam wampirowi skoczyć
zadałam mu nurtujące mnie pytanie. Wyjaśnił mi, że jego zapach pozostał na mnie
zaraz po tym co między nami zaszło. To czego się dowiedziałam nie wróżyło nic
dobrego.
-Jak pozbyć się twojego zapachu? – Spojrzałam w
oczy Vlada, a hipnoza jeszcze bardziej się pogłębiła.
-Musisz albo przespać się z innym wampirem albo
mnie zabić, moja pani. – Wampir patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Dobrze więc. – Delikatnie dotknęłam jego
policzka i uśmiechnęłam się. – Mam nadzieję, że twoja rodzina pogodzi się z
twoją stratą.
Nie pozwoliłam chłopakowi odpowiedzieć i
nakazałam mu wyskoczyć przez barierkę. Chris posłusznie wykonywał moje rozkazy.
Kiedy już stał na dole kazałam mu mnie złapać i sama skoczyłam. Nim jednak
wbiegłam z nim między drzewa na południowej ścianie lasu wgryzłam się w jego
nadgarstek. Krew chłopaka przemieniła mnie w Łowczynię. Jednak tym razem nie
pozwoliłam, aby moje moralne „ja” zniknęło.
Po
krótkiej chwili zniknęliśmy.
****
-Hej. – Maksim delikatnie całował moją szyję. –
Poczekaj.
-Nie. – Chłopak pokręcił głową. – Już
wystarczająco długo czekałem.
-No dobrze. – Starałem się go odepchnąć, ale
zrobił się tylko bardziej natarczywy. – Nie mam nic przeciwko, ale może nie rób
tego tutaj?
-Dlaczego by nie? – Maksim spojrzał na mnie z
zawodem w oczach.
-Ponieważ za ścianą śpi Damien, a na górze są
twoje siostry i Layla. Miej to na uwadze… - Przygryzłem wargę, ponieważ
pieszczoty chłopaka stały się bardziej intensywne. - Hej. Słyszysz mnie?
-Słyszę. – Mimo moich próśb nie przestał
obdarowywać mnie pocałunkami. – I tak nie przestanę.
-Dlaczego? – Starałem się usiąść, ale Maksim
skutecznie uniemożliwiał mi ruchy. Udało mi się uciec dopiero, gdy na mnie
spojrzał. Poluźnił wtedy uścisk. – Poczekaj jeszcze kilka dni. Niech Damien się
uspokoi. Nie dolewajmy oliwy do ognia, który i tak już za duży i zbyt parzący.
-Cczekam już tak długo… - Spojrzałem na chłopaka
z prośbą w oczach. Usłyszałem jego westchnienie. Maksim usiadł obok mnie i
objął mnie ramieniem. – Niech już ci będzie. Jeśli chcesz poczekam, ale licz
się z tym, że kiedy nadejdzie już ta chwila to się nie powstrzymam.
-Dobrze. – Uśmiechnąłem się.
-I obiecaj mi, że następnym…
Wypowiedź Maksima przerwało natarczywe pukanie.
Chłopak puścił mnie i podszedł do drzwi po czym otworzył je. Z korytarza
doszedł mnie zdenerwowany głos Inez.
-Mogę wejść? – Dziewczyna nie czekając na
pozwolenie wpadł do pokoju. – Tutaj jesteś.
-A niby gdzie miałbym być? – Wstałem z łóżka i
założyłem koszulę. – Co jest grane?
-Właśnie się dowiedziałam, że godzinę temu Nuss
i Blaze przylecieli na Ukrainę. – Dziewczyna była bardzo zdenerwowana. – Już
wyruszyli. Będą tu za jakieś trzy godziny.
-No dobrze, ale czemu jesteś taka zła? – Wziąłem
telefon z biurka i spojrzałem na przyjaciółkę.
-Jak możesz zadawać tak głupie pytanie? – Zrobiła
wielkie oczy. Potem pokiwała głową z dezaprobatą. – No ta. Wy tu sobie
baraszkujecie, a twoi przyjaciele znikają.
-Co? – Na słowa przyjaciółki zrobiłem zdziwioną
minę. – O czym ty mówisz?
-Oczywiście nie masz bladego pojęcia, że Damien
wyszedł jakieś pół godziny temu i przepadł jak kamień w wodę. – Mimo iż nie
było to pytanie pokiwałem głową. – Jak również nie wiesz, że Layla uciekła.
-Ale jej płuco jeszcze się nie…
-Co? – Inez podeszła do mnie i ścisnęła moje
ramiona.
-Ja oddałem jej swoją krew. – Spojrzałem w szeroko
otwarte oczy dziewczyny.
-W takim układzie jej proces regeneracyjny
dobiegł końca. – Inez się uspokoiła. – Ale dlaczego zniknęła?
-Może po prostu poszła na polowanie. – Mówiłem o
pożywianiu się, jednak wcale tak nie myślałem. W głębi byłem przekonany, że
dziewczyna zrobiła coś bardzo głupiego. – Musimy na nią poczekać.
-Poczekać? – Inez wetchnęła i potarła skroń. –
Dobrze powiedziane.
-Czy jest coś o czym powinienem wiedzieć? – Tym
razem to ja potrząsnąłem ramionami przyjaciółki. – Mów o co chodzi.
-Ona wbiegła do lasu z jakimś chłopakiem. –
Dziewczyna nie chciała spojrzeć w moje oczy i uciekła wzrokiem w bok.
-To mógł być Damien?
-Niemożliwe. – Inez uparcie wpatrywała się w
drzewa za oknem. – W momencie jak ona uciekała, Damien był ze mną w jadalni.
Widziałam Laylę jak wgryzała się w nadgarstek jakiegoś blondyna,
a potem razem wbiegli do lasu.
a potem razem wbiegli do lasu.
-A Damien? – Puściłem Inez i spojrzałem w okno.
Nagle poczułem jak silne ramiona Maksima chwytają mnie od tyłu. – Widział ją?
-Nie wiem. –Dziewczyna mocniej potarła skronie.
– Chyba nie, ale nie mam pewności, ponieważ
w tym samym czasie rozmawiał z Julią.
w tym samym czasie rozmawiał z Julią.
Nagle zza ściany drzew wybiegł Damien. Na jego
twarz malowały się ból i furia. Chłopak nerwowo rozglądał się po całym
podwórzu. Jego oczy wydawały się wszystko dokładnie lustrować, ale
w rzeczywistości one tylko błądziły po otaczającej je przyrodzie.
w rzeczywistości one tylko błądziły po otaczającej je przyrodzie.
-Czyli jednak widział. – Pokiwałem głową i
odwróciłem się w stronę drzwi. – Idę mu pomóc.
-Ale on nie chce cię widzieć. – Maksim chwycił
mnie za nadgarstek.
-Masz rację. – Szarpnąłem ręką i wyrwałem się z
uścisku chłopaka. – On nie chce widzieć mnie jako geja, ale teraz potrzebuje
przyjaciela.
Nie zwracając uwagi na ciche protesty Maksima i
Inez wyszedłem na podwórze. Szare niebo pociemniało, a na ziemię zaczęły spadać
duże krople deszczu. Nie zważając na nic i nikogo podbiegłem do przyjaciela.
Kiedy Damien mnie zobaczył jego twarz wykrzywił grymas obrzydzenia, ale nie
odtrącił mojej pomocy. Po chwili dołączyli do nas Maksim i nasza przyjaciółka.
Stanęli obok mnie
i również zaoferowali swoją pomoc.
i również zaoferowali swoją pomoc.
Mimo iż Damien nie wyglądał na zadowolonego, w
głębi duszy cieszył się, że z nim jesteśmy. Przez dłuższy czas milczeliśmy, ale
Inez w końcu przerwała ciszę. Powiedziała, że nie czas na myślenie. Kazała nam
pobiec w różnych kierunkach. Damien skierował się na wschód, Inez na zachód,
Maksim na północ, a ja pobiegłem na południe.
Biegnąc przez las uważnie się rozglądałem.
Nasłuchiwałem każdego innego oddechu niż własny. Niestety szybkie bicie serca
utrudniało mi skupienie się na zadaniu. Zmęczenie i brak snu bardzo szybko dały
mi się we znaki. Przez morderczy bieg szybko opadłem z sił. Po przebiegnięciu
jeszcze kilku kilometrów musiałem się zatrzymać.
Nagle do moich uszu doszedł cichy szept. Powoli
podszedłem do małej polanki na wprost mnie. To kogo tam zobaczyłem było dla
mnie wielkim szokiem i zaskoczeniem. Jednak bardziej zastanawiało mnie jak na
tą wiadomość zareaguje Damien.
Genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńKocham to czytać, czekam na kolejną część ;P