Epilog
~No i to już koniec przygód bohaterów w tej książce. Niedługo startuje druga część, więc oczekujcie... Miłego czytania~
-No to dotarliśmy do końca naszej wspólnej
podróży. – Inez odebrała od kierowcy ostatnią walizkę. – Po tylu latach.
-To nie koniec. – Wziąłem od przyjaciółki jedną
z toreb. Uśmiechnąłem się. – Nie pozwolę ci o sobie zapomnieć. Będę nękał cię
telefonami, mailami i zaproszeniami.
-Haha. Bardzo śmieszne. – Dziewczyna mino swojego
tonu uśmiechnęła się. – Chodźmy. Zaraz rozpoczyna się odprawa.
-Dobrze.
Maksim chwycił mnie za dłoń i we trójkę
weszliśmy na lotnisko. Odprowadziliśmy Inez pod same bramki.
-Będę tęsknić. – Dziewczyna postawiła bagaże i
mocno mnie uścisnęła. – Ale obiecajcie mi, że spotkamy się w wakacje.
-Oczywiście. – Oddałem uścisk przyjaciółki. Inez
potem przytuliła Maksima. – Na pewno jeszcze nie raz się spotkamy.
-Hmmm… A właściwie to co planujesz robić?
-Po powrocie do Francji skończę liceum, a potem wyjeżdżamy
z Maksimem do Nowego Jorku. – Chłopak mocniej ścisnął moją dłoń.
-Czyli nie zamierzacie się rozstawać. –
Dziewczyna spojrzała na zegarek. – No, czas się skończył. Muszę iść na odprawę.
Będę tęsknić. – Po policzku Inez spłynęła łza.
-Hej… Nie płacz. – Otarłem jej policzek i
promiennie się uśmiechnąłem. – Zobaczymy się niedługo.
-No wiem.
-Pasażerowie
lotu 376 do Finlandii proszeni są na odprawę. – Z głośników doszedł nas
przyjazny głos kobiety. – Pasażerowie
lotu 376 do Finlandii proszeni są na odprawę.
-No idź już. – Popędziłem przyjaciółkę gestem
ręki.
Inez pożegnała się z nami i odeszła. Patrzyliśmy
jak znika za załomem korytarza. Potem udaliśmy się na taras widokowy.
Chcieliśmy zobaczyć jak odlatuje ostatnia z moich przyjaciółek. Po tym, co
przeszliśmy z Laylą, kilka godzin na lotnisku podziałało na mnie kojąco.
Po śmierci Damiena Layla całkiem się rozsypała.
Całymi dniami przesiadywała w swoim pokoju. Prawie nie jadała. Ożywiała się
tylko podczas polowań. Nie wiedziałem czy to dobrze czy źle. Zdawałem sobie
jednak sprawę, co czuła. Zachowywała się podobnie do mnie. Po śmierci Toma
byłem osowiały, a życie mi obrzydło. Wspomnienia wracały do mnie co noc, raniąc
mnie coraz bardziej. Wiedziałem jak czuje się Layla.
-No i zostaliśmy na Ukrainie sami. – Głos
Maksima wyrwał mnie z rozmyślań. – Mamy jeszcze kilka godzin do naszego
samolotu.
-A o której wylatujemy? – Usiadłem w fotelu i
spojrzałem na lądowisko.
-O dziewiątej trzydzieści.
-To sporo czasu.
Oparłem głowę na ramieniu Maksima. Chłopak objął
mnie i razem czekaliśmy na to, co szykowała dla nas przyszłość.
Komentarze
Prześlij komentarz