Rozdział V (cz. II)

~Hej wam czytelnicy :) Normalnie wstawiłabym po prostu kolejną część rozdziału, ale to jest sytuacja wyjątkowa. Od tego momentu narracja się rozdwaja. Do tej pory obserwowaliśmy wydarzenia tylko z punktu widzenia Layli. W tym rozdziale do narracji wchodzi Sebastian. Poznacie go bliżej, a zarazem tok książki będzie wyglądał trochę inaczej z jego perspektywy. Miłej lektury :)~



 


Im dłużej byliśmy w Thorsvan, tym Layla zachowywała się coraz dziwniej. Kiedy jeszcze byliśmy w Akademii martwiła się i przejmowała swoją naturą. W Danii wygląda jakby całkiem zapomniała o ciemnej stronie życia. Niby dobrze się bawiła, ale bardzo martwiło mnie jej zachowanie. Zaczęła wymykać się z apartamentu codziennie przed świtem. Kiedy wracała była w świetnym humorze, a na pytanie gdzie była, zbywała nas odpowiedzią : "Byłam na spacerze”. Inez i Damien nic nie zauważyli albo udawali, że nic się nie dzieje. Miałem przeczucie, że dziwne zachowanie Layli da się nam we znaki.
Na początku naszych wakacji zastanawiałem się czy słusznie postąpiłem zgadzając się na plan Inez. Tydzień przed wyjazdem odwiedziła mnie i opowiedziała mi o operacji pod nazwą "niech Layla przeżyje swój pierwszy raz". Podszedłem do tego sceptycznie, ale pomyślałem, że to może być niezła zabawa. Nawet jeśli do niczego między Laylą a Damienem by nie doszło szykował się świetny ubaw.
Nasze gołąbeczki mieszkały w jednym pokoju od tygodnia, ale jeszcze do niczego nie doszło. Zauważyłem, że mają swój własny rytuał. Codziennie wieczorem Layla wychodzi do łazienki. Zaraz po niej wychodzi Damien. Kończy pierwszy i wraca do pokoju. Zdaje mi się, że czyta książkę. Później wraca umyta Layla i kładzie się. Z tego co podsłuchałem to przez godzinę leżą w spokoju. Dopiero po upływie tego czasu mówią sobie "dobranoc". Po tym słowie zapada grobowa cisza. Słychać tylko ich oddechy. Zero romantyzmu. Możliwe, że nie są jeszcze gotowi.
-Ej! Ziemia do Seby. - Inez szarpała mnie za ramię. - Wracaj.
-Po co się wydzierasz? – Zrzuciłem dłoń dziewczyny z ramienia. - Słyszę cię.
-To dobrze. – Dziewczyna podeszła do szafy i wyjęła swój żakiet. - Zbieraj się. Wychodzimy.
-Dokąd znowu? – Ociężale podniosłem się z łóżka. - Plaża, dyskoteka, restauracja dla elity?
-Nic z tych rzeczy. – Dziewczyna zapięła żakiet i spojrzała mi w oczy. Była bardziej poważna niż kiedykolwiek. - Jedziemy na policję.
-Co? – Zmarszczyłem brwi.
-Przed chwilą dostałam wezwanie na posterunek. – Inez stanęła w drzwiach. - Ubieraj się.
-Dobra, ale o co chodzi? – Podszedłem do swojej szafy i wyjąłem z niej świeżą koszulę.
-Podobno ktoś z nas był widziany na miejscu morderstwa. – Inez mówiła szybko, ale bardzo poważnie.
Zesztywniałem pod wpływem słów przyjaciółki. Moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Przecież to nie mogła być prawda. Kto z nas mógłby być widziany w takim miejscu? Layla - podpowiadał mi umysł i instynkt. Nie, to było niemożliwe. Ona nie byłaby zdolna... No ale w końcu mój policzek potrafiła rozerwać. A do tego jeszcze Nina. Czyżby to była sprawka Layli?
-Pospiesz się głupku! – Inez uderzyła mnie w głowę.
Wrzask przyjaciółki oraz jej dłoń skutecznie mnie obudziły. Zebrałem się w sobie i zacząłem ubierać. Po chwili byłem gotowy do wyjścia. Inez i Damien również. Nie było tylko Layli.
-Damien, gdzie jest Layla? – Zajrzałem do ich pokoju. Był pusty.
-Nie wiem. – Chłopak również był podenerwowany, ale tylko wzruszył ramionami. - Wyszła dziś rano na spacer.
-No to pięknie. – Moja złość i podenerwowanie gwałtownie wzrosły.
-Spróbuję się do niej dodzwonić. - Inez wyjęła telefon i wybrała numer Layli. Przez dłuższą chwilę trzymała go przy uchu, ale w końcu zrezygnowała. Schowała komórkę i się do nas odwróciła. - Nie odbiera. Odzywa się poczta.
-Czekamy na nią? – Spojrzałem na przyjaciółkę z pytaniem w oczach.
-Nie możemy. Musimy być na policji za dwadzieścia minut. - Inez pokręciła głową. - Gdzie znów polazła ta idiotka? Nie może udawać w nieskończoność, że wychodzi na spacery. - Dziewczyna złapała się za usta. - O cholera.
-Co? – Damien na słowa Inez ożywił się.
-Już nic. – Inez pokręciła głową i odwróciła się do niego bokiem. Ruszyła do drzwi.
-Inez, o co chodziło z tym udawaniem? – Chłopak złapał ja za ramię i szarpnął do tyłu.
-Nie musisz wiedzieć Damien. – Dziewczyna wyrwała rękę z jego uścisku.
-Właśnie, że muszę. Layla jest moją dziewczyną i chcę aby była bezpieczna. – W oczach przyjaciela zagorzała furia. – Gadaj, o co ci chodziło.
-Jeżeli musicie wiedzieć to wam powiem. - Inez żałośnie westchnęła. Odwróciła się do nas tyłem i zgarbiła się.
-No to mów. – Damien zacisnął zęby.
-Uch, Layla wcale nie chodzi na spacery. – Inez odwróciła się, a w jej oczach widać było ból.
-Tylko? – Chłopak spojrzał na dziewczynę z wyczekiwaniem.
-Ona codziennie rano chodzi się pożywiać. – Zamknęła oczy i głośno przełknęła ślinę.
-I to wszystko? – Damien zmrużył oczy i lekko uniósł dłoń. - My też się pożywiamy.
-Nie rozumiesz Damien? – Spojrzałem na zbolałą twarz Inez. - Ona nie pije krwi ludzi.
-Co? – Mój przyjaciel wyglądał na zbitego z tropu.
-Jeszcze się nie zorientowałeś? - Damien spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem. - Layla żywi się wampirami.
-Ale to nie możliwe. – Uśmiechnął się z pobłażaniem.
-Jesteś tak zakochany, że nie dopuszczasz do siebie prawdy. - Inez podeszła do Damiena, złapała go za głowę i spojrzała mu w oczy - LAYLA. ŻYWI. SIĘ. KRWIĄ. WAMPIRÓW. – Wycedziła słowa przez zęby. - Zrozum to wreszcie!
-On nie miał się dowiadywać. – Dziwny głos doszedł naszych uszu. - Jeszcze nie teraz.
Inez i Damien spojrzeli w kierunku z którego dochodził dźwięk. Poszedłem w ich ślady. Głos należał do Layli, która o dziwo nie mówiła do nas z korytarza, a z... parapetu. Potrząsnąłem głową i zacisnąłem oczy. Myślałem, że mam przewidzenia, ale tak nie było. Layla kucała na parapecie okna w salonie. Po chwili wyprostowała się i jednym zgrabnym ruchem z niego zeskoczyła. Ku mojemu zdziwieniu poruszała się zwinnie i szybko. Za szybko. Lecz nie tylko jej ruchy były dziwne. Wygląd Layli też się zmienił. Jej oczy przybrały barwę czerwono złotą, z pod jej warg wystawały kły, a paznokcie wydawały się być mocniejsze, ostrzejsze i przypominały pazury. Również jej głos był zniekształcony. Miał wyższy ton i przypominał warczenie lub syk. Layla wyglądała jak dzikie, rozjuszone zwierzę.
Podeszła do nas i szyderczo się uśmiechnęła. Spojrzała najpierw na Inez, później na Damiena, a na końcu zawiesiła wzrok na mnie. Jej oczy były bardzo hipnotyczne. Czułem się dziwnie, jakby coś odebrało mi wolną wolę. Coś bardzo dziwnego przyciągało mnie do Layli. Dziewczyna wyciągnęła do mnie dłoń. Chciałem ją chwycić i…
Nagle wszystko ustało i zorientowałem się, że moja przyjaciółka już na mnie nie patrzy. W zamian za to gapiła się na Damiena. Miała zmrużone oczy i cicho warczała. Chłopak trzymał dłoń na jej ramieniu.
-Layla. Już dość.
-Nie wtrącaj się Damien. – Dziewczyna warknęła na niego głośniej. - Nic nie rozumiesz.
-Rozumiem więcej niż ci się wydaje. – Zacisnął dłoń na jej ramieniu. Jego palce wbijały się w bark.
-Serio? – Layla zerknęła na swoje ramię. Potem szyderczo się uśmiechnęła. - Czyli uwierzysz mi kiedy powiem ci, że nie jestem zamieszana w ostatnie morderstwo, tak?
-Oczywiście. – Twarz Damiena zobojętniała. - Wierzę że nie zrobiłabyś czegoś takiego.
-Hahahahaha - Layla odrzuciła głowę do tyłu i wybuchnęła śmiechem. - W takim stanie jestem zdolna do wszystkiego. – Dziewczyna pokazała dłonią na swoje ciało. - Na przykład, wdrapania się do naszego apartamentu po fasadzie budynku.
-Nadal wierzę, że jesteś niewinna. – Obojętna twarz Damiena wyglądała na jeszcze bardziej zobojętniałą.
-Jesteś naiwny, ale masz rację. – Layla chwyciła dłoń chłopaka i zdjęła ja z ramienia. - To nie ja zamordowałam tamtego wampira.
Damien i Inez głośno odetchnęli. Niestety ja nie dawałem wiary w słowa przyjaciółki. Coś mi mówiło, że Layla nie mówi nam całej prawdy. Uwierzyłbym gdyby weszła do pokoju przez drzwi. Jednak wspinaczka po budynku i siadanie na parapecie dawały mi podstawy do negowania jej słów.
Westchnąłem. Spojrzałem na moich przyjaciół. W salonie był Damien i Inez, ale nie widziałem Layli. Odezwałem się do nich.
-Gdzie ona poszła?
-Kto? – Inez spojrzała na mnie. Liczyłem, że ujrzę w nich ulgę. Nic bardziej mylnego. W oczach przyjaciółki widziałem obawę. - Layla?
-No. – Pokiwałem głową.
-Poszła się przebrać. – Damien skinął głową na swoją sypialnię.
-Ona jedzie z nami? – Uniosłem brwi i zacisnąłem usta. - W takim stanie?
-Musi - Inez spojrzała na mnie. - Nie mamy wyboru. Jeśli się nie pojawi na komisariacie to gliny zaczną węszyć.
-No jeżeli tak stawiasz sprawę. - Nie czekałem na odpowiedź tylko ruszyłem do drzwi. - Czekam na was w recepcji.
Szybko wyszedłem z pokoju i wsiadłem do windy. Zjechałem na parter i usiadłem na jednym z foteli w holu. W głowie wciąż widziałem Laylę siedzącą na parapecie. Jej postawa, ruchy, wygląd mówiły przeciwko jej niewinności. Choć gdyby się dobrze zastanowić to jest coś, co by ją powstrzymało przed zabójstwem. Rozsądek i instynkt samozachowawczy, czyli to co jest silniejsze od rządzy krwi. No ale jeśli to nie ona, to kto? Było niewielkie prawdopodobieństwo, że w mieście żył inny wampir z odchyłami.
Na ziemię sprowadził mnie głos Layli. Potrząsnąłem głową i spojrzałem w górę. Pochylała się nade mną. Patrzyła na mnie normalnym wzrokiem. Brąz oczu powrócił, po kłach nie było śladu, a głos wrócił do normy.
-Przepraszam Seba. – Layla lekko zmrużyła oczy.
-Nie przepraszaj. – Potrząsnąłem głową. - Nie musisz.
-Sebastian, ja naprawdę...
-Słuchaj, nic się nie stało. – Przerwałem Layli gestem dłoni. - Dopóki wszyscy żyją i mają się dobrze nie musisz przepraszać.
-Dobra, ale musze cię przeprosić za coś innego. – Spojrzałem w oczy dziewczyny. Malował się w nich ból i poczucie winy.
-Za co? – Uniosłem brew.
-Za myślenie o zabiciu cię. – Na twarzy Layli pojawił się grymas poczucia winy.
-Już ci mówiłem, że nie musisz mnie przepraszać za ten policzek. – Wskazałem swoją twarz. – Już się zagoił i nie ma śladu po ranie.
-Ale to nie o to...
Nie skończyła mówić, ponieważ przerwało jej wołanie Inez. Layla westchnęła i poszła w jej kierunku. Poszedłem tuż za nią.
Na komisariat dotarliśmy z półgodzinnym opóźnieniem. Gliny nie były zadowolone, ale dokładnie nas przesłuchali. Nikt z nas nie poruszył tematu polowań Layli. Policjanci nie musieli wiedzieć. Kiedy nas wypuścili było po dwunastej. Inez kazała kierowcy jechać do centrum. Stwierdziła, że potrzebuje zakupów. Widziałem rozpacz w oczach Layli i Damiena. Ja podszedłem do pomysłu z większym entuzjazmem. Gdy dojechaliśmy Inez kazała kierowcy odjechać. Powiedziała, że wrócimy sami. Nie do końca spodobał mi się ten pomysł, ale żądza zakupów była większa. Po krótkich ustaleniach rzuciliśmy się w wir kupowania i wydawania pieniędzy naszych rodziców.
Przez całe popołudnie robiliśmy zakupy. Do hotelu wróciliśmy o piątej. Byliśmy skonani i od razu po powrocie udaliśmy się do naszych sypialni. Inez zaczęła rozpakowywać swoje rzeczy z toreb, a ja rzuciłem się na łóżko. Po chwili namysłu zebrałem się w sobie i zadałem nurtujące mnie pytanie.
-Mogę cię o coś zapytać?
-Uhm. – Inez właśnie oglądała nowe spodnie.
-Wierzysz Layli?
Nagle przestała przeglądać nowe ubrania. Usiadła obok mnie, spojrzała mi w oczy i zaprzeczyła ruchem głowy. Pokiwałem na znak zgody i odwróciłem wzrok. Spojrzałem w szare niebo.
-Ale dlaczego jej nie wierzysz?
-Chodź. - Przyjaciółka złapała mnie za rękę i wyprowadziła z apartamentu. Kiedy staliśmy na zewnątrz odezwała się znowu - Wytłumaczę ci to gdzie indziej.
Wzruszyłem ramionami. Wsiedliśmy do windy, zjechaliśmy do holu i wyszliśmy z hotelu. Później Inez skierowała się do parku, w którym spędzaliśmy wolne chwile. Usiadła na jednej z ławek i poklepała miejsce obok siebie. Zająłem je i czekałem na wyjaśnienia.
-Pytasz czemu nie wierzę Layli, tak?
-No. – Uniosłem brwi i pokiwałem głową.
-Po prostu mam przeczucie, że to ona. – Inez wzruszyła ramionami. - Jest możliwość, że tu jest inny wampir z podobnymi "upodobaniami"?
-Wiesz, myślałem nad tym. – Spojrzałem na drzewo stojące przed nami. Zamknąłem oczy i westchnąłem. - Prawdopodobieństwo jest małe, ale doszedłem do wniosku, że to nie Layla zabiła.
-Skąd taki wniosek? – Głos Inez wydawał się lekko odprężony.
-Uważam, że Laylę przed mordowaniem powstrzymałby instynkt samozachowawczy. - Uśmiechnąłem się pod nosem. - Dzięki niemu nadal żyję. Nina zresztą też.
-Więc uważasz, że nasza przyjaciółka pożywia się wampirami, ale ich nie zabija. – Głos Inez nabrał nuty sceptyzmu. – Czy tak?
-Uhm. – Pokiwałem głową.
-Zastanawiałam się również czy Damien uwierzył Layli. – Zmieniła temat.
-Jeśli tak, to naprawdę ją kocha, a jeśli nie to jest świetnym aktorem. – Spojrzałem na przyjaciółkę. - Możemy go jutro zapytać. – Na chwilę się zamyśliłem. - Jednak to ryzykowne.
-Więc zaryzykujmy. – Na ustach Inez zaigrał złowieszczy uśmieszek. Inez wstała i wyciągnęła do mnie rękę. - Chodź. Załatwimy trochę krwi na kolację. - Spojrzałem na nią pytająco. Przyjaciółka przewróciła oczami. - Potrzebujemy pretekstu.
-No tak.
Złapałem dłoń Inez i skierowaliśmy się stronę banku krwi. Kupiliśmy cztery porcje i ruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu. Po drodze rozmawialiśmy o związku Damiena i Layli. Żartowaliśmy z ich relacji i cnotliwości. Śmialiśmy się i dobrze dogadywaliśmy w tej jednej kwestii.
Kiedy mijaliśmy drogerię Inez przypomniało się, że musi kupić lakier do włosów i zmywacz do paznokci. Ja musiałem kupić sobie żel pod prysznic, więc weszliśmy do sklepu.
Ku naszemu zaskoczeniu przy kasie stał intrygujący chłopak. Był wyższy od Damiena, miał długie, jasne włosy spięte w wysoką kitkę. Jego lazurowe oczy patrzyły na nas z zaciekawieniem, a przyjazny uśmiech witał w sklepie. Cera chłopaka była dużo ciemniejsza niż u spotkanych przeze mnie Duńczyków. Nagle chłopak pochylił się i oparł łokieć na blacie, a następnie wsparł twarzy na dłoni. Jego zaciekawiony wzrok lustrował każdy ruch Inez.
 Dziewczyna była tak wniebowzięta, że zapomniała po co przyszła. Delikatnie szturchnąłem ją w bok. Ocknęła się. Weszła między regały szukając potrzebnych jej rzeczy. Ja oczywiście zamiast kupować to po co przyszedłem, ukradkiem przyglądałem się kasjerowi. Na szczęście chłopak niczego nie zauważył, ponieważ cały czas wpatrywał się w Inez.
Dziewczyna wreszcie znalazła poszukiwane przedmioty i podeszliśmy do kasy. Przyjaciółka od razu zaproponowała przejście na "ty". Przedstawiła siebie i mnie, a chłopak powiedział, że nazywa się Tom. Uśmiechał się do Inez i był uprzejmy. Ale zauważyłem, że dziwnie się na mnie patrzył. Pomyślałem, że mam coś na twarzy i się odwróciłem. W końcu Inez zapłaciła i się pożegnaliśmy. W połowie drogi do hotelu przypomniało mi się co miałem kupić. Zatrzymałem się i walnąłem ręką w czoło.
-Nooooosz, chyba się zabiję.
-Co jest Seba? – Inez zmarszczyła brwi i zrobiła zaciekawiony wyraz twarzy.
-Miałem kupić żel pod prysznic. – Westchnąłem. - Muszę wrócić do sklepu.
-Iść z tobą? – Mimo, iż Inez zaproponowała swoje towarzystwo, jej twarz mówiła co innego.
-Nie. Pójdę sam. – Machnąłem ręką i uśmiechnąłem się. - Lepiej wracaj do hotelu, bo zbiera się na deszcz. A ty chyba nie chcesz zmoczyć tej koszulki z kaszmiru, prawda?
-Masz rację. Ta bluzka słono mnie kosztowała. - Inez zaczęła odchodzić. Po dziesięciu krokach zatrzymała się i odwróciła. - Tylko się pośpiesz, bo nie mam zamiaru spędzić całego wieczoru sam na sam z dwiema cnotkami. – Na twarzy dziewczyny pojawił się błagalny grymas. Inez złożyła dłonie. - Proszę... Oszczędź mnie.
Zaśmiałem się i obiecałem pośpieszyć. Dziewczyna pomachała mi i odeszła szybkim krokiem.
Zawróciłem i skierowałem się do drogerii. Kiedy podszedłem pod sklep zauważyłem Toma żegnającego ostatnią klientkę. Podbiegłem do niego i zapytałem czy już zamyka. Potwierdził, ale powiedział że jeśli czegoś potrzebuję to jeszcze poczeka. Podziękowałam mu i skierowałem się do regału gdzie stały żele pod prysznic.
Kiedy ja wybierałem odpowiedni żel, Tom zasłonił wystawę roletami i przekręcił wywieszkę na drzwiach informując ty samy, że jest zamknięte. Zostaliśmy sami.

Komentarze

  1. To jest super ;P
    Mam nadzieję że niedługo pojawi się kolejna część bo nie wytrzymam :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział X (cz.I)

Rozdział IX (cz. I)

Rozdział VI (cz. II)