Rozdział I (cz. I)
Śniłam
o wakacjach na ciepłych Bahamach. Niestety moje piękne wspomnienia
przerwał głośny dźwięk budzika. Z zamkniętymi oczami, dłonią
wyszukałam go i wyłączyłam. Miałam zamiar spać dalej, ale
wiedziałam że nie mogę. Czekały mnie egzaminy końcowe. Z wielką
niechęcią podniosłam się z łóżka i poczłapałam do okna żeby
je odsłonić. Rozsunęłam zasłony
i rozejrzałam się po
obszernym podwórzu, które okalało dużym kołem całe damskie
dormitorium. Nie wierzyłam, że jest tak spokojnie. Miałam
nadzieję, że nie nastawiłam źle budzika. Każda chwila snu jest
dobrą chwilą. W końcu westchnęłam ciężko, uchyliłam okno i
zgarniając swoje rzeczy, opuściłam pokój. Korytarz wciąż był
opustoszały, jednak odgłosy dochodzące z wnętrza innych kwater
mnie uspokajały. W końcu jednak skierowałam swoje kroki do pokoju mojej najlepszej przyjaciółki, Inez.
Skąd
to dziwne imię? Odpowiedź jest prosta. Otóż moja przyjaciółka,
siostra i powierniczka wszelkich sekretów była z pochodzenia
Finką. Od pokoleń jej przodkowie byli uczniami Akademii
i jej również to nie ominęło. Poznałyśmy się już pierwszego dnia po moim przybyciu na Wyspę. Byłam przestraszona, zagubiona i zdecydowanie za bardzo wycofana. Trzymałam się z dala od grupy, z którą mnie przywieziono, nie odzywałam się i wolałam nie pokazywać. To właśnie Inez się mną zainteresowała i postanowiła zostać moją przyjaciółką. Oczywiście to była jej decyzja, a jak później się dowiedziałam nie miałam wiele do powiedzenia. Na szczęście dzięki temu zyskałam najlepszą przyjaciółkę. Do dziś jestem jej wdzięczna.
i jej również to nie ominęło. Poznałyśmy się już pierwszego dnia po moim przybyciu na Wyspę. Byłam przestraszona, zagubiona i zdecydowanie za bardzo wycofana. Trzymałam się z dala od grupy, z którą mnie przywieziono, nie odzywałam się i wolałam nie pokazywać. To właśnie Inez się mną zainteresowała i postanowiła zostać moją przyjaciółką. Oczywiście to była jej decyzja, a jak później się dowiedziałam nie miałam wiele do powiedzenia. Na szczęście dzięki temu zyskałam najlepszą przyjaciółkę. Do dziś jestem jej wdzięczna.
]Podeszłam
do drzwi srebrnowłosej wampirzycy i zapukałam. Nie zdziwił mnie
brak odpowiedzi. Zaczęłam więc dobijać się do pokoju. Waliłam
w drzwi przez jakieś pięć minut dopóki nie usłyszałam szmeru z
wnętrza. Po chwili drzwi się otworzyły, a Inez stanęła w nich z
zaspaną miną. Wzdrygnęłam się lekko, lecz po chwili
potrząsnęłam głową. Zazwyczaj In pokazywała się każdemu w
pełnym makijażu, perfekcyjnie dobranym stroju, więc z samego rana
przeżywałam szok. Potargane włosy, naturalna twarz i piżama w
kaczuszki. Po chwili szoku parsknęłam śmiechem, a na moich ustach
pojawił się leki uśmiech.
Inez patrzyła na mnie
swoimi wielkimi, czerwonymi oczami, a w jej wzroku kryła się
pretensja. Dziewczyna maksymalnie zmrużyła oczęta i zacisnęła
szczękę. Zanim się odezwałam Inez na mnie prychnęła.
– Witam
Śpiącą Królewnę. Mamy dziś piękny dzień na egzaminy. Pora
wstawać. – byłam bardzo niewyspana, ale możliwość pożartowania
z In była silniejsza. – Zbieraj się. Idziemy do łazienki.
– Spadaj,
nigdzie teraz nie idę. Daj mi spać. – praktycznie dostałam
drzwiami w nos. Na szczęście zdążyłam zatrzymać je stopą. –
Nie możesz przyjść później? Ja chcę spać!
– Nie.
– Założyłam ręce na piersi, kręcąc głową. – Już ja wiem
co by się stało "później". Położyłabyś się spać,
wstała za godzinę, spanikowałabyś, że nie zdążysz się
wyszykować na czas, więc odpuściłabyś sobie pierwszą lekcję. –
W moim głosie dało się słyszeć dezaprobatę. – Dawaj Inez,
zbieraj się bo chcę wziąć prysznic, a jak się nie pospieszymy to
będą kolejki.
– Oj,
no już niech będzie. Znowu wygrałaś. – dziewczyna zrobiła
dziwny grymas, który jak zawsze mnie rozśmieszył. In zabrała
wszystko, co było jej potrzebne i mogłyśmy się wreszcie ruszyć.
– Możemy iść.
Choć
Inez i ja byłyśmy prawie jak bliźniaczki, to reprezentowałyśmy
odmienne style. Dla mnie liczyła się wygoda i elegancja, dla niej
seksowność i ekstrawagancja. Moje rurki khaki, biała koszula i
pulower w serek w kolorze czerni, wyglądały marnie przy krótkiej,
plisowanej spódniczce, prześwitującej bluzce oraz kabaretkach. No
cóż. Co kto lubi. Jednego można być pewnym – Inez nie szło w
szkole jedynie z powodu jej wybitnego umysłu. Jednak czy stoi za tym
jej biust w rozmiarze F? Kto to wie?
Po
godzinie byłam gotowa do pierwszego rzutu egzaminów i wróciłam do
pokoju po swoje rzeczy. Już o wpół do ósmej razem z przyjaciółką
zmierzałam na zajęcia. Przez drogę do szkoły milczałam. Nie
miałam ochoty wdawać się w dyskusje kosmetyczne z Inez, wiedząc
iż czeka mnie przegrana. Poza tym dopiero, gdy weszłam na brukowaną
drogę prowadzącą do pierwszych budynków uczelni, bolesne
wspomnienia ponownie do mnie wróciły. Odcięłam się od nużącej
paplaniny przyjaciółki i pogrążyłam we własnych myślach.
„– Bardzo
cię przepraszam, Layla, ale nie mogę tego już dłużej ciągnąć.
To ponad moje siły. – Sebastian był bliski płaczu, co było do
niego niepodobne. Zazwyczaj opanowany i pewny siebie chłopak, w
tamtym momencie siedział na moim łóżku i łkał. Byłam pewna, że
miał ku temu poważny powód. – Wybacz mi.
– Za
co ty mnie przepraszasz? Lepiej się opanuj i mów, o co chodzi. –
mój głos był ciężki, głośny i srogi. Wiedziałam już co
usłyszę. – Masz inną, tak?
– Nie.
To nie o to chodzi. - Chłopak mocno potrząsnął głową i otarł
łzy.
– No
to o co? – cała sprawa zaczynała mnie powoli irytować.
– Ja...
ja... – Sebastian zająknął się.
– Ty
co? - westchnęłam ciężko i spojrzałam na chłopaka.
– Ja...
jestem gejem.
Zamurowało
mnie. Po prostu wbiło w ziemię. Nie potrafiłam się ruszyć, czy
też powiedzieć choćby słowa. Choć wychowywałam się w dość
tolerancyjnej rodzinie, a moje podejście do TYCH spraw było
normalne, to to nie mieściło mi się w głowie. Patrzyłam na
Sebastiana jak na idiotę. On na pewno sobie żartował. Jednak
widząc jego wzrok, łzy i drżące ramiona, wiedziałam, że to
nieprawda. Przełknęłam ciężko ślinę i wzięłam głębszy
wdech.
– Jesteś
gejem? Jak to? – mój głos zelżał.
– Po
prostu jestem. Jest się hetero albo jest się gejem. Proste. –
Sebastian otarł łzy z policzków i wstał. – Mam nadzieję, że
mnie zrozumiesz.
– Rozumiem,
w pewnym sensie, ale po co ci był związek ze mną? – mimo
wszystko miałam do niego niemałe pretensje. W końcu oszukiwał
mnie.
– Myślałem,
że będąc z fajną dziewczyną przejdzie mi. Niestety wcale nie
przeszło, a nawet wręcz przeciwnie. Im dłużej z tobą byłem, tym
bardziej uświadamiałem sobie swoją naturę. – wampir podszedł
do okna i oparł czoło o szybę. – Miałem to skończyć już
dawno, ale wyglądałaś na taką szczęśliwą, że nie miałem
serca by cię unieszczęśliwić. Niestety moja odmienność dawała
się we znaki. Każde przytulenie, pocałunek czy spędzona razem
chwila były dla mnie torturą.
Pomyślałam,
że to dobrze, że postanowił mi powiedzieć. Teraz nam obojgu miało
być lepiej. Sebastian jest gejem, a ja nie miałam zamiaru go za to
potępiać. Jest jaki jest i tego nie zmienię. Z drugiej jednak
strony byłam zła, zawiedziona i skrzywdzona. Przez ostatnich kilka
miesięcy wmawiał mi, że jest mu ze mną dobrze, a tak nie było.
Poznawszy prawdę, nie do końca potrafiłam się z tym pogodzić.
Postanowiłam jednak przełknąć cały swój smutek, okazać siłę
oraz wsparcie dla byłego chłopaka. Wiadomo, że mogłam się od
niego odwrócić i pozostawić samemu sobie, ale po prostu nie
potrafiłam. To bolałoby mnie bardziej.
– Rozumiem
i nie mam ci tego za złe. – również podeszłam do okna i
położyłam dłoń na ramieniu ex. – Zasadniczo powinnam cię
znienawidzić za kłamstwo, ale nie potrafię. Po prostu za bardzo
cię lubię. Wiedz, że to nie fair. Powinieneś mi powiedzieć już
dawno. – westchnęłam i zerknęłam na Sebastiana ukosem. –
Musisz wiedzieć, że...
– O
co chodzi? – wampir nie spojrzał na mnie, ale wyczułam w jego
głosie zmianę.
– Musisz
zawsze pamiętać, że cię rozumiem i spróbuję cię wesprzeć. –
westchnęłam. – Jak tylko będę mogła.
– Dziękuję.
– nasze spojrzenia spotkały się.
– Nie
dziękuj. Jesteś moim przyjacielem, a przyjaciołom się pomaga.
– Dzięki,
Layla. – na twarzy Sebastiana malowała się wdzięczność i dawna
pewność siebie. – Ale na razie nie mów nikomu, ok?
– Jak
chcesz. Nikomu nie powiem. – położyłam prawą dłoń na sercu i
skinęłam głową.
– Nawet
Inez?
– Nawet
Inez.
Sebastian
skinął i wzrokiem wrócił na podwórze. Ja patrzyłam przed
siebie. W pokoju zapanowała niezręczna cisza. Myślałam, że trwa
ona już wieczność, kiedy zza drzwi doszło mnie stukanie obcasów.
Mój mózg nie od razu skojarzył, o co chodzi. Dopiero po chwili
uświadomiłam sobie, że ktoś nas podsłuchiwał. Podeszłam do
drzwi i szybko je otworzyłam. Nie było tam nikogo, ale zauważyłam
kawałek materiału znikającego za zakrętem. Bez większego namysłu
rzuciłam się w pogoń.
– Hej,
Layla co...
Reszty
zdania nie słyszałam, ponieważ biegłam już po schodach w dół.
Zatrzymałam się dopiero w holu głównym, ponieważ straciłam z
oczu uciekającą osobę. Miałam już sobie odpuścić, gdy moją
uwagę przykuł wystający zza rogu fragment buta. Podeszłam tam i
bardzo zdziwiłam się na widok uciekiniera.
– No
hej, Inez. – dziewczyna spojrzała na mnie i była ewidentnie
przestraszona. – Dobrze się biega w tych szpilkach? Jeśli tak to
muszę spróbować.
– O
hej. Nie zauważyłam cię. – głupiutko się uśmiechała i
próbowała się wykręcić. – O czym mówisz?
– Oj!
Weź nie udawaj. – położyłam dłoń na biodrze. – Dobrze wiem,
że podsłuchałaś moją rozmowę z Sebastianem.
– Nie
wiem, o czym mówisz. – wampirzyca zrobiła znudzona minę i
wskazała ręką za siebie. – Właśnie wracam z kuchni.
– Inez.
– zniżyłam głos, wlałam w niego nieco surowości i popatrzyła
na nią wilkiem. – Przyznaj się. Przecież wiesz, że nic ci nie
zrobię.
– Oj,
no dobra. Podsłuchiwałam. – In nastroszyła piórka. –
Zadowolona?
– Tak,
bardzo. Mam tylko jedno pytanie. Czemu?
– No
bo chciałam wiedzieć, co Sebaś miał ci do powiedzenia. – Inez
założyła ręce na piersi i spojrzała na mnie odważnie. – To
chyba jasne.
– I
co? Dowiedziałaś się? – nie chciałam się na nią wściekać,
ale syk sam wyszedł z moich ust.
– Emmmm…
to trochę kłopotliwe nie uważasz? – jej wzrok zelżał, a do
oczu napłynęło zakłopotanie.
– O
tym, co sądzę pogadamy w moim pokoju.”
Zaakceptowanie
tego wszystkiego zajęło mi dużo czasu, jednak nie mogę
powiedzieć, że do końca się z tym pogodziłam. Mimo wszystko
wciąż odczuwałam silny ból i zawód. Uczuć nie da się
zatrzymać, jednak wiedziałam iż tak będzie najlepiej.
Z
zamyślenia wydarła mnie czyjaś ręka. To był Sebastian. Ściskał
moje ramię. Potrząsnęłam głową i powróciłam do
rzeczywistości.
– Ej,
mógłbyś przestać mną potrząsać? – zdjęłam jego rękę z
ramienia.
– Mógłbym,
ale jak tu przyszłyście, to wyglądałaś jakby cię tu nie było.
– Sebastian zabrał rękę i wsadził ją do kieszeni. – A tak w
ogóle, to cześć.
– Siema.
– I
co powiesz na moją propozycję? – Inez wyglądała na
podekscytowaną – Jak ci się podoba ten pomysł?
– Jaki
pomysł? O czym ty mówisz? – spojrzałam na przyjaciółkę dość
znudzonym wzrokiem.
– A
ty jak zwykle mnie nie słuchasz, prawda? – Inez westchnęła i
pokręciła głową z dezaprobatą.
– No
to o czym mówiłaś? - zapytałam z westchnieniem.
– Przez
całą drogę mówiłam ci o planach na wakacje. Pomyślałam sobie,
że moglibyśmy...
Urwała.
Nie wiedziałam, o co chodzi. Spojrzałam z niepokojem na
przyjaciółkę. Znów przybrała swój błogi wyraz twarzy mówiący
„ale przystojniak”. Patrzyła w jakiś punkt w oddali. Podążyłam
za jej wzrokiem. In gapiła się w drzwi prowadzące do szkoły
przygotowawczej, a dokładniej w osobę która w nich stała, czyli
najgorętszego wampira w całej Akademii. Dwa lata starszy
srebrnowłosy krwiopijca, o szerokich ramionach i rubinowych oczach
znany z umawiania się z młodszymi dziewczynami. Każda laska w
szkole chciała z nim chodzić, a gdy tylko się zdarzyło, że był
wolny, to wszystkie dziewczyny miały szanse stać się jego nową
zdobyczą. Zwykle takie związki nie trwały dłużej niż dwa
tygodnie, jednak ta cena była warta tych wszystkich rzeczy jakie
czekały przy jego boku. Prestiż, popularność, imprezy,
towarzystwo i wiele innych. A właśnie teraz Pan Boski był wolny. W
środę zerwał z dziewczyną z pierwszej gimnazjum. Okazało się,
że był z nią tylko dla tego, że miała fajne cycki. Nic dziwnego,
że zerwali. Strata dla niej, korzyść dla nas. Gapiłyśmy się z
Inez w Matta jak w obrazek. Niestety widok zasłonił nam jego
kumpel. To chyba był Damien, ale pewności nie miałam żadnej.
Chłopak nawet przystojny, ale nie tak jak Matt. Za nim się
obejrzałam to przystojniak znikał we wnętrzu budynku. Stałyśmy
razem pośrodku Dziedzińca Głównego i nie potrafiłyśmy się
ogarnąć. Otrzeźwił mnie dopiero dźwięk dzwonka.
Potrząsnęłam
głową, uświadamiając sobie, że jeśli się nie pospieszymy, to
będziemy spóźnieni na ostatni egzamin. Złapałam za rękę Inez i
Sebastiana. Prawie biegliśmy, ale musieliśmy się pospieszyć,
jeśli chcieliśmy zdać chemię. Na nasze szczęście sala wykładowa
była na parterze blisko wejścia. Zanim przyszedł nasz nauczyciel
zdążyliśmy się rozsiąść w ławkach. Szczerze powiedziawszy to
wcale nie czułam się na siłach aby pisać jakiekolwiek testy. No
ale cóż – mus to mus.
Komentarze
Prześlij komentarz