Rozdział I (cz. IV)

"Droga Laylo,
chciałbym Cię bardzo przeprosić za to, co się dziś stało. W moich najgorszych snach nigdy nie przewidywałem takiego scenariusza. Chociaż praktycznie nic nie zrobiłem to i tak czuję się winny za to, co mówił Matt. Nie miałem na to żadnego wpływu, ale jest mi bardzo przykro. Nigdy nie chciałem abyś musiała tak cierpieć. Wierz mi lub nie, ale już od dawna staram się Ciebie chronić. Głównie przed Mattem. Podejrzewam, że zastanawia Cię dlaczego za tobą pobiegłem, tam w zagajniku. Zasadniczo to sam nie wiem. To był impuls. Możliwe, że chciałem Cię ochronić i sprawić, że zapomnisz o wszystkim. To zapewne wydaje się dziwne, że obcy chłopak tak się Tobą przejmuje. Ale uwierz nie robię tego ze zwykłej zachcianki. W stosunku do Ciebie odczuwam bardzo silne uczucia. I nie jest to tylko zwykłe zainteresowanie. Kiedy z Tobą rozmawiam albo jestem blisko Ciebie, w mojej głowie zaczyna panować mętlik, po ciele rozchodzi się dziwna fala gorąca, a moje serce niebezpiecznie przyspiesza. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego. Nie wiem, co o tym pomyślisz. Podejrzewam, że weźmiesz mnie za świra, ale muszę Ci to wyznać. Kocham Cię. Z całego swego serca Cię kocham Laylo.

Damien"
Nie wierzyłam własnym oczom, więc przeczytałam list jeszcze cztery razy. Nie byłam w stanie pomyśleć, że ktoś kogo znam zaledwie parę godzin wyzna mi miłość. Ale i tak ważniejsze było to co ja czułam. Rozmawiając z Damienem czułam przyjemne ciepło, a moje serce biło szybciej. Czyżby to była miłość od pierwszego wejrzenia? Chciałabym móc o tym z kimś pogadać, ale na razie nie chciałam nic mówić Inez i Sebastianowi. W takim układzie musiałam porozmawiać z Damienem. Dziś było już zdecydowanie za późno, więc zdecydowałam spotkać się z nim nazajutrz. Odłożyłam jego list na szafkę nocną i położyłam się spać.
Noc upłynęła mi szybko i bez żadnych wrażeń.
Kiedy się obudziłam byłam wypoczęta i gotowa na wszystko. Spojrzałam na zegarek. Była ósma dziesięć. Wstałam i beż zbędnych ceregieli poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i nałożyłam delikatny makijaż. Wróciłam do pokoju, wzięłam swoją torbę i wsadziłam do niej list od Damiena, komórkę i podręczną kosmetyczkę. Z postanowieniem spotkania z chłopakiem wyszłam z dormitorium. Na zewnątrz było niezwykle cicho. Ruszyłam w kierunku dormitorium chłopców. Miałam zamiar podstępem znaleźć pokój Damiena. Doszłam do jego dormitorium i weszłam do holu. W recepcji siedział młody facet. Podeszłam do niego, a on podniósł na mnie wzrok.
–W czym mogę pomóc panienko? – Jego oczy lustrowały moją twarz z zapytaniem.
–Chciałabym dowiedzieć się w którym pokoju mieszka Damien... – Poczułam się głupio bo nie znam nawet jego nazwiska.
–Chodzi ci o Damiena Hawkinsa z pierwszego roku szkoły przygotowawczej? – Recepcjonista patrzył na mnie z zaciekawieniem.
–Tak, dokładnie. – Uśmiechnęłam się, ale nie miałam pojęcia czy mam powód do radości.
–Chciałbym pomóc, ale niestety przepisy mówią, że nie mogę cię do niego wpuścić. – Facet wrócił wzrokiem na papiery leżące na biurku.
–Naprawdę nie da się czegoś zrobić? Ja naprawdę muszę się z nim zobaczyć. – Zrobiłam najbardziej błagalną minę na jaką mnie było stać. – Bardzo pana proszę.
–Słuchaj, ja naprawdę nie mogę. Chciałabym ale nie... – Zamilkł, ponieważ spojrzał na moją twarz. – No dobra powiem ci, ale nie wiesz tego ode mnie, zrozumiano?
–Oczywiście. – Anielsko się do niego uśmiechnęłam.
–Damien Hawkins mieszka w pokoju numer 19. Pojedziesz windą na czwarte piętro. Po lewo od windy będzie stało biurko, a za nim będzie siedział jeden strażnik. Pokażesz mu to – recepcjonista podał mi małą kartę – i wpuści cię bez zbędnych pytań. Podasz mu tylko imię i nazwisko.
–Dziękuję panu bardzo. – Uśmiechnęłam się do niego jeszcze szerzej.
Ruszyłam do windy. Wcisnęłam przycisk ze strzałką do góry. Czekałam chwilę i winda się pojawiła. Drzwi się rozsunęły, a ja weszłam do środka. Na panelu przycisnęłam guzik z czwórką i zaczęłam jechać. Kiedy dojechałam, drzwi się otworzyły i wyszłam z windy. Po mojej lewej było biurko. Strażnik siedzący za nim spojrzał na mnie z pytaniem w oczach. Podeszłam do niego i pokazałam mu przepustkę.
–Wszystko się zgadza. – Strażnik oddał mi przepustkę. – Imię i nazwisko?
–Layla Collins.
–Proszę wejść, panno Collins.
–Dziękuję.
Odeszłam od biurka i skierowałam się w głąb korytarza. Szukałam wzrokiem pokoju numer 19. Kiedy już znalazłam poszukiwany numer zawahałam się. W końcu nie miałam pewności, że tu mieszka ten Damien. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi. Odczekałam chwilę, ale nikt nie odpowiadał więc zapukałam ponownie, tyle że trochę mocniej. Znowu nic. Zapukałam po raz trzeci. Kiedy nikt mi nie otworzył, zrezygnowana oparłam się o drzwi. Wzięłam kilka głębokich wdechów i już miałam odejść, gdy drzwi gwałtownie się otworzyły. Straciłam oparcie, i całym ciałem poleciałam do tyłu. Upadłam na kogoś, ponieważ nie poczułam zderzenia z podłogą. Potrząsnęłam głową i zaczęłam się podnosić. Kiedy wstałam obejrzałam się za siebie. Okazało się, że osobą na którą upadłam był Damien. Leżał wsparty na łokciu i potrząsał głową. Podeszłam do niego i uklęknęłam.
–Hej nic ci nie jest? – Zapytałam z troską w głosie.
–Nie, nic… – Damien przetarł oczy i zdziwił się kiedy zdał sobie sprawę kto z nim rozmawia. –Layla? Co ty tu robisz?
–Ja... Chciałam się z tobą zobaczyć. – Pomogłam mu wstać. – Chyba musimy pogadać.
–Czyli czytałaś już mój list. – Damien wstał i z zakłopotaniem podrapał się po głowie. – Słuchaj nie musisz brać tego do siebie, ja...
Nie pozwoliłam mu skończyć, przerywając pocałunkiem. Damien na początku wydawał się zaskoczony, ale po chwili go odwzajemnił. Nie chciałam go kończyć, ale nie poszłam tam, aby się całować. Delikatnie się odsunęłam i spojrzałam w oczy chłopaka. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale patrząc na jego twarz zdałam sobie sprawę, że jest naprawdę przystojny.
Miał krótko przystrzyżone, białe jak śnieg włosy, które mocno kontrastowały z jego ciemnoczerwonym wzrokiem. Jego ciało było umięśnione, dobrze zbudowane, a na jego widok kolana same miękły. Największe jednak wrażenie sprawiał niebiański uśmiech, jaki zwykle nosił na swojej przystojnej twarzy.
–Słuchaj, chciałem cię jeszcze raz przeprosić za to co się wczoraj stało. Jest mi bardzo przykro, to wcale nie powinno się wydarzyć.
Mówiąc to Damien usiadł na łóżku, a mi wskazał krzesło. Było mi trochę głupio bo jednak było wcześnie i chłopak był jeszcze w piżamie. Damien oparł głowę o ścianę i wziął głęboki wdech. Usiadłam na krześle i założyłam nogę na nogę.
–Nie musisz mnie za nic przepraszać. – Potrząsnęłam głową. – Nic nie zrobiłeś, to nie jest twoja wina.
–Ale ja się czuję jakby to była moja wina. Gdybym przyszedł tam wcześniej.
–Najpewniej nic by to nie zmieniło. Może los tak chciał? – Wzruszyłam ramionami. – Może Sebastian od początku miał rzucić się na Matta? Może tak miało być?
–Jakoś nie chce mi się wierzyć, że nic nie mogłem zrobić.
–Zrozum, że gdybyś coś zrobił to nie zmieniłoby tego co powiedział Matt. A tak po za tym, ty też ucierpiałeś w tym konflikcie. – Wstałam z krzesła i podeszłam do niego. Wzięłam jego twarz w dłonie i popatrzyłam mu głęboko w oczy. – Nie możesz się za wszystko obwiniać.
–Ale ja czuję się odpowie...
Znów go pocałowałam. Nie chciałam aby się powtarzał. Damien nie czekał z odpowiedzią. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Mocniej przywarłam do jego ust. Spoiliśmy się w cudownym pocałunku i zatraciliśmy w chwili. Nasz mały raj zburzył mój dzwonek. Oderwałam usta od ust Damiena i sięgnęłam po telefon do torebki. Moje szczęście brutalnie przerwała Inez. Westchnęłam i odebrałam. Było mi trochę niewygodnie więc usiadłam na łóżku obok Damiena.
–Co się stało Inez?
–Gdzie ty się podziewasz? Od rana cię szukam. – Brzmiała na zdenerwowaną.
–Jestem obecnie niedostępna. – Chłopak objął mnie w pasie i położył głowę na moim ramieniu. – Jeżeli to coś pilnego to zrobię to później.
–Ok, ale czy możesz mi powiedzieć gdzie jesteś?
–Jestem z Damienem. – Uśmiechnęłam się.
–Ohhh. Rozumiem, to ja nie będę przeszkadzać.
–Mów o co chodzi.
–Chciałam się zapytać czy płyniesz z nami na zakupy. Moja nauczycielka mówiła, że dzisiaj będą zamknięte centra handlowe i mamy zielone światło.
–Zakupy, mówisz? No jasne, że jadę. – W moim głosie zabrzmiał entuzjazm. – Ale czy mogę wziąć ze sobą jedną osobę?
–Jasne. Mamy jeszcze dziesięć wolnych miejsc. A kogo chcesz zabrać?
–Damiena.
–Damiena?
–Tak, jego. Coś ci nie pasuje? – Zapytałam z dozą wredoty.
–Nie skąd. – Szybko zaprzeczyła. – W takim razie zadzwonię jeszcze po Sebastiana. Spotkamy się w doku o dwunastej.
–Ok. Pa.
–Pa Layla.
Rozłączyła się. Schowałam telefon. Spojrzałam na Damiena. Patrzył na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
–No co?
–Zakupy?
–No cóż, chcę spędzić trochę czasu z osobą która jest dla mnie ważna. – Powiedziałam słodko.
–Tak ja też. Ale żeby tak od razu zakupy? – Zrobił błagalna minę.
–Nie przesadzaj. Lepiej się zacznij ubierać. Nie piłam jeszcze dzisiaj krwi.
–Dobra. Zaraz będę gotowy. Zaczekaj na mnie.
–Ok.
Damien pocałował mnie w policzek i wyszedł. Korzystając z okazji rozejrzałam się po jego pokoju. Wielkością był taki jak mój. Miał to samo wyposażenie, tylko że było inaczej ustawione. A kolejną różnicą między naszymi pokojami było to, że u mnie był porządek. Ubrania były poskładane, nic nie walało się po podłodze a powietrze w pokoju było świeże. Postanowiła wpuścić do środka trochę światła. Wstałam i odsunęłam zasłony. Otworzyłam okno i wpuściłam do pokoju promienie porannego słońca. Cofnęłam się o krok i odwróciłam. Byłam przygotowana na wszystko, ale nie to, co się stało.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział X (cz.I)

Rozdział IX (cz. I)

Rozdział VI (cz. II)