Rozdział I (cz. II)

Reszta zajęć minęła mi szybko i dość zabawnie. Miałam też dużo spokoju, a wszystko przez nieobecność wiecznie ćwierkającej Inez. Kochałam ją jak siostrę, ale upierdliwa była jak wrzód na tyłku. Mogłam skupić się na każdej lekcji mimo iż niekoniecznie mnie one interesowały. W piątki zawsze były te nudniejsze lekcje, które specjalnie przeniosłam na ten konkretny dzień. Wolałam spędzić dwie, czy trzy godziny więcej w tygodniu, niż na początku weekendu. Poza tym wciąż myślałam nad tym, jaki plan wakacyjny wymyśliła Inez. Jeśli pobije zeszłoroczne Bahamy to zabiję jej brawo. Naprawdę.
Tuż po lekcjach, które skończyły się i tak godzinę wcześniej niż powinny, napisałam wiadomość do przyjaciółki, aby zabrała Sebastiana i wpadła do mnie. Na ostatniej godzinie i tak siedzieli
w klasie razem, więc nie było potrzeby rozsyłania dwóch takich samych wiadomości. Przeglądałam jakieś maile od nauczycieli, idąc spokojnie drogą, która przecinała podwórze wokół męskiego dormitorium. W zasadzie nie powinnam tamtędy iść, gdyż nauczyciele źle na to patrzyli. Jednak o tej porze i tak wszyscy byli w budynkach szkolnych. Byłam święcie przekonana, że nie wpadnę na nikogo w samo południe, jednak się pomyliłam. Nim zdążyłam zareagować, upadłam na tyłek, a mój telefon zaliczył ostre zderzenie z glebą. Szybko go złapałam, wypuszczając oddech z ulgą. Ekran był cały. W końcu postanowiłam się również rozejrzeć.
O sorry, nie chciałam. Nie zauważyłam cię… – odjęło mi mowę kiedy zorientowałam się kogo potrąciłam. Tą przypadkową osobą był Matt. W tamtej chwili pomyślałam, że szczęka upada mi na ziemię z wielkim hukiem.
Nic się nie stało... – srebrnowłosy patrzył na mnie z zainteresowaniem w oczach. Jego wzrok przesuwał się po moim ciele i zdawało mi się, że zapamiętuje każdy możliwy szczegół. – Jak masz na imię?
Eee... Layla. – mój umysł lekko otrzeźwiał. – Jeszcze raz wielkie sorry. Po prostu cię nie zauważyłam.
Nic się nie stało. – głos chłopaka był bardzo uwodzący.
No tak. To ja już pójdę. Muszę wracać. – czułam się zakłopotana i nie wiedziałam, co powiedzieć.
Ok. Może spotkamy się później. – Matt szarmancko uśmiechnął się i zniknął w gaju.
Może…
Potrząsnęłam głową. Dobrze wiedziałam, że nie jestem partią dla niego. Nie żeby mi czegoś brakowało, ale jakoś nie mogłam sobie wyobrazić siebie przy jego boku. No cóż, nie ten to inny.
Z taką myślą ruszyłam w drogę powrotną do dormitorium. Szłam w spokoju przez gaj, gdy mój telefon odezwał się melodyjnym dzwonkiem. Spojrzałam na wyświetlacz, ignorując połączenie. Nieznane numery zawsze tak traktowałam. Najwyżej ktoś nagra mi się na pocztę i tyle. Nie zdążyłam jednak schować komórki, kiedy znów wylądowała na ziemi. Tym razem ktoś potrącił mnie. Jęknęłam przeciągle, schylając się po nią. Ktoś już jednak to za mnie zrobił. Przesunęłam wzrokiem po męskiej dłoni, przez ramię i zorientowałam się, że moja twarz jest zdecydowanie za blisko oprawcy dla mojego telefonu.
Bardzo cię sorry. Trochę się spieszę, więc nie uważam jak idę. – chłopak podał mi telefon
i z zakłopotaniem uśmiechnął się. – A tak po za tym... Nie widziałaś może Matta?
Widziałam. Szedł w tamtą stronę. – wskazałam dłonią na ścieżkę za sobą. – A tak w ogóle to nic się nie stało, ja też już dziś kogoś potrąciłam.
Serio? Ja już potrąciłem z pięć osób. – chłopak zaśmiał się i wyciągnął rękę w moim kierunku. – Przepraszam za maniery. Nie przedstawiłem się. Jestem Damien.
Layla. – wymieniliśmy uściski. – Miło mi poznać.
Mi również. – wampir wycofał swoją dłonią i wsunął ja do kieszeni ciemnych jeansów. Tak na marginesie to spodnie idealnie do niego pasowały. – Jak mniemam to Matt padł twoją ofiarą. Zgadza się?
Tak. Wracałam na skróty do dormitorium i zamyśliłam się. Szłam gajem, aż w końcu na mojej drodze stanął Matt i… Bach! Potrąciłam go. – z zakłopotaniem zachichotałam. – Skąd wiedziałeś?
Po prostu go znam. Jakimś cudem zawsze znajduje się tam, gdzie piękne dziewczyny. – odparł spokojnie, patrząc w moje oczy. – Jednak miej się na baczności.
Co? O czym ty mówisz? – spojrzałam na niego z niezrozumieniem.
Przestrzegam cię przed Mattem i tyle. - wysoki wampir wzruszył lekko ramionami.
Co? – kompletnie zbił mnie z tropu.
Nie chciałbym udzielać ci rad. Nie chcę również wyjść na nielojalnego dupka, ale… Jakby to powiedzieć. – Damien podrapał się w głowę. W końcu westchnął. – Posłuchaj… wydajesz się być inteligentną dziewczyną i nie chciałbym, aby on cię skrzywdził. Jest wolny, a więc „łowy” się rozpoczęły.
O czym ty mówisz? – czułam się zdezorientowana i zakłopotana.
Mówię o tym, że teraz Matt szuka dziewczyny, która będzie jego kolejną zabawką. A uwierz mi, bycie jego zabaweczką wcale nie jest takie fajne jak to się opowiada. – Damien zrobił krok
w przód i stanął bliżej mnie. Spoglądał na mnie z góry. – Znam go od początku szkoły i jeszcze trochę. Wiem jak sobie pogrywa. Najpierw rozkochuje w sobie dziewczynę, stara się by uwierzyła w jego miłość, a jak jest w tym po uszy, on ją ot tak rzuca i zastępuje inną. – Damien wyglądał bardzo poważnie. – Dlatego chciałem żebyś uważała.
Dlaczego mi to mówisz? – jego wyraz twarzy zmienił się ze srogiego w przyjazny. – Raczej rzadko się zdarza, że jako przyjaciel ostrzegasz dziewczyny przed kumplem, czyż nie?
No tak. Dla ciebie postanowiłem zrobić wyjątek. – uśmiechnął się pięknie.
Dlaczego akurat dla mnie? – czułam się dziwnie.
Sam nie wiem. Jesteś ładna, więc nie chciałem żeby Matt roztrzaskał ci serce na milion kawałków. – Damien cofnął się..
Och, serio? – byłam lekko podejrzliwa, ale poczułam ciepło rozpływające się po moim ciele.
Tak, uważam że jesteś ładna. Czy to takie dziwne? - zapytał z uśmieszkiem, unosząc jedną brew.
Nie. Dzięki. – zarumieniłam się i lekko uśmiechnęłam.
Nie ma za co. - odparł i delikatnie poklepał mnie po głowie. - Ładna dziewczyna powinna często słyszeć komplementy.
No chyba tak… – zdawało mi się, że moja twarz płonie.
Muszę cię przeprosić, ale jestem już spóźniony na trening. Na razie. Jeszcze się spotkamy. – uśmiechnął się i puścił do mnie oczko. – Obiecuję.
Tak, na razie.
Damien puścił się biegiem przez gaj w stronę sali treningowej. Patrzyłam za nim przez chwilę, starając się pozbierać. Nogi miałam jak z waty, a policzki wręcz paliły z gorąca. Nie do końca wiedziałam, co się dzieje. Patrząc na wszystko trzeźwym okiem, Damien obudził we mnie dziwne uczucie. W przeciwieństwie do Matta. Podczas rozmowy z Panem Boskim, byłam nim oczarowana. Jednak moje ciało nie drżało, a serce nie waliło jak młotem. Czy tak wygląda pierwsze zauroczenie? Jeśli tak, to mi się bardzo podoba. Nie chciałam jednak robić sobie żadnych nadziei, wiedząc iż
z tego i tak nic nie będzie. Z głębokiego zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telefonu. Potrząsnęłam szybko głową i odebrałam.
No? - zapytałam, kontynuując przerwany spacer.
Jest sprawa awaryjna. Musisz szybko przyjść do Centrum Sportu. – Inez mówiła szybko i na wdechu. – Na serio pospiesz się.
Ale co się stało?
Odpowiedzi oczywiście nie dostałam, ponieważ rozmowa została zakończona. Westchnęłam ciężko i ruszyłam w drogę powrotną. Jak już człowiek ucieszył się, że może odpocząć i dać sobie spokój ze szkołą, musiał tam wrócić. Szłam jednak szybciej, aby sprawdzić, co się stało. Inez wydawała się być spanikowana. Znając jednak swoją przyjaciółkę, wiedziałam iż mogła wyolbrzymiać. Dla świętego spokoju wolałam to jednak ocenić osobiście. Do niskiego budynku,
w którym znajdowało się Centrum Sportu, dotarłam po jakichś dziesięciu minutach. Zaskoczyła mnie wrzawa, jaka tam panowała. Wzięłam głęboki wdech i przedarłam się przez stłoczonych ludzi. Gdyby nie fakt, że krzyki Inez mnie poprowadziły, musiałabym szukać na oślep. Zastanawiałam się, o co jej znowu chodzi i z jaką panienką wdała się w kłótnię. Weszłam do jednej z kilku szatni
i uniosłam brew. In faktycznie się z kimś kłóciła, ale wcale nie była to żadna dziewczyna. No byłam w szoku. Damien, który nie tak dawno temu rozmawiał ze mną w bardzo przyjaznej atmosferze, teraz miał groźny wyraz twarzy i energicznie gestykulował. Natomiast moja siostra mocno zaciskała pięści, wbijając swoje świeżo zrobione paznokcie w dłonie. Odczekałam chwilę, po czym podeszłam do In i mocno zdzieliłam ją w głowę. Bujnęła się do przodu i odwróciła do mnie, chcąc mnie zbesztać. Jednak widząc mój wzrok, zrezygnowała i umilkła. Razem z nią, usta zamknął Damien.
Co, do jasnej cholery, się tu dzieje? – spoglądałam to na przyjaciółkę, to na Damiena.
Jakby to powiedzieć. – Inez przygryzła wargę i zamyśliła się. – Matt i Sebastian wdali się
w bójkę.
Że co? – nie wierzyłam własnym uszom. – O co poszło?
O ciebie. – In zrobiła zaciętą minę. – Oni bili się z twojego powodu.
Co? O czym ty mówisz? – prawdę mówiąc, nie dowierzałam siostrze. – To niedorzeczne
i śmieszne.
Właśnie, że wcale nie jest śmieszne. – Sebastian podniósł się, trzymając za nos. Dopiero w tym momencie dostrzegłam, że jego twarz jest zakrwawiona. Podeszłam do niego i zabrałam mu z nosa dłoń, po czym obejrzałam go dokładnie. – On nie miał prawa mówić o tobie takich rzeczy.
No dalej. Powiedz jej co mówiłem. Ciekaw jestem, czy ci uwierzy. – Matt spojrzał na Sebastiana z nienawiścią i wyzwaniem w oczach. – Śmiało.
Sebastian nie mów jej tego. – Inez złapała go za rękę. – To wcale nie jest przyjemne.
Ale ona powinna wiedzieć, co ten dupek o niej mówił. – spojrzenia Sebastiana było zdecydowane i wrogir. – Powiedzmy jej.
Ja również uważam, że nie powinieneś. – Damien postąpił krok do przodu. – Nie jest to warte jej uczuć.
Ale… - Seba zająknął się, wiedząc iż jest w mniejszości.
Wszyscy się zamknijcie i przestańcie rozmawiać jakby mnie tu nie było. – byłam na skraju swojej cierpliwości. – Chciałabym... Nie. Ja żądam żeby któreś z was mi powiedziało, co Matt
o mnie mówił. Ktoś chętny? – Wszyscy natychmiastowo zamilkli, tak jakby ktoś pozbawił ich języków. Założyłam ręce na piersi i posłałam całej czwórce wyzywające spojrzenie.
No to jak? Dowiem się czy nie? – wyplułam z siebie słowa, czując coraz większą złość.
Niech będzie... – Sebastian zaczął mówić, ale w słowo wszedł mu Damien.
Ja jej powiem.
Dlaczego ty? Ona cię nawet dobrze nie zna. – Inez wyglądała na zdziwioną i oburzoną.
Zrobię to, bo będzie jej łatwiej uderzyć mnie niż wam. – wampir wzruszył ramionami i stanął dwa kroki przed Matt’em. – A poza tym podejrzewam, że po tym co jej powiem to nas znienawidzi.
Za co miałabym cię...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział III (cz. II)