Rozdział XIII (cz. I)

~Po kolejnej długiej przerwie zapraszam na przedostatni rozdział Pierwszej Księgi "Wybrani". Wreszcie wszystko zacznie się klarować. Jesteśmy w przedsionku do walki Dobra ze Złem. Kto jest jednak tą dobrą stroną? I czy ta zła jest tak naprawdę zła? Sami się przekonajcie. Zapraszam do lektury~



-I jak się czujesz? – Damien pochylił się i pocałował mnie w czoło.
-Lepiej być nie mogło. – Oparłam się łokciem na poduszce i spojrzałam na chłopaka. – Dzięki kuracji twoją krwią proces regeneracji dobiegł końca. Czuję, że mogłabym wstać i skakać z radości. – Usiadłam na łóżku i przyjrzałam się zatroskanej twarzy Damiena. – O co chodzi?
-Zaczyna mnie irytować nieobecność Nussa. Minął już miesiąc od jego ostatniego telefonu.
-Dlaczego, aż tak bardzo zależy ci na jego przyjeździe? – Wstałam i podeszłam do partnera.
-Po pierwsze, musi nam wytłumaczyć dlaczego tu jesteśmy. – Zaczął wyliczać kolejne sprawy na palcach. – Po drugie, wyjaśnić, co stanie się z Akademią. Po trzecie, i najważniejsze, musi nam powiedzieć, co dalej. Jak na razie siedzimy tu bezczynnie, a ja zaczynam świrować od samotności.
-Czemu?
-Ponieważ ty przesypiasz prawie całe dnie regenerując organizm, a Sebastiana i Inez widuję rzadziej niż w szkole. – Damien wyszedł na balkon i usiadł przy małym stoliku.
-Jak to możliwe? – Lekko przymrużyłam oczy i poszłam za chłopakiem. – Przecież jesteśmy w jednym domu. To dziwne, że się nie widujecie. Ta posiadłość nie jest aż tak duża.
-W sumie to masz rację. – Damien przeniósł wzrok na jezioro i głęboko odetchnął. – Ale widujemy się tylko przy posiłkach. Nie. Było tak do zeszłego tygodnia. Teraz się nie widujemy.
-Jakim cudem? – Usiadałam na kolanach chłopaka i oparłam głowę na jego ramieniu, a on oplótł mnie rękoma w pasie.
-Ponieważ Inez wciąż znika z Anną, a Seba cały swój czas spędza z nowym przyjacielem. – Klatka piersiowa Damiena powoli unosiła się i opadała. – Kiedy ich czasem widuję u Anastazji wydają się być ze sobą bardzo blisko. Wcześniej podczas posiłków siadali obok siebie, a wieczorami gdzieś znikali. Zastanawiałem się czy do toalety też chodzą razem. – Spojrzałam na Damiena, a on na mnie. W jego oczach zobaczyłam błysk, który bardzo mnie zaniepokoił. Z jego wyrazu twarzy wyczytałam, że powoli zaczyna kojarzyć wszystkie fakty i jest coraz bliżej poznania prawdy. Jednak niespodziewanie jego mina spochmurniała. – Cholera!
-Co się stało? – Spojrzałam na niego z niepokojem.
-Po prostu wkurza mnie to, że nie mogę znaleźć ostatniego elementu układanki. – Zrobiłam dziwną minę, mimo iż wiedziałam, o co chodziło. – Seba nadal skrywa przed moimi oczami coś, czego sam nie zobaczę. Przez jego tajemnicę jestem bardzo sfrustrowany.
-Czy koniecznie musisz ją znać? – Na chwilę się zamyśliłam. – A co jeśli Sebastian ukrywa coś, czego nie powinieneś wiedzieć?
-Jesteśmy przyjaciółmi. – Damien pocałował mnie w czoło. – Zrozumiem wszystko.
-Naprawdę wszystko?
-Tak, wszystko. – Chłopak niespokojnie poruszył się.
-No dobrze. – Poprawiłam się na jego kolanach. - Załóżmy więc, tak czysto teoretycznie, że Sebastian jest gejem…
-To niedorzeczne! – Damien spojrzał na mnie z oburzeniem w oczach.
-Powiedziałam „załóżmy” i „czysto teoretycznie”. – Spiorunowałam go wzrokiem. – Dowiadujesz się, że Sebastian jest gejem i od początku to ukrywał. Jak zareagujesz na taką informację?
-No nie wiem…
-To się lepiej zastanów, ponieważ żądam od ciebie jasnej odpowiedzi. – W mojej głowie zapaliła się kontrolka ostrzegawcza. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że mogłam naprowadzić chłopaka na rozwiązanie zagadki. Niestety już nie mogłam się wycofać. – Więc?
-Nie wiem. – Damien odwrócił wzrok i wlepił go w nocne niebo. Srebrne światło padało na jego zamyśloną twarz. Wyglądał jakby utknął w punkcie bez wyjścia. – Pewnie ostro bym się wkurzył.
-Tylko? – Mój głos przybrał kpiącą i bardzo natarczywą barwę. – Nie kpij ze mnie.
-O co ci chodzi!? – Damien spojrzał na mnie z góry.
-Oboje dobrze wiemy, że nienawidzisz gejów. Wprost nimi gardzisz. – Patrzyłam w oczy chłopaka i widziałam w nich dziwny błysk. – Gdybyś dowiedział się, że któryś z twoich kumpli jest gejem, postarałbyś się żeby nie miał życia. – Damien otworzył usta, aby mi odpowiedzieć, ale nie dałam mu dojść do głosu. – Nawet nie próbuj zaprzeczać, ponieważ dobrze wiesz, że tak by właśnie było.
Spojrzałam w niebo i zaczęłam odmierzać upływające sekundy, licząc uderzenia swojego serca. Między mną i chłopakiem nastała nieprzerwana cisza, która z czasem stała się nie do wytrzymania. Zdawałam sobie sprawę, że uraziłam Damiena moimi słowami, ale mówiłam prawdę. Niestety był on wampirem, który nie przepuściłby żadnej okazji, aby uprzykrzyć życie swojej ofierze. I doskonale
o tym wiedział. Nie chciał jednak pokazywać przede mną tej ciemnej strony. Oczywiście już zdążyłam poznać tę część jego osobowości. Mściwą, opryskliwą i nieznoszącą sprzeciwu. Może wyglądał przyjaźnie, ale w środku był całkiem inny. Choć przy mnie jej nie pokazywał, wewnątrz miał złą stronę.
-Ja już pójdę. – Chłopak wstał i postawił mnie na ziemi. Potem bez pożegnania wyszedł z pokoju.
Uśmiechnęłam się do siebie i spojrzałam w ciemne niebo, które rozświetlał blask księżyca. Drzewa lekko poruszały się na wietrze, a tafla jeziora była delikatnie zmarszczona. Widok był bardzo kojący. Moje powieki zrobiły się ciężkie i ogarnęła mnie fala senności. Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Ostatni raz spojrzałam na księżyc i oddałam się w objęcia snu.

****

-Już ci lepiej?
Maksim trzymał mnie w ramionach. Moje łzy już wyschły, ale nie byłem jeszcze gotów na rozmowę. Nadal, mimo wielkich chęci, nie mogłem pozbyć się wspomnień o Tomie. Cały czas miałem przed oczami obraz śmierci ukochanego. Moje słowa blokował ból i żal.
-Spokojnie. – Maksim lekko mną kołysał, co działało bardzo kojąco. – Jestem tu. Pomogę ci. Zawsze i wszędzie.
-Dziękuję. – Na słowa obietnicy mój głos powrócił. – Trzymam cię za słowo.
-Możesz mi zaufać. – Spojrzałem na uśmiechniętego Maksima. W jego oczach płonęła iskra miłości. – Nigdy cię nie opuszczę.
-Powinienem ci to powiedzieć… - Przełknąłem napływające łzy. – Jestem w…
-Wiem. – Chłopak z czułością dotknął mojego policzka. – Doskonale o tym wiem.
-Ale skąd? – Zabrałem jego dłoń z twarzy. – Przecież nie powinieneś…
-Inez mi powiedziała. – Czuły uśmiech chłopaka powoli rozgrzewał moje serce. – Rozumiem. Tom był ci bliski. Masz prawo do żałoby. – Jego słowa mnie zaskoczyły. – Co prawda byłem zaskoczony, że ktoś taki jak ty…
-Tak żałośnie i głupio zakochał się w drugim chłopaku? – Chciałem wstać, ale silny uścisk chłopaka mi na to nie pozwolił. – Puść. Chcę wrócić.
-Dlaczego? – Chłopak spojrzał w moje oczy, ale uciekłem wzrokiem. Poczułem się tak jakby wokół moich nadgarstków zaciśnięto kajdany. Nie mogłem się ruszyć. – Czemu uciekasz?
-Nie wiem… To taki odruch. – Spojrzałem na Maksima zbolałym wzrokiem. – Czuję, że powinienem uciec. Nie chcę abyś oglądał mnie w takim stanie.
-Ale ja chcę cię oglądać w takim stanie. Chcę cię pocieszyć. Chcę z tobą być w każdej chwili, nawet tej najgorszej. – Zostałem mocniej przytulony. Tuż przy uchu poczułem ciepły oddech chłopaka. – Chcę dzielić z tobą smutki i radości. Chcę po prostu cię… kochać.
-Co?
Niespodziewane wyznanie Maksima zatrzymało we mnie wszystkie inne słowa. Nie mogłem w to uwierzyć. Po miesiącu bólu znów usłyszałem słowo „kochać”. Byłem jednocześnie bardzo szczęśliwy i zrozpaczony. Moja radość wypływała z czystej chęci bycia kochanym i akceptowanym. Niestety po drugiej stronie barykady stało poczucie winy. Czułem się źle ze względu Anny. Chodziła z Maksimem przez pięć lat, a on wyznał miłość komuś innemu. I to chłopakowi.
Swój udział w tej mieszaninie emocji wziął również ból. Niosły go blaknące wspomnienia o Tomie. Mimo iż postanowiłem pozwolić im odejść było mi ciężko. Obraz mojej pierwszej miłości zaczął znikać. Dałem mu odejść. W swoich wspomnieniach zatrzymałem jedynie uśmiech Toma. Dzięki niemu czułem się szczęśliwszy.
-Tom…
Moją wypowiedź przerwał niespodziewany pocałunek Maksima. Na początku byłem zaskoczony, ale już po chwili dałem ponieść się emocjom. Wplotłem palce we włosy chłopaka i całkowicie zapomniałem o otaczającym nas świecie. Chciałem aby ta cudowna chwila trwała wiecznie. Niestety to wszystko nie mogło ułożyć się tak pięknie jakbym sobie życzył.
-Jak mogłeś?
Zza moich pleców doszedł mnie kobiecy głos. Oderwałem się od Maksima i odwróciłem. Moje spojrzenie napotkało skrzywdzony wzrok Anny. Jej czarne włosy lśniły w blasku księżyca, a oczy błyszczały od łez. Dziewczyna stała na skraju polany i trzęsła się. Lecz nie z zimna.
Momentalnie jej rozpacz zmieniła się w złość. Czystą furię. Jej oczy zapłonęły morderczym płomieniem, a dłonie zacisnęły się w pięści. Anna zrobiła kilka długich kroków i stanęła pięć metrów ode mnie. W moim umyśle pojawiło się ostrzeżenie. Również niespokojny ruch Maksima uświadomił mnie o grożącym mi niebezpieczeństwie. Spojrzałem na chłopaka. Na jego twarzy malowało się zrozumienie i poczucie winy.
-Jak mogłeś mi to zrobić? – Dziewczyna cedziła słowa przez zaciśnięte zęby. – I to z nim. Z tą… podrzędną, obłudną ciotą.
-O mnie mów co chcesz. – Maksim natychmiast stanął przede mną i zasłonił mnie swoim ciałem. - Sebastiana zostaw w spokoju. On nie jest niczemu winien.
-Nie jest winien? – W oczach Anny pojawił się obłęd. Dziewczyna zaśmiała się. – To on tu jest winowajcą Max. To on cię ode mnie zabrał. Nigdy mu tego nie daruję!
-Uspokój się. – Maksim mówił spokojnie. – Zastanów się nad tym, co chcesz zrobić. Nie podejmuj pochopnych decyzji.
-Ja już zdecydowałam.
Anna obdarzyła mnie wzrokiem pełnym obrzydzenia i zniknęła w ciemnym lesie. Zostawiła mnie
z ogromnym poczuciem winy. Moje ciało ogarnęła fala żalu. Upadłem na ziemię i ukryłem twarz
w dłoniach. Myślałem, że znów po moich policzkach spłynął łzy, jednak nic takiego się nie stało. Może to dlatego, że gdzieś głęboko w sercu wiedziałem, że nie zrobiłem nic złego.
Maksim objął moje ramiona. Wtuliłem się w jego pierś i razem czekaliśmy na nadejście poranka. Dopiero, gdy słońce zaczęło pojawiać się na horyzoncie wróciliśmy do posiadłości Anastazji. Tam rozpętało się prawdziwe piekło.

****

-Zamknij się! – Damien stał przed moim łóżkiem i krzyczał na Inez. – Zamknij się i posłuchaj! Nie mogę uwierzyć, że mi nie powiedziałyście! Sebastian jest moim przyjacielem! Dla niego mógłbym postarać się to zaakceptować! Ale teraz? Teraz to wykluczone! Nie po tym co zrobił! – Nozdrza chłopaka poruszały się bardzo szybko, a jego pięści zaciskały się na poręczy łóżka. – Nie mogę w to uwierzyć! A wy go jeszcze bronicie! Nienawidzę was!
I wyszedł. Wcale nie zdziwiła mnie jego reakcja. Dobrze wiedziałam, że tak właśnie będzie. Nie czułam nawet smutku. Zdawałam sobie sprawę, że Damiena po prostu poniosły nerwy. W zasadzie to on doskonale wiedział, że zareaguje w podobny sposób.
Westchnęłam i spojrzałam na zszokowaną minę Inez. Stała obok mnie i z niedowierzaniem patrzyła na drzwi, za którymi zniknął Damien. Wyglądała jakby ktoś ją spoliczkował. Zaśmiałam się i usiadłam na łóżku, opierając się o poduszki. Spojrzałam na krajobraz za oknem przez niewielką szczelinę między zasłonami. Słońce wisiało już nad horyzontem i powoli zalewało blaskiem mój pokój. Niebo przybrało barwę jasnego błękitu, który usłany był niezliczoną ilością białych, puchatych plamek. Drzewa były zaskakująco spokojne.
Wstałam i podeszłam do okna aby je zasłonić. Nagle zasłona w oknie silnie zatrzepotała i uderzyła mnie w plecy. Pokój wypełnił czyjś głośny oddech. Wracając do łóżka spojrzałam na drzwi. Stała w nich Anna. Na jej policzkach widoczne były ślady łez, ale w oczach nie było smutku, a furia w czystej postaci. Dziewczyna podeszła do Inez i położyła głowę na jej ramieniu. Dopiero gdy przyjaciółka dotknęła delikatnie jej głowy, Anna zaczęła szlochać i osuwać się na ziemię. Inez usiadła na podłodze i mocno przytuliła czarnowłosą piękność.
Nim się obejrzałam do pokoju wbiegł Sebastian, tuż za nim był wysoki chłopak o ciemnej cerze
 i kruczoczarnych włosach, a na końcu biegł Damien. W pokoju zapanował hałas i gwar.
Damien krzyczał na Sebastiana, Inez i nieznajomy krzyczeli na mojego chłopaka, a Anna żywo napadła na mojego przyjaciela.
Osłupiałam. Siedziałam na łóżku i nie wiedziałam, co robić. Nie przekrzyczałabym ich, a już na pewno nie z niesprawnym płucem. Postanowiła poczekać aż ich emocje opadną.
-Zamknij się…
-Jak mogłeś…
-To nie jego wina…
-Tak się stało…
-Nic nie zrobiłem…
-Jesteście wstrętni…
-Odrażający…
-Nie znasz go…
-Ja go kocham…
Właśnie te słowa, wypowiedziane z ust ciemnowłosego chłopaka sprawiły, że w pokoju zapanowała cisza. Spojrzałam na grupkę intruzów, którzy zburzyli mój spokój. Na twarzy Damiena malowała się złość przemieszana z obrzydzeniem. Sebastian miał wymalowane poczucie winy, a Anna rozpacz
i złość. Inez natomiast była oburzona, nie wiedziałam tylko na kogo bardziej – na Damiena czy nową przyjaciółkę. Jedynie na twarzy chłopaka stojącego za Sebastianem malował się smutek i wielka radość jednocześnie.
-No wreszcie się uciszyliście. – Spojrzałam w stronę drzwi, w których stała Anastazja. Na jej ustach igrał delikatny uśmiech dobrej matki. – Proszę aby Damien, Inez i Anna poszli ze mną. Porozmawiamy na osobności.
Kobieta odwróciła się i skinęła ręką. Wymieniona trójka wyszła z pokoju. Damien nie zaszczycił mnie spojrzeniem, co lekko mnie zabolało. Wiedziałam jednak, że złość niedługo minie. Miałam tylko nadzieję, że nie odbije się to w żaden sposób na Sebastianie. Nigdy nie chciałam aby ktoś go zranił.
-Jak się czujesz? – Moje rozmyślania przerwał Sebastian. Usiadł na końcu mojego łóżka.
-Dobrze. – Uśmiechnęłam się do przyjaciela. – Choć zawsze mogło być lepiej.
-Nadal nie dostajesz wampirzej krwi? – Chłopak spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem.
-Sebastian! – Chciałam krzyknąć, ale nie mogłam się zdradzić. Poza tym moje płuca jeszcze nie do końca ze mną współpracowały. Jedyne, co mogłam zrobić to syknąć. – Zamknij…
-Bez obaw. – Sebastian szeroko się uśmiechnął i machnął na mnie dłonią. – Maksim o wszystkim wie.
-Słucham? – Moje oczy zrobiły się wielkie jak spodki. – Ale skąd…?
-Teraz to nieważne. Opowiem ci później. – Sebastian odwrócił się i wyciągnął dłoń do wysokiego nieznajomego. Chłopak ochoczo ją chwycił i podszedł do łóżka. – Pozwól, że przedstawię ci mojego nowego chłopaka. To jest Maksim. Siostrzeniec Anastazji. Pomógł mi zapomnieć o przeszłości
i pokazał nową przyszłość. I oczywiście jest taki jak my. – Wampir wyciągnął do mnie dłoń, którą uścisnęłam z wielką przyjemnością. – A to jest Layla, moja najdroższa przyjaciółka, która jest ze mną zawsze i mimo kilku ciekawych zajść nigdy się ode mnie nie odwróciła.
-Miło mi cię poznać, Maksim. – Uśmiechnęłam się do niego. – Liczę, że dobrze zaopiekujesz się Sebastianem. To delikatny chłopak.
-Layla! – Zaśmiałam się, widząc oburzoną minę przyjaciela.
-Nie musisz się martwić. – Maksim stanął za Sebastianem i położył dłoń na jego ramieniu.  – Za bardzo go kocham, aby go zaniedbać. Obiecuję opiekować się nim lepiej niż samym sobą.
-Dobrze. Odpowiedź poprawna. – Mój uśmiech się zmniejszył. – A teraz wytłumacz mi, mój drogi przyjacielu, skąd on wie o moim drugi „ja”.
-Wiesz, na forach dla wampirów jest o tobie głośno. – Maksim przysunął sobie krzesło i usiadł blisko Sebastiana, a potem splótł swoje palce z jego. – Czytałem kilka takich artykułów. Było tam sporo o tobie. Wampiry ochrzciły cię „Krwawą Łowczynią”. Teraz nie jesteś już tylko nieznanym elitarnym podlotkiem, ale znaną na cały półświatek morderczynią.
-O nie… - Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. – Kto?
-Sevil. – Imię Kata mną wstrząsnęło. Myślałam, że się dogadaliśmy. Byłam zbyt naiwna. Powinnam go zabić bez zadawania zbędnych pytań. – Udzielił wywiadu zaraz po naszym powrocie do szkoły.
-Jak go dostanę…
-Nie musisz się tym martwić. – Maksim przerwał mi zdanie i spojrzał na mnie. – Wczoraj w nocy ktoś go zabił. – Moja brew powędrowała do góry. – Znaleźli go w jego mieszkaniu. Swoją drogą to musiał być ktoś z Katów.
-Dlaczego tak uważasz? – Zmarszczyłam brwi.
-Ponieważ wyrwano mu serce, a tylko jego ludzie słynęli z takiego sposobu zabijania. – Słuchając słów chłopaka czułam, że on dużo o tym wie.
-Wiesz może kiedy przyjeżdża Nuss? – Zmieniłam temat, ponieważ nie wiedziałam czy zdołam się dłużej kontrolować, słuchając dalszej opowieści o Sevilu. – Bardzo go potrzebuję.
-Przykro mi, ale nie mam pojęcia. – Sebastian spojrzał na mnie ze zrozumieniem. – Potrzebujesz jego zgody na krew.
-Tak. – To nie było pytanie, ale i tak dałam przyjacielowi odpowiedź. – Damien dawał mi swoją, ale tylko tyle ile potrzebne było do regeneracji. Żeby uśmierzać ból potrzeba jej trochę więcej.
A ludzką krew zaczęłam odrzucać. – Spojrzałam na przyjaciela. -  Po za tym przed sekundą pokłóciłam się z chłopakiem, więc z posiłków nici.
-Jeśli chcesz mogę dać ci swoją. – Myślałam, że Sebastian żartuje, ale on był śmiertelnie poważy.
-Nie, ja nie…
-Przestań. – Chłopak podwinął rękaw i stanął bliżej mojej głowy. Wyciągnął nadgarstek i zatrzymał go na wysokości moich ust. – Twoje płuco jeszcze nie jest sprawne, prawda? – Sebastian porozumiewawczo do mnie mrugnął. – Pij i nie marudź.
Gdybym nie wiedziała jak potrzebna jest mi jego krew, bez wahania odrzuciłabym ofertę. Jednak zdawałam sobie sprawę, że właśnie ten prezent przywróci mi moje „ja”. Potrzebowałam tego, co chciał podarować mi Sebastian. Chwyciłam więc jego nadgarstek i  przyłożyłam do niego usta. Na wargach poczułam szybkie pulsowanie krwi w żyłach. Miłe uczucie pobudziło moje zmysły. Jasne światło lampy na chwilę mnie oślepiło, ponieważ moje źrenice natychmiastowo się rozszerzyły. Wzięłam głęboki oddech i zaciągnęłam się zapachem skóry Sebastiana. Moje kły wysunęły się
i wbiłam je w nadgarstek przyjaciela. Moje wcześniejsze rozterki rozpłynęły się jak sen.
Do ust zaczął napływać cudowny, ciepły płyn. Przyniósł mi on ukojenie i radość. Poczułam, że mój organizm zaczął proces regeneracji ostatecznej. Do moich mięśni napłynęła nowa siła i czułam się lepiej niż po piciu krwi Inez i Damiena. Widziałam, że po tym moje płuco wreszcie zacznie współpracować.
Niestety po chwili euforii zaczęłam doświadczać emocji Sebastiana. Do moich uszu doszedł dźwięk napinanych mięśni. Otworzyłam oczy i, jakby wiedząc gdzie spojrzałam na Maksima. Jego szczęka mocno się zacisnęła, podobnie do jego prawej dłoni, którą ściskał moje prześcieradło. Po jego reakcji zrozumiałam, że już dość wypiłam. Powoli więc odjęłam usta od nadgarstka Sebastiana.
-Dziękuję ci.
Odetchnęłam i położyłam się na poduszce. Moje ciało było już uleczone, ale łaknęłam większej ilości krwi. Instynkty Łowczyni się we mnie obudziły, a wraz z nimi nieodparta chęć mordu.
-Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko. – Sebastian uśmiechnął się. – Ale teraz musisz nam wybaczyć. Chcę się wreszcie położyć. Nie zmrużyłem oka od dwóch dni. Jestem wykończony do granic możliwości.
-Nie ma sprawy. – Odwzajemniłam uśmiech, a moje kły błysnęły w oczach przyjaciela. – Śpij dobrze.
-Trzymaj się.
Maksim i Sebastian wyszli z pokoju.
Zostałam sama. Usłyszałam kroki na schodach, które po chwili ucichły. Z pokoju obok dały się słyszeć ciche oddechy jakiejś dziewczyny. Inez? Nie, ona nie oddychała tak płytko i szybko. Z pokoju pode mną doszedł mnie cichy śmiech, a potem rozmowa dwóch chłopaków. Byłam pewna, że byli to Sebastian i Maksim. Nie miałam zamiaru ich podsłuchiwać, więc skupiłam uwagę na pogodzie za oknem.
Po szumie drzew i odgłosach wiatru wywnioskowałam, że zbliża się burza. Dzięki temu mój humor się poprawił. To była szansa na polowanie i wyrwanie się z pokoju. Musiałam jedynie chwilę poczekać.

Komentarze

  1. JEJ!! w końcu się doczekałam :D
    Extra rozdział jak zwykle!
    Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział X (cz.I)

Rozdział IX (cz. I)

Rozdział VI (cz. II)