Rozdział IV (cz. II)

~Zbliżamy się do końca niezawiązującej się akcji. Jeszcze niedługa chwila i nadejdzie czas na prawdziwą przygodę. Tymczasem przekonajmy się kto jest oprawcą Sebasia :D Miłej lektury ^^~




-To... - Sebastian spuścił wzrok. - To byłaś ty.
Kiedy usłyszałam co powiedział zamurowało mnie. Moje oczy zrobił się wielkie, a mój oddech przyspieszył. To nie mogła być prawda. Na pewno bym to pamiętała. On musiał żartować. Spojrzałam na niego. Jego policzek wyglądał okropnie i najprawdopodobniej to była moja robota.
-To nie jest prawda. To nie mogłam być. – Gwałtownie potrząsnęłam głową. - Nie zrobiłabym czegoś takiego. - Wstałam z miejsca, podeszłam do Sebastiana i potrząsnęłam jego ramionami. - Powiedz, że to jest jakiś żart.
-Bardzo mi przykro, ale to byłaś ty. – Sebastian spojrzał w moje oczy. Ból jaki w nich zobaczyłam uświadomił mi, że jego rana jest moją winą. - Sam nie mogłem w to uwierzyć.
-Ale jak to...
-To bardzo proste. Po drodze do szpitala spotkałem ciebie. Byłaś jakaś podenerwowana. Podszedłem do ciebie i chciałem się przywitać, ale nie zdążyłem bo się na mnie rzuciłaś. – Ból w oczach Sebastiana wzrósł. A wraz z nim rosło moje poczucie winy. - Moja rana była świeża i nadal krwawiła. Ty poczułaś krew i oszalałaś. Myślałem, że zginę, ale ty tylko mnie ugryzłaś i uciekłaś.
Byłam wstrząśnięta tym co mówił do mnie przyjaciel. Zupełnie nie pamiętałam, abym w poniedziałek wychodziła z pokoju. Nie mówiąc już o gryzieniu przyjaciół. W głowie miałam zupełną pustkę.
Do oczu zaczęły cisnąć mi się łzy więc bez pożegnania wybiegłam z pokoju przyjaciela. Kiedy zbiegałam po schodach słyszałam jego krzyk. Po chwili byłam już przed dormitorium chłopców. Nie wiedziałam, gdzie mam iść więc postanowiłam pobiec na moją polanę w środku lasku. Niestety byłam w takim szoku, że nie potrafiłam znaleźć drogi i zamiast na łączkę dobiegłam pod samą kopułę. Byłam zmęczona i załamana. Chciało mi się płakać. Usiadłam na ziemi i zaczęłam cicho łkać. Wraz ze łzami wypływała ze mnie cała moja złość, frustracja, obrzydzenie i strach.
Nie spostrzegłam kiedy zrobiło się ciemno. Miałam zamglony wzrok i nie wiedziałam gdzie idę. Szłam przy kopule przez dłuższy czas. W końcu doszłam do jakiegoś domu. Zdziwił mnie jego widok. Nie wiedziałam bowiem, że coś takiego tutaj stoi. Byłam bardzo zmęczona, że nie myśląc o niczym postanowiłam tam przenocować.
Budynek miał białe ściany, nieduże okna i kolumienki przy wejściu. Podeszłam do drzwi i uchyliłam je. Zajrzałam do środka. Nie wyglądało aby ktoś tam był, więc weszłam. Przede mną ciągnął się długi hol. Szłam w głąb domu macając ściany w poszukiwaniu włącznika światła. Znalazłam go dopiero na końcu korytarza. Przełączyłam go i zapaliło się światło w całym domu. Rozejrzałam się i znalazłam troje drzwi. Najpierw weszłam w te pośrodku. Znalazłam tam wejście na schody. Nie miałam zamiaru na razie wchodzić na górę więc wycofałam się na powrót do korytarza. Zamknęłam drzwi i skierowałam się do następnych. Otworzyłam te po swojej lewej. Za drzwiami był salon. Weszłam do pokoju i rozejrzałam się.
Było to sporych rozmiarów pomieszczenie. Miało dwa okna, kominek, sofę, dwa fotele i stolik. Salon był pomalowany na kolor wiśni. Całość była bardzo przytulna i miła dla oka. W rogu salonu stały również telewizor i komputer. Po mojej lewej był też regał z książkami. Pokój był czysty, ale nic nie wskazywało na to, aby ktoś tam mieszkał.
Wzruszyłam ramionami i wróciłam na korytarz. Do obejrzenia zostało mi pomieszczenie za prawymi drzwiami. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Ku mojemu zaskoczeniu była to kuchnia. Niewielka, ale funkcjonalna. Stół, krzesła, lodówka, szafki, kuchenka i piekarnik. Typowa kuchnia, jaką można spotkać w każdym domu. Nic nadzwyczajnego. Wyszłam z niej i postanowiłam wejść na piętro.
Kiedy już znalazłam się na górze zobaczyłam kilkoro drzwi. Postanowiłam wejść w pierwsze z nich, za którymi znajdowała się sypialnia. Jakoś nie zdziwił mnie jej widok. Nie przyglądałam się jej tylko wróciłam na korytarz. Zwiedziłam resztę domu i nie wydawał mi się on podejrzany. Salon, kuchnia, cztery pokoje z łazienkami. Nic nadzwyczajnego w tym nie było. Zwykły dom. Wróciłam do salonu i usiadłam na sofie. Czułam w kościach zmęczenie. Położyłam się i po chwili zasnęłam.
Gdy się obudziłam dopiero świtało. Wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Uświadomiłam sobie, że to co się zdarzyło poprzedniego dnia nie było snem. Nic sobie nie uroiłam. Musiałam pogodzić się z prawdą. Skrzywdziłam swojego przyjaciela i spowodowałam strach u Inez i Damiena. Byłam niebezpieczna. Westchnęłam i wyszłam z pokoju. Czułam ssanie w żołądku i nieprzyjemne pieczenie w całym ciele. Postanowiłam się pożywić.
Z taka myślą weszłam do kuchni. Miałam nadzieję znaleźć w lodówce jakąś krew. Ku mojej uciesze było jej tam pełno. Znalazłam nawet swoją ulubioną ABRH+. Wzięłam jeden woreczek i wypiłam go jednym tchem. Ssanie ustało, ale pieczenie nie.
Chciałam się odświeżyć, ale moje plany pokrzyżował dźwięk telefonu. Wyjęłam komórkę z kieszeni i sprawdziłam kto dzwonił. Inez. Westchnęłam i odebrałam.
-Gdzie ty się podziewasz!? – Dziewczyna krzyczała wprost do mojego ucha. - Wszyscy cię szukamy!
-Przestań krzyczeć Inez, zaraz będę w dormitorium. – Ze spokojem i cierpliwością dałam przyjaciółce odpowiedź.
-Ale gdzie ty...
Nie dokończyła bo się rozłączyłam.
Pośpiesznym krokiem wyszłam z domu. Nie zupełnie wiedziałam, w którą stronę iść, więc ruszyłam drogą, którą tam przyszłam. Błąkałam się po lasku jakąś godzinę. W końcu znalazłam odpowiedni kierunek i po chwili znalazłam się przy dormitorium chłopców. Szybko ruszyłam w stronę swojego akademika.
Po upływie dłuższego czasu byłam na miejscu. Przed budynkiem czekali na mnie moi przyjaciele. Inez, Damien i co najdziwniejsze Sebastian. Kiedy mnie zauważyli, podbiegli do mnie i uściskali. Przekrzykiwali się nawzajem i nic nie rozumiałam. Po pięciu minutach euforii względnie się uspokoili i zaczęli zadawać pytania. Nie nadążałam z odpowiadaniem. W końcu postanowiłam przerwać ich tyradę i krzyknęłam. Może troszkę za głośno, ale podziałało. Moi towarzysze umilkli.
-Możecie na chwilę ucichnąć. – Zmierzyłam wzrokiem przyjaciół, a moją uwagę przykuł opatrunek na policzku Sebastiana. - Dajcie już spokój.
-Martwiliśmy się o ciebie. - Inez spojrzała na mnie z wyrzutem. - Zniknęłaś na całą noc i nikt nie wiedział gdzie jesteś.
-Racja. – Damien pogłaskał mnie po policzku. - Tak się o ciebie martwiłem skarbie. Gdzieś ty się podziewała?
-Długo by opowiadać. – Dotknęłam dłoni chłopaka i lekko ją potarłam.
-No ale teraz nic już nie mów, bo musimy cię wreszcie spakować. – Przyjaciółka chwyciła mój podbródek i sprawiła, że patrzyłam jej prosto w oczy. - Podejrzewam, że zapomniałaś o tegorocznym wyjeździe.
-Sorki Inez. – Przepraszająco się uśmiechnęłam. - Miałam dużo na głowie.
-Teraz to już nieważne. – Dziewczyna machnęła na mnie ręką. - Grunt, że jesteś i możemy zacząć.
Inez dała nam znak i we czwórkę ruszyliśmy do mojego pokoju. Przez resztę dnia ślęczeliśmy nad moją garderobą. Oczywiście Inez na przemian z Sebastianem rozpaczali nad moimi ubraniami. Kiedy skończyliśmy była dziewiąta wieczorem. Byliśmy zmęczeni i wszyscy chcieliśmy pójść spać.
Po kąpieli i toalecie wróciłam do pokoju i ułożyłam się do snu. Przed zaśnięciem przypomniało mi się, że muszę powiedzieć przyjaciołom o domu w gaju. Postanowiłam zrobić to później. Teraz ważne było to, że wszystko zaczęło wracać do normy. Przynajmniej taką miałam nadzieję.
Wraz z nadejściem końca roku szkolnego przybyło podekscytowanie wakacjami. Na uroczystości podsumowującej minione dziesięć miesięcy nauki, Nuss wygłosił długą i nudną mowę o bezpieczeństwie i dyskrecji. Później rozdał świadectwa i życzył wszystkim udanych wakacji. Na te słowa czekał każdy wampir mieszkający w Akademii.
Oczywiście najlepsze i tak było przed nami. Czekały nas dwa cudowne miesiące wakacji. W tym roku cały czerwiec spędzę na Wyspach Owczych. Wraz z Inez, Sebastianem i Damienem.
Przez ostatnie dni w Akademii nieustannie przygotowywaliśmy się do wyjazdu. Pakowanie walizek, pożegnania z kolegami i życzenie im udanych wakacji. Tuż przed wyjazdem każdy wampir musiał przefarbować włosy i zakupić soczewki kontaktowe. Biel naszych włosów i czerwień oczu bardzo się wyróżniały. Nie mogliśmy pozwolić sobie na zwracanie uwagi.
Oczywiście jak na przykładną uczennicę przystało również zmieniłam się w normalną dziewczynę. Biel moich włosów ustąpiła na rzecz jasno brązowego koloru, który doskonale komponował się z ciemno brązowymi oczami. Natomiast Inez postanowiła dodać sobie jeszcze więcej uroku i z białowłosej, wyzywającej wampirzycy o dużych czerwonych oczach, zmieniła się w skromną blondynkę o bardzo tajemniczych, szarych oczach. Sebastian nie chciał zbytnio się wyróżniać spośród innych i swój pierwszy pomysł na przefarbowanie się na szaro, zastąpił ciemnym brązem włosów. Do pełni piękna założył piwne soczewki. Jednak największa zmiana zaszła w Damienie. Porzucił swój wygląd ładnego, białowłosego wampira o rubinowych oczach. Na miejsce tej osoby pojawił się zachwycający, dojrzały mężczyzna o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach. Po naszej przemianie często zdarzało się, że nasi koledzy pokazywali nas palcami i komentowali, że z pięknych i mądrych staliśmy się ideałami. Oczywiście było nam z tego powodu przyjemnie, jednak żadne z nas nie chciało zwracać na siebie aż takiej uwagi.
Kiedy proces zmiany wyglądu dobiegł końca wyglądaliśmy jak normalni ludzie. Po naszej przemianie często zdarzało się, że nasi koledzy pokazywali nas palcami i komentowali, że z pięknych i mądrych staliśmy się ideałami. Oczywiście było nam z tego powodu przyjemnie, jednak żadne z nas nie chciało zwracać na siebie aż takiej uwagi. Wyróżnialiśmy się na tle kolegów, ale w ludzkim świecie nie wyróżnialiśmy się spośród przechodniów. Jedyny problem jaki pozostał to wrażliwość na słońce. Niestety tego nie mogliśmy powstrzymać. Na szczęście na Wyspach Owczych słońce jest rzadkością, ale nie wszyscy moi koledzy jeździli do tak chłodnych zakątków.
Niestety nie wszystko układało się kolorowo. Mimo, że pogodziłam się z przyjaciółmi wcale nie czułam się dobrze. Za każdym razem widząc szpetną ranę na policzku Sebastiana zalewała mnie fala goryczy i obrzydzenia do samej siebie. Nadal nie mogłam się pogodzić z faktem skrzywdzenia przyjaciela. Seba twierdził, że już mi wybaczył i nie ma o czym mówić, ale ja wciąż chciałam to jakoś wynagrodzić. Było mi ciężko.
Kiedy nastał poranek drugiego czerwca, obudziłam się i z podekscytowania wyjazdem wyskoczyłam z łóżka. Jak co rano rozsunęłam zasłony i otworzyłam okno. Powitał mnie lekki powiew ciepłego, letniego wiatru. Odeszłam od okna i wzięłam swoje rzeczy aby móc odbyć poranną toaletę i się ubrać.
Po drodze do łazienki zahaczyłam o pokój Inez. Zapukałam do jej drzwi. Nie odpowiadała. Zapukałam znowu. Nic. Czyli kochana Inez nadal spała. Typowe. W normalny dzień waliłabym pięścią w drzwi do skutku. Jednak wpadłam na zdecydowanie lepszy pomysł. Inez miała nowy, dość głośny dzwonek w telefonie. Wzięłam swoją komórkę i wybrałam numer przyjaciółki. Po dwóch sygnałach usłyszałam dzwonek Inez przez drzwi. Po chwili zawtórował mu krzyk przyjaciółki. Uśmiechnęłam się pod nosem i zakończyłam połączenie. Zapukałam znów i tym razem drzwi otworzyła Inez.
Jej szare oczy zwęziły się w małe szparki i ciskały we mnie piorunami. Dziewczyna zacisnęła szczękę. Na widok wyrazu jej twarzy wybuchłam śmiechem. Przez minutę nie mogłam się powstrzymać. Dopiero mocne uderzenie Inez sprowadziło mnie na ziemię. Otarłam łzy i wzięłam głęboki oddech, jednak nim zdążyłam coś powiedzieć, przyjaciółka się do mnie odezwała.
-Tak wiem mam wstawać. Nie wysilaj się Layla. - Inez wyglądała na bardzo wkurzoną, co sprawiło mi chorą satysfakcję - Zaraz będę gotowa. I na przyszłość - nie musisz być tak radykalna w budzeniu mnie.
-Nie wiem o czym ty mówisz. - Przykleiłam na twarz szeroki uśmiech - Ja tylko zapukałam.
-Haha, bardzo śmieszne. - Inez odwróciła się do mnie, wróciła do pokoju i po chwili stanęła przede mną. – Możemy iść.
Ostatni raz się uśmiechnęłam i poszłyśmy do łazienki. Zadziwiające było, że jak na tak wczesną porę to w toalecie był spory ruch. Widać nie tylko Inez i ja chciałyśmy wyglądać dobrze podczas wyjazdu na wakacje. Zajęłyśmy miejsca w kolejce pod prysznic i czekałyśmy. W międzyczasie prowadziłyśmy przyjacielskie pogaduchy z koleżankami. Dotyczyły one głównie naszych planów wakacyjnych. Zauważyłam również, że wszystkie byłyśmy zadowolone z naszych nowych wyglądów.
W końcu nadeszła moja kolej wzięcia kąpieli. Weszłam pod prysznic i umyłam się od stóp do głowy. Po piętnastu minutach skończyłam i zwolniłam miejsce Inez. Dziewczyna weszła pod prysznic, a ja zaczęłam się wycierać. Później ubrałam się, uczesałam i byłam gotowa do wyjścia. Niestety musiałam czekać na Inez, ponieważ jej przygotowania się "trochę" wydłużyły.
W końcu dziewczyna skończyła i wróciłyśmy do swoich pokojów po nasze rzeczy. Ostatni raz spojrzałam na pokój, zabrałam walizki i wyszłam. Razem z Inez zjechałyśmy windą do recepcji. Postanowiłyśmy jeszcze się pożywić, zostawiłyśmy więc walizki przed kuchnią i wzięłyśmy sobie po woreczku krwi. Wydawać by się mogło, że obie starałyśmy się przedłużyć pobyt w Akademii.

Komentarze

  1. Hej :D Twój blog został nominowany do Liebster Award :D Wystarczy wejść w zakładkę "Nominacje". http://thedayidiedtlumaczenie.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz trochę spamu :D
    Witaj :p
    Nie wiem czy wiesz, ale zostałaś nominowana do Liebster Award, aby dowiedzieć się więcej zapraszam tu:
    http://wystarczywyciagnacrekepomarzenia.blogspot.com/2014/12/libster-award.html
    Pozdrawiam serdecznie i powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział III (cz. II)