Rozdział IV (cz. I)
~Dziękuję wszystkim za komentarze i czytanie. Wychodząc naprzeciw waszym prośbom wstawiam kolejny rozdział, który wprowadzi co nieco światła. Na końcu części pierwszej czeka na was niespodzianka ^^~
Myślałam, że przyjaciółka sobie
kpi. Czułam się źle, a jej podejście do sprawy wcale mi nie pomagało. Na domiar
złego Inez zaczęła robić dziwne miny, czym całkowicie mnie zdenerwowała.
- Mówię o tym, że ty i Damien
traktujecie mnie z dystansem. – Podeszłam do biurka i walnęłam rozpostartą
dłonią w blat. Tuż przed nosem Inez. - Od tygodnia ze sobą nie gadaliśmy.
Unikacie mnie. Nie wiem o co wam chodzi. Możesz mi to wytłumaczyć?
- Nie rozumiem o czym ty
mówisz. – Inez spojrzała na moją dłoń, a potem na moją twarz. Jej wzrok był
bardzo obojętny. - Traktujemy cię tak jak dawniej. – Na jej ustach zaigrał
sztuczny uśmiech.
- Nie chrzań Inez. Wcale nie
traktujecie mnie tak jak kiedyś. – Zabrałam dłoń i zacisnęłam ją w pięść, po
czym znów walnęłam w biurko. Jednak tym razem włożyłam w to więcej siły. Echo
uderzenia rozeszło się po pokoju. Inez się wzdrygnęłam. - Wy przestaliście ze mną rozmawiać, spotykać
się czy choćby mówić mi głupie „cześć”. – Moja szczęka zacisnęłam się do tego
stopnia, że ostatnie zdanie musiałam powoli wycedzić przez zęby. - Gadaj o co
wam chodzi.
- Przestań się rzucać o taką
głupotę. – Inez zerknęła na zegarek i próbowała zmienić temat. - Ty też z nami
nie gadasz.
- Bo mnie unikacie. – Paznokcie wbiły mi się w skórę. Poczułam, że krew ścieka po moim palcu.
Wcisnęłam dłoń do kieszeni spodni.
- Wcale nie. – Przyjaciółka
pobłażliwie na mnie spojrzała. - Gadasz jakieś głupoty.
Te słowa były kroplą, która
przelała czarę goryczy. Moje nerwy puściły i przestałam się kontrolować. Stanęłam
obok krzesła Inez i kopnęłam je. Obrotowy fotel podjechał pod okno. Doskoczyłam
do oszołomionej Inez
i złapałam ją za nadgarstek. Dziewczyna popatrzyła na mnie przerażona i zaczęła się szarpać. Nic jej to nie pomogło. Pociągnęłam ją i wyszyłyśmy z pokoju. Ciągnęłam przyjaciółkę po korytarzu. Każda mijająca nas dziewczyna patrzyła na nas jak na wariatki. Olałam je. Miałam zamiar zaciągnąć siłą Inez do dormitorium chłopców. Musiałam się wreszcie dowiedzieć o co chodziło jej i Damienowi.
i złapałam ją za nadgarstek. Dziewczyna popatrzyła na mnie przerażona i zaczęła się szarpać. Nic jej to nie pomogło. Pociągnęłam ją i wyszyłyśmy z pokoju. Ciągnęłam przyjaciółkę po korytarzu. Każda mijająca nas dziewczyna patrzyła na nas jak na wariatki. Olałam je. Miałam zamiar zaciągnąć siłą Inez do dormitorium chłopców. Musiałam się wreszcie dowiedzieć o co chodziło jej i Damienowi.
Inez szarpała się w moim
uścisku, ale nie dawało jej to żadnych efektów. Kiedy dziewczyna wreszcie
zorientowała się dokąd ją ciągnę zaczęła głośno protestować.
- Nie możesz…puść mnie…ja nie
chcę.
- Bądź cicho. – Nie odwracając
się warknęłam na przyjaciółkę. - Jeśli ty mi nie chcesz powiedzieć o co chodzi,
dowiem się tego od kogoś innego.
- Chyba nie chcesz z tym iść do
Damiena? – W głosie Inez zabrzmiał strach.
- Właśnie, że chcę. – Lekko się
odwróciłam i spojrzałam na przyjaciółkę kątem oka. – A ty idziesz ze mną.
- Nie dostaniesz się do środka.
– W głosie Inez zabrzmiała nuta triumfu. - Recepcjonista cię nie wpuści.
- Ależ wpuści. – Szyderczo się
uśmiechnęłam. – Mam przepustkę.
Tymi słowami zakończyła się
nasza rozmowa. Inez musiała być bardzo zaskoczona.
Po dziesięciu minutach stałyśmy w windzie dormitorium chłopców. Nie odzywałyśmy się do siebie. Kiedy winda
się zatrzymała złapałam Inez za rękę i wciągnęłam ją do korytarza. Podeszłam do
stolika ochroniarza i pokazałam mu przepustkę. Facet spojrzał na mnie kiwnął
głową i wpuścił nas do środka. Od razu skierowałam się do pokoju Damiena. Inez
przestała się już szarpać, jednak spróbowała mnie jeszcze raz przekonać do
odejścia od mojej decyzji. Nie zadziałało. Stanęłyśmy przed pokojem numer
dziewiętnaście. Delikatnie zapukałam i po krótkiej chwili w drzwiach stanął
Damien. Wyglądał na zaskoczonego moim widokiem.
- Hej kochanie. – Nieszczerze
się uśmiechnęłam. – Miło cię widzieć.
- Przepraszam. – Inez spojrzała
na Damiena przepraszająco. – Nie mogłam nic zrobić. Siłą mnie tu zaciągnęła.
-Wpuścisz nas czy będziemy
rozmawiać na korytarzu?
Popatrzyłam na Damiena srogim
wzrokiem, a na ustach miałam słodki i niewinny uśmiech. Chłopak ustąpił
i wpuścił nas do środka. W głębi pokoju puściłam rękę Inez i pchnęłam ją na łóżko. Dziewczyna padła na pościel, a Damien pomógł jej wstać. Stojąc z założonymi rękoma, spoglądałam srogo na przyjaciół.
i wpuścił nas do środka. W głębi pokoju puściłam rękę Inez i pchnęłam ją na łóżko. Dziewczyna padła na pościel, a Damien pomógł jej wstać. Stojąc z założonymi rękoma, spoglądałam srogo na przyjaciół.
-A teraz słucham. – Mierzyłam
oboje wzrokiem.
-Co chcesz wiedzieć? – Damien
oparł się o biurko. Patrzył na mnie, ale unikał mojego wzroku.
-Ne udawaj, że nie wiesz. – Spojrzałam na niego wilkiem. – Czemu mnie unikacie?
Chłopak zrobił zbolałą minę i z
rezygnacją usiadł na łóżku. Inez poszła w jego ślady. Ja natomiast powoli
traciłam cierpliwość.
-Dowiem się czy mam iść po
Sebastiana?
-Nie musisz. – Damien
powstrzymał mnie gestem ręki. - Powiemy ci.
-Gratuluję odwagi. – Klasnęłam kilka razy w dłonie. - A teraz słucham, co mi macie
do powiedzenia.
-To trochę trudne do
wytłumaczenia, ale nie unikaliśmy cię bez powodu. – Wzrok chłopaka padł na moje
zakrwawione palce. Nic nie powiedział.
-A powód to? – Schowałam dłoń
do kieszeni.
-My się po prostu baliśmy. – Rozłożył obie ręce w geście bezradności.
-Że co? Baliście się? –
Byłam bliska od wybuchnięcia śmiechem. - Mnie?
-Tak. – Myślałam, że to żart,
ale mina Damiena mówiła co innego. Mówił poważnie.
-Ale dlaczego? – Spojrzałam na
przyjaciółkę, a potem na chłopaka.
-Pamiętasz, że mówiłaś nam o
tym jak działa na ciebie krew wampirów? – Damien lekko przekręcił głowę.
-Pamiętam, że mówiłam wam o
tym, że staję się nieobliczalna pod jej wpływem. – Uniosłam brwi i lekko
pokręciłam głową.
-No właśnie. – Damien patrzył
mi w oczy i kiwał głową. - Na początku nie wziąłem tego na serio, ale kiedy
przeczytałem dokumenty od dyra to zrozumiałem, że to prawda.
-Co było tam napisane? – Mój
głos nagle zrobił się podejrzliwy i wymagający.
-W artykule „Wydarzenia” był
opisany niedawny incydent w waszym dormitorium. Podobno jedna z wampirzyc
została zaatakowana nożem, a później jakiś inny wampir pożywił się nią.
Zaatakowaną była Nina i stwierdziła, że ty byłaś tą która piła jej krew. –
Chłopak wymownie na mnie spojrzał. - Nina miała na szyi ślady kłów i czerwone
pręgi po długich palcach. Na początku nie chciałem wierzyć, ale wszystkie
dowody mówią przeciwko tobie. Dlatego zaczęliśmy cię unikać. Po prostu baliśmy
się o siebie.
-I to był powód dla którego
omijaliście mnie szerokim łukiem przez tydzień? – Zrobiłam zdziwioną minę.
Poczuła się również urażona. - Nie mogliście ze mną o tym porozmawiać.
-To nie takie proste. My po
prostu nie wiedzieliśmy co by się stało gdyby któreś z nas się przy tobie
skaleczyło. – Damien wzruszył ramionami i pokręcił głową. - Nie byliśmy również
pewni jak na to zareagujesz.
-Na pewno bym was nie zabiła. –
Przewróciłam oczami i lekko potrząsnęłam głową. - A tak na marginesie to ja
staje się niebezpieczna tylko przy obecności wampirzej krwi, na co dzień jestem
normalna. A tamto zajście z Niną to był wypadek. Znalazłam się w niewłaściwym
miejscu o niewłaściwym czasie.
-Czyli to byłaś ty? – Inez
uniosła brew i wymownie na mnie spojrzała.
-No tak. – Pokiwałam głową. -
Ale co to ma rzeczy?
-W zasadzie to nic. – Damien
srogo spojrzał na Inez, a potem na mnie. - Ale czy naprawdę uważasz, że nic się
w tedy nie stało?
-Nie mówię, że nic się nie
stało. Bo stało się. – Westchnęłam i skrzyżowałam ręce na piersi. - Przez ten
głupi wypadek przestaliście mi ufać. I jeszcze ten cholerny znak.
-Jaki znak? – Damien zrobił
zdziwioną minę.
-Inez ci nie mówiła? – Również byłam
zdziwiona.
-Czego? – Damien spojrzał na przyjaciółkę, ale
ona tylko wzruszyła ramionami i odwróciła wzrok.
-Po tym incydencie na moim ciele pojawił się
„Emblemat krwi”. – Westchnęłam i wzruszyłam ramionami.
-Serio? – Damien wstał. Na jego twarzy widać
było zaciekawienie.
-Tak.
Żeby mu to udowodnić podwinęłam rękaw bluzki i odsłoniłam znak na ramieniu. Damien popatrzył na mnie
z pytaniem o pozwolenie w oczach. Pokazałam mu żeby się nie krępował. Chłopak podszedł do mnie i dotknął mojej ręki. Jego dotyk był bardzo chłodny. Jakiś taki dziwny. Zazwyczaj jego ręce były ciepłe, a teraz dostawałam gęsiej skórki w miejscach, gdzie Damien dotknął mojej skóry. Nim się obejrzałam chłopak odszedł ode mnie i usiadł z powrotem na łóżku.
z pytaniem o pozwolenie w oczach. Pokazałam mu żeby się nie krępował. Chłopak podszedł do mnie i dotknął mojej ręki. Jego dotyk był bardzo chłodny. Jakiś taki dziwny. Zazwyczaj jego ręce były ciepłe, a teraz dostawałam gęsiej skórki w miejscach, gdzie Damien dotknął mojej skóry. Nim się obejrzałam chłopak odszedł ode mnie i usiadł z powrotem na łóżku.
-To niesamowite. – Na ustach Damiena zaigrał
uśmiech niedowierzania. - Takie znaki nie pojawiają się normalnym wampirom
tylko Dzikim.
-I mówi to osoba, która sama ma podobny.
Inez patrzyła na nas z pewną pogardą. Zdziwiło
mnie to, co powiedziała. Przecież Damien nie miał żadnych znaków na ciele. Prawdą było też to, że nie spotykałam się z nim od tygodnia. Wszystko mogło się
zmienić.
-O czym ty mówisz Inez? – Popatrzyła w
zobojętniałe, czerwone oczy przyjaciółki.
-Mówię o tym, że twój chłopak dorobił się
„Prawdy wiatru”. – Inez wstała i uderzyła Damiena dłonią z plecy. - Nie wiem
kiedy, ale zauważyłam to w piątek na treningu.
-Serio? - Zapytałam zaskoczona.
-Nie ma o czym mówić. Nie wiem skąd się to
wzięło. - Pokręcił głową i lekko wzruszył ramionami.
Po chwili rozpiął koszulę, zsunął ją z ramion i
odwrócił się do mnie. Na jego plecach zobaczyłam wielki znak. Były to zawijasy,
fale i wiele innych elementów kojarzących się z powietrzem. Chciałam dotknąć
tego znaku.
-Mogę?
-Jasne. Nie krępuj się.
Podeszłam do niego i zaczęłam wodzić palcem po
jego plecach. Skóra Damiena była zimna. Możliwe, że to przez „Prawdę wiatru”.
Jego znak był tak fascynujący, że nie mogłam oderwać od niego wzroku. Dopiero
chrząknięcie Inez wyrwało mnie z zamyślenia.
-Okej gołąbeczki. Jeśli już się pogodziliśmy
możemy, zająć się swoimi sprawami?
-Jasne Inez. – Zabrałam dłoń i schowałam ją
do kieszeni. - Muszę dziś iść do Sebastiana.
-Po co? – Damien zapiął koszulę i szybko się do
mnie odwrócił.
-Chciałabym mu osobiście powiedzieć, że nie musi
się mnie bać. – Delikatnie się uśmiechnęłam.
-Nie powinnaś tam na razie iść. – Damien mówił
szybko. Za szybko. Wyglądało na to, że coś ukrywa.
-Dlaczego? – Zmrużyłam oczy i spojrzałam na
chłopaka.
-Bo on… - Inez otworzyła usta, ale przyjaciel
zakrył je dłonią.
-On musi pogodzić się z jedną rzeczą. – Damien
wszedł w słowo Inez i szeroko się uśmiechnął. – Nie ma potrzeby go dziś
odwiedzać.
-Czemu znów zachowujecie się dziwnie? – Moje
oczy zwęziły się jeszcze bardziej/
-Co? – Damien sztucznie się uśmiechnął i machnął
ręką. - Zdaje ci się.
Nic nie odpowiedziałam tylko wyszłam z pokoju.
Po chwili zauważyłam, że Inez za mną nie idzie. Wróciłam pod drzwi Damiena i
miałam zamiar zapukać, ale przyciszone głosy z wewnątrz skłoniły mnie do podsłuchiwania.
Wiedziałam, że to złe, jednak nie mogłam się powstrzymać.
-Myślisz, że to jest wobec niej uczciwe? - Damien brzmiał na
zatroskanego - Dopiero co wszystko sobie wyjaśniliśmy.
-Uważam, że tak będzie lepiej. - Inez miała
twardy głos - Dopóki Seba nam nie pozwoli musimy siedzieć cicho...
Reszty rozmowy nie dosłyszałam bo zdążyłam
odejść do drzwi. Podeszłam do windy z zamiarem odwiedzenia Sebastiana.
Wiedziałam, że coś przede mną ukrywają i musiałam się dowiedzieć co.
Kiedy wysiadłam na drugim piętrze skierowałam
się do pokoju przyjaciela. Z pewnym wahaniem zapukałam do jego drzwi. Po chwili
otworzyły się i stanął w nich Sebastian. Wyglądał okropnie. Miał przekrwione
oczy, zmierzwione włosy, a ubrany był w porozciągany dres. Na dokładkę jego
twarz szpeciła okropna rana. Nie wiedziałam co chcę powiedzieć.
-Layla? Czegoś chcesz? - Sebastian miał zachrypnięty
i nieprzyjemny głos. - Nie mam ochoty nikogo widywać.
-Moglibyśmy pogadać?
Chłopak z rezygnacją westchnął, wzruszył
ramionami i wpuścił mnie do pokoju.
Kiedy weszłam do środka moje nozdrza wypełnił
odór brudnych, przepoconych ubrań oraz niemytego ciała. Na podłodze leżało
pełno pustych woreczków po krwi. W pokoju panował półmrok, ponieważ jedna z
zasłon była zsunięta. Widziałam niewiele, ale to mi nie przeszkadzało.
Sebastian położył się na łóżku. Nie wiedziałam co zrobić więc usiadłam na
biurku, które było względnie czyste. Spojrzałam na przyjaciela i przerwałam
panującą ciszę.
-Co się z tobą dzieje Sebastian? – Oparłam
dłonie na blacie i lekko pochyliłam się do przodu.
-Nic się nie dzieje. – Słowa przyjaciela
przesiąknięte były ironią. - Wszystko jest ok.
-Ta. Jasne. Jakoś mi się nie wydaje, że lubisz
siedzieć w takim pokoju. - Wskazałam ręką przestrzeń dookoła nas. - Gadaj co
się dzieje.
-Długo by tłumaczyć, co mi jest. – Sebastian
spojrzał na sufit.
-Mam czas. – Założyłam nogę na nogę i
wyprostowałam ciało. - Dużo czasu.
Sebastian westchnął i usiadł na łóżku. Popatrzył
mi głęboko w oczy.
-No dobra. Zacznę od wydarzeń z ostatniego
poniedziałku. - Rozsiadł się wygodnie na łóżku i oparł się
o ścianę - Zaraz po tym jak wróciłem do pokoju chciałem przeczytać dokumenty od dyra. Niestety moje plany pokrzyżowali rodzice. Chcieli spędzić ze mną trochę czasu i postanowili zabrać mnie do Odessy. – Sebastian na chwilę zacisnął zęby. - Nie uśmiechało mi się to, ale nie mogłem odmówić. No i popłynąłem z nimi. Spędziliśmy cały dzień chodząc po sklepach, spacerując po mieście i tym podobne. Było pochmurno i parno więc postanowiliśmy wrócić do Akademii. Cały czas czułem się źle. Nie wiem z jakiego powodu. Kiedy ...
o ścianę - Zaraz po tym jak wróciłem do pokoju chciałem przeczytać dokumenty od dyra. Niestety moje plany pokrzyżowali rodzice. Chcieli spędzić ze mną trochę czasu i postanowili zabrać mnie do Odessy. – Sebastian na chwilę zacisnął zęby. - Nie uśmiechało mi się to, ale nie mogłem odmówić. No i popłynąłem z nimi. Spędziliśmy cały dzień chodząc po sklepach, spacerując po mieście i tym podobne. Było pochmurno i parno więc postanowiliśmy wrócić do Akademii. Cały czas czułem się źle. Nie wiem z jakiego powodu. Kiedy ...
Sebastian nie skończył zdania. Przerwał mu
odgłos kroków za drzwiami. Chciałam coś powiedzieć, ale zakrył moje usta
dłonią. Po chwili rozległo się pukanie. Przestraszyłam się, że mógł to być Damien.
Spojrzałam na Sebastiana, a on wskazał mi głową zaciemniony kąt pokoju. Powoli
wstałam i po cichu przeszłam we wskazane miejsce. Seba natomiast podszedł do
drzwi i je otworzył.
-Siema Damien. – Moje obawy się spełniły. -
Potrzebujesz czegoś?
-Cześć. – W głosie chłopaka słyszałam troskę. -
Chciałem tylko sprawdzić co u ciebie.
-Jak widać nie inaczej niż wczoraj czy dziś
rano. – Sebastian był oschły. - Coś jeszcze?
-Przyniosłem ci dwa woreczki krwi. – Usłyszałam
szelest folii i dźwięk przelewania krwi.
-Dzięki. – Sebastian odwrócił się i spojrzał na
mnie.
Usłyszałam odgłos kroków. Już chciałam
odetchnąć, kiedy nagle Damien zatrzymał się i znów usłyszałam jego zatroskany
głos.
-A i jeszcze jedno.
-No? – Sebastian nie odwrócił się do
przyjaciela.
-Co mam powiedzieć Layli, gdy o ciebie spyta? –
Słyszałam w głosie Damiena ból.
-Nie wiem. Wymyśl coś. – Lakoniczne i oschłe
odpowiedzi Sebastiana musiały zaboleć przyjaciela. - Jak nadejdzie odpowiedni moment to się z nią
spotkam.
-No dobra. – Tym razem w głosie Damien słychać
było rezygnację. - To na razie.
-Nara.
Damien odszedł, a Seba zamknął drzwi.
Odetchnęłam z ulgą i wróciłam na swoje miejsce. Mój przyjaciel na powrót
rozsiadł się na łóżku i zaczął popijać krew. Między łykami kontynuował opowieść.
-Na czym skończyłem?
-Że coś zdarzyło się po twoim powrocie do
Akademii.
-No więc kiedy wysiadaliśmy z łodzi, rozciąłem
sobie policzek. Niefortunnie zahaczyłem o wystający drut
z usztywnienia zadaszenia. Zacząłem dość obficie krwawić. Moja mama zaczęła panikować i chciała mnie od razu zabrać do szpitala. Ja jednak musiałem im powiedzieć coś ważnego. – Sebastian przełknął ślinę i spojrzał w okno. Opowieść kontynuował patrząc na drzewa przed dormitorium. - Chciałem ich uświadomić, że jestem gejem. Nie powiedziałem im tego od razu. Wspólnie uzgodniliśmy, że spotkamy się w moim pokoju i tam pogadamy. Na przystani się rozstaliśmy. Oni poszli w stronę dormitorium, a ja do szpitala.
z usztywnienia zadaszenia. Zacząłem dość obficie krwawić. Moja mama zaczęła panikować i chciała mnie od razu zabrać do szpitala. Ja jednak musiałem im powiedzieć coś ważnego. – Sebastian przełknął ślinę i spojrzał w okno. Opowieść kontynuował patrząc na drzewa przed dormitorium. - Chciałem ich uświadomić, że jestem gejem. Nie powiedziałem im tego od razu. Wspólnie uzgodniliśmy, że spotkamy się w moim pokoju i tam pogadamy. Na przystani się rozstaliśmy. Oni poszli w stronę dormitorium, a ja do szpitala.
-No dobrze. Tylko, że rozcięcie skóry zagoiłoby
się w dwa, trzy dni. A ta rana utrzymuje się już od tygodnia
i wygląda na ugryzienie jakiegoś dzikiego zwierza. – Gestem zakreśliłam prosta na swoim policzku.
i wygląda na ugryzienie jakiegoś dzikiego zwierza. – Gestem zakreśliłam prosta na swoim policzku.
-Masz całkowitą rację. – Seba wskazał ranę
palcem. - Tylko, że to nie zwierzę mnie ugryzło.
-Jak nie zwierzę, to co?
-To...
Taki koniec!!! Nienawidzę cię. A tak nawiasem to rozdział dobry :-)
OdpowiedzUsuń