Rozdział XIV

~I to już koniec przygód naszych bohaterów. Jednak w ramach kontynuacji, w epilogu pojawi się link do bloga z kolejną częścią książki. Mam nadzieję, że historia się podobała i macie ochotę na więcej. Zapraszam do czytania ostatniego, decydującego rozdziału~



-Zrobiłeś to, o co cię prosiłem? – Blaze patrzył na młodego blondyna.
-Tak. – Chłopak wyglądał na znudzonego, a jego ton był bardzo opryskliwy. – W końcu za coś mi płacisz, wujku.
-To, że jesteś moim bratankiem nie oznacza, że możesz nazywać mnie „wujkiem”. Zabroniłem ci tego. – Wampir delikatnie uderzył blondyna w głowę. – Teraz to nieważne. Jak zareagowała?
-Pytasz o laskę, którą przeleciałem, czy tą elitarną wampirzycę? – Chłopak spojrzał na Blaze’a z błyskiem w oku. – Podpowiem ci, że mimo jednego ciała to dwie różne osoby.
-Dobra, rozumiem. – Mężczyzna skrzyżował ręce na piersi. – Pilnuj się. Layla jest niebezpieczna
 i w postaci Łowczyni, i na co dzień.
-Wiem. – Blondyn zaśmiał się. – Już mi groziła, ale nie mam zamiaru umierać. Jeśli zajdzie potrzeba…
-To nic nie zrobisz. – Uśmiech chłopaka zniknął na słowa Blaze’a. – Ona jest moja. Ty masz robić to, co do tej pory. Udawaj zahipnotyzowanego. Nic po za tym.
-Nie podoba mi się to, ale skoro muszę. – Młody wampir westchnął. – Jak długo mam to jeszcze ciągnąć?
-Dopóki nie pozbędę się Wybranych. – Blaze obłąkańczo się zaśmiał. – A potem zawładnę całym światem!
-Ostatnio dziwnie się zachowujesz.
-To nie twój interes, Chris. – Wampir spiorunował chłopaka wzrokiem. – Skończyłem, więc wróć do Layli. I pamiętaj. Przedłużaj wszystko jak tylko się da.
-Dobra. – Blondyn błysnął kłami. - Do zobaczenia, wujku.
Zanim Blaze zdążył uderzyć bratanka, chłopak zniknął. Mężczyzna westchnął i pokręcił głową. Potem zniknął w gęstwinie drzew.
Zostawił mnie z głową pełną pytań.
Wróciłem do domu i o wszystkim opowiedziałem Inez, a ona przekazała to Damienowi. Potem opracowaliśmy plan działania. Wiedzieliśmy, że to, co zamierzaliśmy zrobić mogło zakończyć się tragicznie, ale nie mieliśmy wyjścia. To było jedyną słuszną drogą.
-Chyba żartujesz. – Blaze pochylił się nade mną i spiorunował mnie wzrokiem. – Jak to zniknęła?
-Po prostu. – Nie ugiąłem się pod groźnym spojrzeniem wampira. Wstałem i odwróciłem się. – Nie wiem jak to wytłumaczyć.
-Czy wy chcecie mi wmówić, że jeden z najgroźniejszych wampirów na świecie przepadł?
Mężczyzna chwycił mnie za ramię i szarpnął mną do tyłu. Straciłem równowagę i upadłem. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Maksim uderzył Blaze’ a w plecy, a ten poleciał na ścianę. Uderzył się w głowę i upadł na ziemię. Chciał się podnieść, ale Damien mu na to nie pozwolił. Chłopak uderzył go w tył głowy. Blaze stracił przytomność. W tym samym czasie Inez pomogła mi wstać.
-Dobra, zmywamy się. – Damien stanął w drzwiach i machnął na nas ręką. – Jest nieprzytomny. Musimy jak najszybciej znaleźć Laylę.
-A co z nim? – Maksim skinął głową na nieruchomą sylwetkę Blaze’ a. – Mamy go tu zostawić?
-Tak. – Inez opowiedziała mu bez wahania. – On nam nie pomoże. Co najwyżej może wpędzić nas w większe kłopoty.
-Co masz na myśli? – Staliśmy na werandzie, a Maksim zamykał drzwi.
-On jest tym, który stoi za atakiem na Akademię. – Chwyciłem chłopaka i pociągnąłem go za sobą. Szliśmy tuż za Damienem. – To on podburzył Sevila, jak również zlecił atak na Ninę.
-Dzięki nie mu nie żyją trener, Tatiana i ten cały Tom. – W głosie przyjaciela usłyszałem nutę zniesmaczenia. – To przez niego Layla jest teraz „jednym z najgroźniejszych wampirów na świecie”.
-On jest naszym wrogiem numer jeden. – Inez przedzierała się przez zarośla torując sobie drogę.
-Rozumiem. – Maksim mocniej ścisnął moją dłoń. – Ile mamy czasu?
-Niewiele. – Na chwilę zawiesiłem głos. – Jakieś pół godziny, pod warunkiem, że się pożywił.
-A jeśli nie? – Inez potknęła się. Pomogłem jej wstać i wznowiliśmy marsz. – Co wtedy?
-Od dwóch do trzech godzin.
Potem milczeliśmy. Odezwaliśmy się dopiero pod drzwiami Anastazji. Po cichu ustaliliśmy plan działania i postanowiliśmy jak najszybciej wcielić go w życie. Inez została w domu i w razie potrzeby miała nas kryć, a ja, Damien i Maksim musieliśmy przeszukać jak największą powierzchnię lasu.
Biegnąc na południe starałem się wyczuć Lalę, niestety jej zapachu nigdzie nie było. Co prawda kilka razy trafiłem na dziwną woń, ale szybko się urywała. Po przebiegnięciu jakiś stu kilometrów postanowiłem zawrócić, jednak coś mnie powstrzymało. Jakiś dziwny szept w głowie kazał mi zawrócić bardziej na wschód. Skierowałem się w podanym kierunku i już po chwili odnalazłem zgubę.
Stanąłem przed Laylą i spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Tuż za jej plecami, na skraju polany spał młody blondyn. Wampir spokojnie oddychał. Nie wiedziałem, o co chodzi, ale i tak miałem zamiar krzyknąć na dziewczynę. Przyjaciółka odczytała moje intencje i zakryła moje usta ręką. Potem zaczęła szeptać.
-Nie odzywaj się, bo może być źle, rozumiesz? – Layla patrzyła w moje oczy. – Na moje pytania odpowiadaj ruchem głowy. Rozumiesz?
Kiwnąłem na znak zgody.
-Szukacie mnie?
Ponownie kiwnąłem.
-Jesteś sam?
Kiwnąłem po raz trzeci.
-Czy Damien wie o Chrisie - blondynie śpiącym na skraju polany?
Po chwili wahania zmuszony byłem kiwnąć na „tak”.
-Jasna cholera… - Layla zagryzła wargę. – Niedobrze. Czy ktoś jeszcze wie?
Kiwnąłem.
-Inez?
Ponowne kiwnięcie.
-Kto to, moja pani?
Za plecami Layli stanął Chris. Jego oczy były puste i zamglone. Wyglądał jak marionetka. Całkiem inaczej niż kilka godzin wcześniej. Przechylił głowę na bok i spojrzał na mnie. Layla na chwilę zacisnęła szczękę, a jej wyraz twarzy podpowiadał mi, że wcale nie chciała być na tej polanie. Jej oczy były bez wyrazu.
-Nikt, kim musisz się przejmować. – Przyjaciółka spojrzała na mnie. W jej wzroku zaszła gwałtowna zmiana. – To mój kolejny posiłek.
-A co ze mną, pani? – Wampir wyprostował głowę.
-Chris! Niech nie obchodzą cię moje posiłki. – Głos wampirzycy odbił się echem w mojej głowie.
-Przepraszam, pani. – Chłopak odstąpił kilka kroków i usiadł na ziemi. – Proszę, jedz.
Layla znów spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Zrozumiałem, o co prosiła. Musiałem zagrać jej posiłek.
Starałem się przybrać jak najbardziej nieobecny wyraz twarzy. Potem przechyliłem głowę na bok, odsłaniając tym samy swoją szyję. Layla wiedziała, co robić. Zbliżyła usta do mojej szyi i odnalazła żyłę. Mimo iż była delikatna poczułem ogromny ból. Działo się tak, ponieważ przyjaciółka nie wbiła zębów w żyłę, ale w skórę kilka centymetrów za nią.
-Czy mogę iść na polowanie, moja pani? – Chris wstał i uważnie przyjrzał się naszej dwójce.
Layla kiwnęła mu ręką i chłopak zniknął w gęstwinie drzew. Gdy tylko jego kroki ucichły, przyjaciółka zabrała głowę. Zachwiałem się, ale nie upadłem. Spojrzałem na nią. W jej oczach zobaczyłem ogromny smutek i ból.
-Czy wy…
-Spaliśmy ze sobą. – Dziewczyna uniosła brwi. – Owszem.
-Jak mogłaś zdradzić Damiena?
-Nie byłam sobą. – Odwróciła się do mnie plecami i opuściła głowę. – Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Byłam Łowczynią…
-Bycie Łowczynią nie zwalnia cię z wierności. – Podszedłem do przyjaciółki i położyłem dłoń na jej ramieniu. – O czym ty myślałaś?
-O krwi. – W słowach Layli nie było wahania. – Ten młody wampir był moim pierwszym posiłkiem. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak to jest być na głodzie. Nie pomogła mi nawet krew, którą otrzymywałam od ciebie czy Damiena.
-To, że się nim pożywiłaś rozumiem. Podejrzewam, że czułaś przeogromną chęć zatopienia kłów w czyjejś szyi. Ale dlaczego zdrada?
-Już mówiłam, że nie wiem! – Layla podniosła głowę i zobaczyłem w jej oczach złość. – Nie potrafię tego wytłumaczyć. Czy ty myślisz, że czuję się z tym dobrze? – Już otwierałem usta, ale przyjaciółka nie dała mi dojść do głosu. – Czuję do siebie obrzydzenie. Kocham Damiena i on mnie również. Myślisz, że łatwo mi wrócić? Jak mam spojrzeć w oczy chłopaka skoro nie mogę patrzeć w swoje? – Jej płuca pracowały bardzo szybko. Serce przyspieszyło. – Jak załatwię Chrisa to wrócę. Przekaż to wszystkim.
-Ale… - Spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem.
-Skończyłam! Odejdź.
Po sekundzie wahania wbiegłem w las. Byłem zły i smutny na przemian. Czułem się paskudnie. Nie ze względu na postępowanie Layli. Moje samopoczucie popsuła świadomość, że będę musiał o wszystkim powiedzieć Damienowi. Nie wyobrażałem sobie jak zareaguje.
Skierowałem się na wschód, do domu Maksima. Po niedługiej chwili byłem już na miejscu. Na korytarzu minął mnie Blaze. Szedł chwiejnym krokiem i pocierał tył głowy. Minął mnie i zignorował, tak jakbym nie istniał. Potem wyszedł.
Usiadłem na kanapie i pochyliłem się do przodu. Oparłem łokcie na kolanach i ukryłem twarz w dłoniach. Wiedziałem, że nie mogę dłużej odwlekać tego, co i tak mnie czekało. Wyjąłem telefon i zadzwoniłem po przyjaciół oraz Maksima.
-Jesteś pewien, że to Blaze’a widziałeś z tym całym Chrisem? – Inez spojrzała na mnie z dołu. – Nie pomyliłeś się? Może…
-Wiem, co widziałem. – Patrzyłem na przyjaciółkę spod przymrużonych powiek. – Nie jestem ślepy ani głuchy.
-Czyli Chris jest kolejną marionetką w rękach Blaze’a.
-Tak. - Nie było to pytanie, ale i tak na nie odpowiedziałem. – Wychodzi na to, że on chce do końca pogrążyć Laylę. Nie jestem pewien, ale z urywanej rozmowy między Blazem a tym blondynem wynikało, że jutro wszystko ma się skończyć.
-Ale co? – Maksim spojrzał na mnie.
-Nie wiem. – Pokręciłem głową. – Ale byłbym w stanie pomyśleć, że chodzi o nasze życie.
-To prawdopodobne. – Damien skupił wzrok na skaczących płomieniach w kominku. – A co ci powiedziała Layla?
-Powiedziała, że wróci dopiero jak załatwi Chrisa.
-Serio? – Inez wstała i zaczęła nerwowo krążyć wokół stołu.
-Tak.
-I zostawiłeś ją z tą zabawką Blaze’ a? – Przyjaciółka spojrzała na mnie oburzonym wzrokiem.
-Nie miałem wyjścia. – Bezradnie wzruszyłem ramionami. – Jeśli miałem wrócić tu cały i zdrowy, żeby przekazać wam wiadomości od Layli, musiałem.
-A co, jeśli ten cały Chris ją skrzywdzi? – Inez chodziła po pokoju coraz szybciej i mówiła coraz głośniej.
-Nie żartuj. – Pokręciłem głową. – Ten chłopak wyglądał jak pusta powłoka. Wydawało mi się, że jedynym, co go trzyma przy życiu jest wola Layli. Cały czas mówił do niej „moja pani”
-Może udawał? – Przyjaciółka powoli zaczynała wyprowadzać mnie z równowagi. – Może tylko grał takiego posłusznego? Może…
-Do jasnej cholery! Zamknij się wreszcie! – Podszedłem do osłupiałej dziewczyny i potrząsnąłem jej ramionami. – Chris nie jest żadnym zagrożeniem! On był pustą powłoką, którą Layla wypełniła swoja wolą i złotym płynem! Zrozum to wreszcie, idiotko!
-Spokojnie! Sebastian! – Damien wstał i chwycił mnie w pasie odciągając od przerażonej przyjaciółki. – Ty Inez też już siedź cicho.
Szarpałem się w uścisku chłopaka. Uspokoiłem się dopiero w ramionach Maksima. Damien pchnął mnie na łóżko, gdzie siedział mój chłopak, który chwycił mnie i zamknął w swoim uścisku. Jeszcze przez dziesięć minut starałem się uciec i nie mogłem się uspokoić.
-Już? – Głos Damiena był nienaturalnie spokojny. – No. Teraz nie zostało nam nic innego jak czekać. Layla jest już dorosła i wie, co robić. Wróci.
Po tych słowach wyszedł, ciągnąc za sobą Inez. Ja zostałem wraz z Maksimem w pokoju. Po krótkiej chwili usnąłem. Złość i smutek dały mi się we znaki. Poczułem ogromne zmęczenie. Pozwoliłem sobie na chwilę odpoczynku w ramionach chłopaka.
Obudziłem się rano. Słońce już wzeszło, a niebo pojaśniało. Po wczorajszej pogodzie nie było śladu. Spojrzałem na twarz Maksima. Już nie spał, ale widać było, że dopiero co się obudził.
-Hej kochanie.
-Hej. – Nie chciałem wstawać, ale zmusił mnie do tego dzwonek telefonu. Podniosłem się i wziąłem go ze stołu po czym odebrałem. – Tak?
-Seba? – Głos Damiena był zaspany. – Możesz przekazać Inez, że spotykam się z Blazem dziś wieczorem?
-Jasne. – Odpowiedziałem bez większego wahania. – A ty nie możesz tego zrobić?
-Chciałem, ale nie mogę jej znaleźć. – W głowie zapaliła mi się czerwona lampka. – I ma wyłączony telefon. Jak ją spotkasz to jej to przekaż.
-Nie ma sprawy.
Damien rozłączył się i odłożyłem telefon. Podczas mojej rozmowy z przyjacielem Maksim wstał i poszedł po woreczki z krwią. Rzucił mi jeden i usiadł przy stole wcześniej zasunąwszy zasłony w oknie.
-To był bardzo męczący okres. – Maksim zaczął sączyć swoja krew.
-Tak. – Usiadłem naprzeciw chłopaka i zabrałem się za jedzenie. – Potrzebuję odprężenia.
-Więc weźmy prysznic. – W oku Maksima zobaczyłem błysk.
-No… - Po chwili zastanowienie postanowiłem się zgodzić. – Dobrze.
-To fajnie. Czekam na górze.
Chłopak wyszedł z pokoju, a ja zostałem sam. Uśmiechnąłem się pod nosem, ponieważ doskonale wiedziałem, co się stanie. Dzięki propozycji Maksima mogłem, choć na chwilę porzucić myśli o Layli i Damienie. Zapomniałem o nich i pozwoliłem, aby moja głowę zapełniły mnożące się fantazje.
Dokończyłem krew i poszedłem na górę. Przez uchylone drzwi łazienki zobaczyłem nagie ciało chłopaka. Wziąłem głęboki oddech i przełknąłem ślinę. Z lekko drżącym sercem wszedłem do łazienki. Na mój widok Maksim uśmiechnął się i wszedł pod prysznic. Odkręcił kurek i na jego ciało spłynął strumień gorącej wody. Gdy się rozbierałem oczy chłopaka śledziły każdy mój ruch. Nie ułatwiało mi to sprawy. Moje serce zaczęło bić jeszcze mocniej. W końcu byłem gotów i dołączyłem do Maksima.
Jego mokre ramiona mocno mnie oplotły. Chłopak przysunął mnie do siebie i pocałował. Nie czekałem tylko odwzajemniłem pocałunek. Moje ciało zaczęło poruszać się we własnym rytmie. Całkiem oddałem się chwili.
Palce wplotłem we włosy Maksima. Jego dłonie zmysłowo wędrowały po moim ciele rozpalając każde miejsce, którego dotknęły. Czułem się wspaniale. Pozwoliłem, aby pocałunki chłopaka schodziły coraz niżej. Kiedy wreszcie usta Maksima dotarły tam gdzie od początku zmierzały, moje ciało zalała fala gorąca. Oparłem się plecami i ścianę i pozwoliłem, aby kontrolę przejął mój ukochany. Poddałem się jego woli i już po chwili poczułem ogromną przyjemność. Chwyciłem Maksima za kark, a ten złożył pocałunek na moich ustach. Złączyliśmy się w gorącym tańcu namiętności.
Leżeliśmy nadzy w łóżku i odpoczywaliśmy. To, co przeżyłem z Maksimem było o wiele intensywniejsze niż chwile z Tomem. Nie czułem bólu. Towarzyszyły mi jedynie radość i miłość. Cały mój smutek i zmartwienie już dawno zniknęły. Czułem się kochany i bezpieczny w ramionach Maksima. Nie chciałem nigdy go zostawić, jak również nie chciałem przerywać tej cudownej chwili. Niestety. Moje życzenie nie miało szans na spełnienie.
Spojrzałem na Maksima i czule go pocałowałem. Nagle do pokoju wpadła Inez. Odsunąłem się od chłopaka i spojrzałem na przyjaciółkę. Jej twarz wykrzywiał gniew i zdenerwowanie.
-Damien…
-Co się stało? – Uwolniłem się z ramion Maksima i usiadłem.
-On… - Głos Inez powoli wracał. Po chwili dziewczyna wybuchnęła. – On walczy z Blazem.
-Co? – Z moich ust wydarł się cichy krzyk.
-Ubieraj się!
Dziewczyna ostatni raz na mnie spojrzała i zniknęła za drzwiami. Wyskoczyłem z łóżka i gorączkowo zacząłem się ubierać. Maksim poszedł w moje ślady i już po chwili byliśmy gotowi do wyjścia. Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy za Inez. Dziewczyna prowadziła nas przez las prawie biegnąc. Na początku nie wiedziałem, dokąd idziemy. Dopiero, gdy skręciliśmy na wschód za domem Anastazji zorientowałem się gdzie jest Damien. Zmierzaliśmy na polanę, na której Maksim wyznał mi miłość.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Inez wbiegła na łąkę jako pierwsza. Stanęła obok powalonego pnia i wskazała dłonią Damiena. Tuż przed przyjacielem stał Blaze. Nad samym brzegiem jeziora rozegrała się największa tragedia, do jakiej mogło dojść.
-Ooo… Widzę, że sprowadziłeś sobie pomoc. – Wampir szyderczo się zaśmiał i spojrzał na mnie z pogardą. – Chyba nie sądzisz, że ten chłopak ci pomoże.
-Nie zapraszałem go tu. – Damien odpowiadał na szyderstwa Blaze obojętnym tonem. – Nie potrzebuję niczyjej pomocy. Załatwimy to jak mężczyźni.
-Żebyś tego nie pożałował.
Blaze spojrzał na Damiena kpiącym wzrokiem i po sekundzie zaczął do niego biec. Chłopak nie czekał na cios. Postanowił, że sam go wymierzy. Po uderzeniu wszystko potoczyło się szybko.
Blaze otrząsnął się i ponownie natarł na Damiena. Niestety tym razem chłopak nie zdążył się odsunąć i został powalony na ziemię. Mój przyjaciel upadł na kolana i zakaszlał. Moje ciało rwało się do pomocy, ale wiedziałem, że nie powinienem nic robić. To była walka Damiena.
Kiedy chłopak klęczał, Blaze krążył wokół niego. Czekał, aż wreszcie podniesie się, by móc wymierzyć kolejny potężny cios. Jednak Damien nie pozostawał dłużny i z całej siły kopnął wampira w brzuch. Ten pochylił się i splunął. Jego bezbronna postawa zachęciła chłopaka do następnego ciosu. Niestety posunięcie Damiena skończyło się bardzo źle.
Chłopak chciał kopnąć Blaze’a w twarz, jednak jego plany poszły na marne, ponieważ wampir tylko udawał. Gdy stopa Damiena była obok jego głowy, chwycił ją i powalił go na ziemię. Potem rzucił nim w stronę powalonego drzewa. Chłopak uderzył plecami w pień i upadł na ziemię jak kukła, której odcięto sznurki. Damien nie stracił przytomności, ale przestał się ruszać. Nie minęła sekunda a u jego boku znalazł się Blaze. Chwycił chłopaka za ramiona i bez trudu podniósł go z ziemi. Przyparł go do pnia i wymierzył mu silny cios w policzek.
Ruszyłem w stronę Damiena, ale było już za późno. Mój przyjaciel przegrał.

****

Gdy zobaczyłam jak wampir, któremu ufałam nabija na gałąź mojego chłopaka, moje serce rozpadło się na milion drobnych kawałeczków. Spora część mnie zginęła razem z Damienem. W moim wnętrzu zapanowała pustka. Niezmierzona i bolesna.
Upadłam na kolana.
-NIE! – Z mojego gardła wydobył się długi i głośny wrzask. Po moich policzkach spłynęły łzy. – JAK MOGŁEŚ!?
-Chyba nie myślałaś, że jestem dobry? – Blaze puścił Damien i spojrzał na mnie obłąkanym wzrokiem. – Jedyna rzecz, w której jestem dobry to zło.
-DLACZEGO!? – Nie mówiłam. Ja nawet nie krzyczałam. To, co wydobywało się z mojego gardła było przerażającym rykiem, jaki potrafią wydawać tylko potwory. – PYTAM DLACZEGO!
-Bo mnie przejrzał. – Blaze dziwnie się uśmiechnął i zaczął iść w moim kierunku. – Miałem genialny plan! Sprawiłem, że jesteś Łowczynią. Doprowadziłem do tego, że wzbudzasz strach u najdzielniejszych. Byłem już o krok od zlikwidowania cię, ale ten gówniarz pokrzyżował moje plany. Może gdyby nie poleciał ze skarga do Nussa nie musiałby ginąć… za szybko.
-NIE WYBACZĘ!
Bez chwili zastanowienia ruszyłam na Blaze’ a. Dzięki formie Łowczyni i buzującej w mojej krwi adrenalinie poruszałam się ze zdwojoną prędkością. Nim Blaze zdążył mrugnąć już przy nim byłam. W ciągu ułamka sekundy wampir nie mógł się ruszyć. Zaciskałam palce na jego gardle.
Blaze nie walczył, co sprawiło, że moja złość wzrosła. Wampir nie ruszał się, nie oddychał. Tylko patrzył na mnie tym swoim obłąkanym wzrokiem. Nie mogłam już tego znieść i jednym szybkim ruchem skręciłam mu kark. Potem rzuciłam nim aż nad brzeg jeziora. Wiedziałam, że to nie koniec, ale miałam ważniejsze sprawy na głowie.
W mgnieniu oka stanęłam obok Damiena. Jego martwe ciało bezwiednie wisiało na konarze drzewa. Najdelikatniej jak potrafiłam zdjęłam chłopaka z gałęzi i ułożyłam go na ziemi. Uklęknęłam obok jego głowy i ułożyłam ja na swoich kolanach. Załzawionymi oczami spojrzałam na zastygłą twarz chłopaka. Bił od niej nienaturalny spokój. Jego zamknięte oczy i pobielałe usta przyprawiły mnie o jeszcze większą rozpacz. Na policzek chłopaka zaczęły kapać moje łzy. Pochyliłam się i dotknęłam czołem zimnej twarzy chłopaka. Zaczęłam drżeć i płakać jeszcze bardziej. Po chwili z mojego gardła wydobył się długi i głośny krzyk. Ból i rozpacz wylały się ze mnie. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Nie tak to miało wyglądać.
Dziesięć minut wcześniej splamiłam ręce krwią Chrisa, by móc wrócić do Damiena i przyjaciół. Myślałam, że wszystko się ułoży. Niestety nie mogłam na to liczyć. Mój chłopak zginął, a wampir, któremu pozwoliłam wtargnąć do życia był za to odpowiedzialny. Na dokładkę to przez Blaze’a Akademia przestała istnieć. To dzięki niemu nie żyją Tatiana, Tom, Juliett oraz trener. Jedyną satysfakcją z zaistniałej sytuacji było to, że mogłam dotrzymać złożonej obietnicy. Zabiłam winowajcę rzezi i pomściłam jej ofiary.
Trzymając w objęciach martwe ciało Damiena wszystkie od dawna kumulowane emocje wybuchły jak wulkan. Gwałtownie i niespodziewanie. Nie wiedziałam czy poradzę sobie z samą sobą. W tamtej chwili chciałam zginąć. Nie wyobrażałam sobie życia bez ukochanego. Nagle na plecach poczułam czyjeś dłonie. Nie musiałam podnosić wzroku żeby wiedzieć, że Inez, Sebastian i Maksim są za mną.
-Chodź ze mną. – Spokojny, ale łamiący się głos przyjaciółki kazał mi na nią spojrzeć. – Maksim i Sebastian zajmą się Damienem.
-Nie… - Gwałtownie pokręciłam głową. – Ja nie…
-Spokojnie. – Sebastian spojrzał na mnie zaczerwienionymi oczami. – Nie pozwolę, aby cokolwiek mu się stało. Zrobię dla ciebie to, co ty zrobiłaś dla mnie.
-Chodź.
Inez pomogła mi wstać i zaczęła prowadzić w gęstwinę drzew. Długo nie spuszczałam wzroku z Damiena. Zanim weszłam z przyjaciółką do lasu widziałam jak Maksim kładzie na chłopaku swoją kurtkę. Potem straciłam ich z oczu. Szłam z Inez przez las i coraz bardziej pogrążałam się w bólu. Nie wiedziałam, co się ze mną stanie. Nie miałam nadziei na przyszłość.

****

-Co z nami będzie? – Spojrzałem na Nussa pytającym wzrokiem.
-Wrócicie do swoich domów. – Mężczyzna bezradnie wzruszył ramionami. – Nie mogę powiedzieć wam nic innego. Akademia już nie istnieje. Nie ma już szkoły.
-To nie wydawało się aż tak proste. – Inez westchnęła. – Myślałam, że coś da się zrobić.
-Nie. To już koniec.
Odchodząc od dyrektora zastanawiałem się nad ciągiem dalszym swojej historii.
Jedyne, co było pewne to moja miłość. Miłość, której nie zamierzałem porzucać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział X (cz.I)

Rozdział IX (cz. I)

Rozdział VI (cz. II)