Rozdział XII
Chłopak ani drgnął. Przestraszyłem się jeszcze bardziej. Musiałem przenieść Maksima na kanapę. Nie wiedziałem tylko jak. Chłopak był ode mnie dużo wyższy i cięższy. Mimo słabości po jakimś czasie udało mi się położyć go na łóżku. Przykryłem go znalezionym kocem i opatrzyłem jego ranę. Potem usiadłem na fotelu i czekałem, aż się obudzi. Siedziałem bez ruchu prawie przez trzy godziny. W końcu Maksim poruszył się. Podszedłem do niego i uklęknąłem przy kanapie. Delikatnie dotknąłem jego policzka i obudził się. Przekręcił głowę w moją stronę i zamrugał. Odetchnąłem z ulgą. Nie wiedziałem dlaczego, ale przebudzenie Maksima sprawiło mi wielką radość. -Nareszcie. – Wstałem i spojrzałem na chłopaka z góry. – Myślałem, że zejdziesz. -Nie ma mowy. – Maksim usiadł i potarł skronie. – Co się stało? -To ty mi powiedz. – Przysiadłem obok chłopaka i spojrzałem mu prosto w oczy. – Wychodzę na pięć minut, a po powrocie znajduję nieprzytomnego i półnagiego chłopaka. Mogę wiedzieć czemu? -U